niedziela, 11 lutego 2018

Bum Bum Orkestar - Niesiądz, czyli szaleństwo okiełznane, ale za to jaki koncert


No tak. Wczoraj tańce i szaleństwo, a dziś człowiek chory. Ale jak mokry od potu wyłazi na mróz to i taki efekt. Ponieważ na ostatki nie będziemy niestety razem, postanowiliśmy weekend spędzić muzycznie. Wybór padł na Bum Bum Orkestar, o których sporo słyszałem ale nigdy nie widziałem na żywo. I tylko trochę bałem się jak to będzie, bo koncert w domu kultury, przed salą widzę sporo starszych ludzi, w środku wygodne fotele... No nic. Przy pierwszym utworze podrygiwało kilka osób, ale po trzecim skakali i tańczyli już prawie wszyscy. Pierwszy raz byłem na koncercie gdzie kapela tak skutecznie swoją energią i muzyką podrywa ludzi z siedzeń. Fakt, że muzyka bałkańska sprawia, że nogi same podrygują, ale przecież ludzie nie są przyzwyczajeni by porzucać wygodne siedziska jeżeli za nie zapłacili. Szaleństwo. Dzieciaki podskakujące na scenie, wąż przez całą salę, ludzie tańczący gdzie tylko się dało. Na żywo zespół to po prostu petarda i na pewno będę szukał, żeby zobaczyć ich znowu na żywo w jakimś klubie, gdzie nie ma tej początkowej bariery. Co prawda usunęli ją bardzo szybko, ale chyba jeszcze fajniej bawić się przy tej muzyce gdy ma się więcej miejsca.
Nie mogliśmy się powstrzymać przed kupnem płyty i teraz w samochodzie kręci się na okrągło.
Ich muzyka grana na koncertach to przede wszystkim żywiołowa mieszanka rytmów bałkańskich, radosna zabawa, żarty muzyczne, ale nie brakuje też nawiązań do przedwojennej muzyki tanecznej, do tego co tańczyło się w klubach i na potańcówkach. Jak sami mówią o sobie, ćwiczą na Pradze, więc szukają inspiracji w bramach kamienic, grają tak, żeby porwać ludzi. A płyta?





Mam wrażenie, że jest dużo spokojniejsza, więcej z niej nostalgii, klezmerskich klimatów. No i co ważne, są też teksty, bo na koncercie dopiero na bis zaśpiewali coś po polsku. Tu więcej jest ich własnych kompozycji, melodii nawiązujących również do naszych, rodzimych tradycji muzycznych. Nadal jednak siłą ich grania jest instrumentarium - dęciaki, harmonia i perkusja. Nie trzeba elektroniki, silenia się na pop-rockowe przeboje. W folku również jest siła. A w dodatku jeżeli zespół kocha to co gra, to się po prostu czuje. Choć kojarzeni są głównie z bałkańskimi rytmami, nie starają się ich jedynie kopiować, ale bawią się nimi, wykorzystując do własnych poszukiwań.
Polecam Waszej uwadze tych siedmiu facetów. Więcej o nich znajdziecie tu albo tu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz