Czy można wyobrazić sobie wciągający thriller, którego prawie cała akcja dzieje się w jednym domu, wokół jednej postaci? Pewnie moglibyście wymienić m.in. świetny film Hitchcocka "Kobieta w oknie". Ten tytuł co prawda pojawia się również na okładce debiutu A. J. Finna, ale to zupełnie nowa historia, choć sam pomysł jest podobny.
Mamy bohaterkę, która obserwuje swoich sąsiadów przez okno, całe dnie spędza w domu z powodu swojej choroby, jednak tym razem nie jest to choroba fizyczna, a psychiczna - Anna cierpi na agorafobię, paniczny lęk przed jakimkolwiek wychodzeniem na zewnątrz. Strona po stronie poznajemy jej świat, jej psychikę, choć nie do końca rozumiemy jej sytuację, czy cała czas taka była.
W początek książki musimy trochę się wgryźć, przyzwyczaić się do tej dość specyficznej atmosfery. Dzięki temu jednak możemy trochę wczuć się w sytuację Anny, zrozumieć jej chorobę. Od wielu miesięcy funkcjonuje dzięki telefonowi, internetowi, w ten sposób kontaktując się ze światem, nawet z własnym mężem i córką. Nie przejmuje się swoim wyglądem, porządkiem w mieszkaniu, poza terapeutą i rehabilitantką nikt jej nie odwiedza. Leki, alkohol, szachy przez internet, sen. Cały jej dzień wygląda właśnie tak. Jedyną rozrywkę stanowi internetowa grupa wsparcia dla osób z agorafobią, gdzie udziela czasem konsultacji, w końcu jest psychologiem i zna się na pomaganiu ludziom. Jedynie sobie nie bardzo potrafi pomóc. Dzień urozmaica sobie również podglądaniem przez okno sąsiadów. I to właśnie przez to jej życie radykalnie się zmieni.
Mamy morderstwo, ale nikt Annie nie wierzy, że ono miało miejsce. W końcu nawet czytelnik zaczyna wątpić w jej zdrowie psychiczne - skoro nawet ona sama się poddaje i stwierdza, że chyba miała jakieś zwidy. Jej słowa jednak wcale nie zostały zapomniane i zarówno policja, jak i sąsiedzi, będą mieli ją już na oku. Warto być uważnym w trakcie lektury, bo tu z drobiazgów można zbudować sobie pewne hipotezy. Kto wie, może Wy się nie dacie do końca zaskoczyć, ja muszę przyznać, że choć czułem iż budowane napięcie musi znaleźć ujście, samego finału nie przewidziałem - za niego na pewno duże brawa. Fabuła niby prosta, niewiele postaci, ale autor poprowadził to wszystko tak zgrabnie, że trudno się od tego tytułu oderwać. Tym razem reklamy na szczęście nie są bardzo przesadzone, choć zwykle do obietnic wydawców podchodzę już dość nieufnie. Jeżeli szukacie ciekawego thrillera, wciągającego, ze sporą porcją psychologii "Kobieta w oknie" na pewno będzie strzałem w dziesiątkę.
Robert
Kiedy
kończyłam czytać kolejne rozdziały tej książki psioczyłam pod
nosem, że to kolejny bestseller wykreowany jedynie przez
marketingowców. Miałam swoiste deja vu … gdzieś to już
widziałam, gdzieś o tym czytałam. Osobie wychowanej na Hitchcock-u
trudno zaimponować niemal kopią jego „Okna na podwórze”.
Podobny motyw jest również w filmie „Psychopata” w reżyserii
Jona Amiela.
Mamy
więc bohaterkę zamkniętą w ogromnym domu, z którego boi się
wyjść, mamy w okolicy szereg interesujących ją sąsiadów, którzy
są przez nią podglądani. Jest również współlokator, który
jest lekko tajemniczy i niewiele o nim wie nawet ona sama, jest
kot-towarzysz i zaniedbane mieszkanie, są ataki paniki i zwidy
alkoholowe. Bohaterka (psycholog dziecięcy), po przeżytej traumie
cierpi na lęk przed otwartymi przestrzeniami, zamyka się więc w
swoim ogromnym domu, który jest dla niej azylem (jest w stanie go
kontrolować), ale i więzieniem (bo boi się z niego wyjść na
zewnątrz). Ciekawskim tłumaczy, że rodzina przebywa gdzie indziej,
a ona sama walczy tu ze swoją fobią.
Nieśpiesznie
poznajemy bohaterkę Annę i … przestajemy ją lubić. Bo jak lubić
psychologa, który zagląda w okna innym, psychotropy zapija
butelkami wina, jest skacowana, niechlujna, kłamliwa. Lekceważy
lekarzy i rodzinę, bez pytania włazi w cudze życie. Antybohaterka.
Tylko czasami, z tyłu głowy odzywa się dzwoneczek „czy aby na
pewno jest tak jak myślę?” . Szybko odkryłam z czym związana
jest trauma i bardzo mi się to nie podobało, za mało było w tym
tajemnicy. Dopiero przy końcowych scenach zrozumiałam, że to co
brałam za nieodpowiedzialność Anny, tak naprawdę było chęcią
połączenia się z córką, a może i mężem. A wówczas trochę
inaczej rozkładają się akcenty w intrydze.
Anna
jest świadkiem morderstwa w domu z naprzeciwka. Widzi awanturę,
widzi sąsiadkę z nożem w piersi, widzi przez okno jak bezgłośnie
błaga ją o pomoc. Zna ją, to Jane, sąsiadka, wprowadziła się
niedawno, kilka dni temu. Jej syn Ethan przyniósł Annie świecę
zapachową od matki, a ona sama pomogła Annie w trudnym momencie,
potem spędziły miłe popołudnie. Anna ją polubiła. A teraz
patrzy na jej śmierć. Nie widziała kto zadał cios: może mąż a
może syn? A może ktoś jeszcze był w domu? Anna usiłuje jej
pomóc, wybiega z domu, ale choroba i alkohol są silniejsze. Anna
traci przytomność i budzi się w szpitalu. Miała ponad 2 promile
alkoholu we krwi … nikt jej nie wierzy, tym bardziej, że okazuje
się, że matka Ethana żyje, co potwierdza policja i mąż i syn…
I
tylko przedstawiona do konfrontacji kobieta nie jest tą, która
zaprzyjaźniła się z Anną …
Oczywiście
nie zdradzę zakończenia, ale okazało się całkiem ciekawe i wcale
nie takie jednoznaczne. W ogólnym rozrachunku jestem w stanie wiele
wybaczyć tej nieodpowiedzialnej Annie, kiedy w końcu wszystkie
puzzle znalazły się na swoim miejscu, a ja zrozumiałam jej motywy.
I
jeszcze jedna rzecz, która przemawia za tą książką … krótkie
rozdziały, zmienność akcji, krótkie zdania – czyli to co ja
osobiście bardzo lubię.
MaGa
Mnie się na pewno spodoba. Wielkie dzięki za recenzję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń