Ech, rozbił mi się nudny wstęp, a przecież trzeba ciut o filmie. Ale co ja na to poradzę, że przy oglądaniu krajowych produkcji, tak często uruchamiają się skojarzenia z tym co już widziałem gdzie indziej. Choćby policjantka w ciąży - oczywiście Fargo. Moje dywagacje na temat tego czy dłuższa formuła daje większe możliwości też nie są zupełnie od czapy, bo mam wrażenie, że twórcy Jezioraka pokazali iż pomysły i umiejętności mają. Trochę zabrakło im może miejsca, na to, by wszystkie zrealizować. Materiał sprawia wrażenie, że kończy się zbyt szybko, zbyt prosto pewne rzeczy się rozwiązuje. Ale klimat jest. I do cholery, dziesięć razy lepsze to niż choćby serialowa produkcja AXN kręcona nad Bałtykiem. Tu nawet aktorsko jest dużo ciekawiej.
W Jezioraku jest mrok, fajnie zarysowane lokalne układziki i sekrety, ciekawe wykorzystanie faktycznych wydarzeń (tajemnicza śmierć dwóch funkcjonariuszy na służbie), jest (skąd my to znamy) para bohaterów, którzy muszą się dotrzeć w prowadzonym śledztwie w sprawie trupa młodej kobiety, przełożeni, którzy chcą jak najszybciej sprawę zamknąć i nie pozwalają jej doprowadzić do końca... Naprawdę z tych składników przyrządzono danie całkiem smakowite. Nie bez wad, bo pewne niedociągnięcia w fabule biją po oczach, ale niewiele jest naszych krajowych produkcji na takim poziomie. Bez wstydu można go porównywać z tym co kręci się gatunkowo za granicą. Proste, bez fajerwerków, ale naprawdę klimatyczne.
O ile Jeziorak dostaje ode mnie 4, to na jeszcze wyższą ocenę zasługuje film Waldemara Krzystka. Choć w przypadku Fotografa pewnie też można by się doszukać jakichś inspiracji w tym co w ostatnich kilkunastu latach w kryminałach już opowiadano, mam wrażenie, że nie są one wcale tak bijące po oczach. Scenariusz wykorzystuje nie tylko wątki z naszej historii (obecność Armii Czerwonej na naszych ziemiach - swoiste państwo w państwie), ale całość więcej ma w sobie z gęstego dramatu psychologicznego, niż z rozrywkowego thrillera. Zwłaszcza, że przecież sprawca jest wskazany dość szybko, potem trzeba go jedynie odszukać... Ale jest coś jeszcze. Tu nie chodzi tylko o to, że bohaterowie mówią po polsku czy rosyjsku, ale myślą, czują i działają po słowiańsku, zdając się bardziej na intuicję niż na procedury.Może całość trochę przekombinowana - trzeba więcej uwagi i cierpliwości, niż zwykle przy oglądaniu kryminałów, ale trudno odmówić temu filmowi oryginalności. Jest to też chyba jedna z nielicznych naszych produkcji, gdzie reżyser miał odwagę wysunąć na pierwszy plan aktorów zagranicznych. A wyszło naprawdę dobrze.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz