sobota, 21 maja 2016

Jack Ryan. Teoria chaosu, czyli oddajcie Forda! I Targi książki


Tom Clancy pisze moim zdaniem dużo lepsze rzeczy niż Fleming, a mimo to właśnie Bond zawładnął naszą wyobraźnią, a Jack Ryan jakoś jest wyraźnie w cieniu. Czy to kwestia małej charyzmy aktora? Czy też po prostu tego, że Bond był pierwszy i potem już nic nie było takie same, wszystkie sensacje zlewają się w jedno i niewiele się po kilku miesiącach pamięta. Można nafaszerować film akcją, strzelaninami, walkami, pościgami, dać dobrych aktorów do ról czarnych charakterów, a jak wszystko jest nazbyt serio, to zamiast trzymać w napięciu, twórcy fundują nam odmóżdżający relaks, który jednak nie jest wart wydanych pieniędzy na produkcję.

Jack Ryan (Chris Pine) to agent CIA, który działa pod przykrywką, m.in. analityka finansowego z Wall Street. Tym razem musi przeciwdziałać działaniom rosyjskiego oligarchy (do cholery co Branagh, świetny aktor szekspirowski robi w takiej roli?), który chce wywołać upadek ekonomiczny USA. Zamiast opierać się na powieściach, które mają swoje lata, pomyślano, że można uwspółcześnić całą historię, ale wyszła z tego bryndza. Owszem, młodziak jest sprawny, ma ładną narzeczoną, ale jakoś za grosz nie ma charakteru. Czemu nie znaleziono kogoś w stylu Harrisona Forda, który był naprawdę świetny jako Jack Ryan w "Czasie patriotów" i "Stanie zagrożenia".

Obejrzeć można, ale "dupy nie urywa". Branagh jako reżyser zdecydowanie nie sprawdza się przy sensacjach.  


XXXXXXXXXXXXX



W tym roku po raz pierwszy Targi Książki okazały się wyprawą nie solową (jak zwykle), ale dołączyła się starsza córka. I okazało się, że oczywiście w takiej sytuacji mniej mam czasu, żeby się zatrzymywać tam gdzie ja chcę, odpuszczałem sobie więc wszystkie kolejki po autografy, ale za to sprawdziło się przysłowie: radość dzielona - podwójną radością.
Jak zwykle sporo ludzi, ale jakoś wyjątkowo mało mnie to w tym roku wkurzało, chyba się przyzwyczajam powoli do tych ciasnych przejść.

Pewnie stałym punktem naszych odwiedzin na targach będą od tego roku wymianki organizowane przez Lubimy Czytać, bo to był świetny początek naszej wizyty! Łowy owocne, więc warto było odstać swoje w kolejce :) I tylko żal, że takich okazji nie ma częściej.
W tym roku świetnym pomysłem było rozstawienie również stolików z grami - oczywiście nie mogliśmy sobie darować, żeby zajrzeć choć na chwilę i wyszliśmy z Timeline :)
A potem kurs po stoiskach, oglądanie, przebieranie. Niby powtarzaliśmy sobie - w sieci też można i to przecież w tej samej cenie (albo taniej), ale człowiek zawsze się na coś skusi. Córka przeszczęśliwa, ja w sumie też. Ukłony jak zwykle dla Wydawnictwa Dowody na Istnienie (autografy), Afera (to już tradycja, że nie tylko kupuję, ale i dostaję) i dla Nieprzeczytane.pl (szaleją z cenami i kotem Marianem). Jeszcze tak obładowany z Targów nie wracałem (doliczyliśmy się 8 toreb).
Łupy poniżej - choć bez gier i bez kilku pozycji, które zapomnieliśmy wyjąć do zdjęcia.
Teraz tylko dylemat, czy jutro znowu tam jechać i zafundować sobie powtórkę. Tyle rzeczy przecież jeszcze mogło mi umknąć albo nie starczyło na nie sił i czasu.
Takie uzależnienie to fajna sprawa :)
Notka powisi kilka dni, a potem zrobimy tu recenzję... Pewnie znowu filmową, bo oprócz przyspieszenia z czytaniem, jakoś ilość rzeczy oglądanych wcale nie maleje,




10 komentarzy:

  1. O rany...pokaźną kolekcję zebrałeś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to jeszcze nie wszystko... Tyle, że 10 to rzeczy wymiankowe, kilka gratisów do recenzji, więc w sumie zakupów za około 250 zł (z grami)

      Usuń
  2. O jejku, ktoś tu się nie powstrzymywał z zakupami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to obecność córki mnie tak nakręciła :)

      Usuń
    2. Polecam się na przyszłość :P :):D

      Usuń
  3. Jakież cuda! Ava Lavender - rewelacja :) I tyle cudownych gadżetów... w przyszłym roku muszę się tam pojawić :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za choć tak krótki opis z tej imprezy, no i zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma siły i czasu na dłuższe relacje :) generalnie lubię takie imprezy, bo to okazja do spotkania ludzi, polowania na autografy i okazje

      Usuń
  5. O rany... ale stosik... ja muszę się powstrzymywać przed zakupem kolejnych książek, bo nie mam już ich gdzie kłaść

    OdpowiedzUsuń