piątek, 6 grudnia 2013

Lope, czyli ech ten temperament

Najpierw dwie małe zaległości - w dziury po zakończonych konkursach pojawiły się dwie nowe notki:
Mroczny rycerz powstaje
Epoka lodowcowa 4
Patrząc na pogodę za oknem, ten ostatni tytuł jest trochę szyderczy, ale po tym jak przemarzłem i powściekałem się w autobusie stojącym w korku, naprawdę mam jakoś mało w sobie chęci by świętować Mikołajki, albo pisać długie i poważne notki. Mózg też mi zmarzł. Więc idę zaraz pod koc z herbatką pod ręką, a na blogu pozostawiam Was z czymś co niestety ma temperaturę ledwie letnią. To znaczy w samej historii (w końcu to Hiszpania) żaru jest dość dużo, ale niestety po przeniesieniu tego na ekran pozostały jakieś skromne iskierki. No chyba, że komuś wpadnie w oko ktoś z trójki aktorów, których widzicie obok na plakacie. Skoro to film o miłości i o pasji, to ewentualne westchnienia nie będą wcale nie na miejscu.


Z opisu filmu dowiadujemy się m.in. iż jest to pełna przygód historia jednego z największych poetów i dramatopisarzy Złotego Wieku - Lope de Vegi. Życiorys rzeczywiście obfitujący w różne przygody (był m.in. żołnierzem, a potem przyjął święcenia kapłańskie mimo, że życia hulaszczego raczej nie porzucił), bo artysta to płodny nie tylko w dzieła pisane, ale też obdarzony znacznym temperamentem. Twórcy filmu próbowali pokazać lata jego młodości skupiając się na obu sferach - zarówno na tym jak rozwijał swój talent dramatopisarza i poety, jak i na życiu uczuciowym.
Nie przejmując się raczej konwenansami nasz bohater romansował zarówno z mężatkami, jak i pannami na wydaniu. Mimo pięknych słów o miłości, wierności to ona raczej nie dochowywał, wciąż więc narażał się nie tylko rodzinom owych niewiast, ale również im samym. Romanse, długi, wystawny styl życia i sława, która trochę mu zaczynała uderzać do głowy - oto główne wątki tego obrazu.
Na plus zaliczyłbym na pewno zadbanie o kostiumy, scenografie i aktorstwo. Niestety od filmu historycznego, biograficznego oczekujemy troszkę więcej: chcemy by budził emocje, by fabuła nas wciągała, a tu trochę tego zabrakło. 
Ale tak jak np. po "Anonimus" trochę pewnie wzrosło zainteresowanie młodszych widzów twórczością Szekspira, tak i tu może na nowo ktoś odkryje Lope de Vegę...

4 komentarze:

  1. Byłbym realistą jeśli chodzi o zainteresowanie twórczością de Vegi, a szkoda bo jego "Dziewczyna z dzbanem" i "Pies ogrodnika" do dzisiaj nieźle się trzymają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niechby choć jedną osoba... Ja sam nabrałem ochoty choć może nie na poezję a sztuki

      Usuń
  2. ha, a ja się tu właśnie uczę (no dobra, akurat mam 15 minut przerwy) do egzaminu z wiedzy o teatrze, Vega już przerobiony ;)

    OdpowiedzUsuń