Jeżeli pamiętacie film "Locke", czy kilka innych obrazów, które w czasie realnym odtwarzały wydarzenia wokół jednej postaci, pewnie nie będziecie zaskoczeni rozwiązaniem, które zastosowała Paola Barbato w książce "Na złej drodze". W powieściach to jeszcze trudniejsze, ale cholera, tym razem naprawdę udało się trzymać w napięciu do samego końca.
To nawet nie kryminał, choć są trupy, a raczej thriller, w którym bohater swoimi decyzjami rozpętuje dość szalony bieg wydarzeń. Nigdy mu się jakoś nie układało, za orła nie był uważany, ale też dużo do szczęścia mu nie potrzeba - ot, żeby było gdzie spać, co jeść, pograć na komputerze. 35-letni Giosciua Marotta nie ma stałej pracy, rodzina się od niego odcięła, specjalnie jednak się tym nie przejmuje, uważając że zlecenia jakie od czasu do czasu mu wpadają, wystarczą żeby jakoś utrzymać się na powierzchni.
Nie interesuje go co wozi swoim furgonem, choć domyśla się że nie jest to do końca legalne - za bardzo zadbano o to, żeby w razie wpadki miał jakieś wytłumaczenie na swoje podróże. Jeździ nocą autostradami z punktu do punktu, dostarcza towar i odbiera pieniądze. Tyle.
Pewnego dnia jednak zauważa, że paczka którą ma dostarczyć jest wyraźnie zniszczona, jakby coś na nią się wylało. Postanawia spróbować to naprawić, może przepakować, żeby nikt się nie czepiał i tak odkrywa co jest zawartością przesyłki. To krew z odciętej ręki przesiąkła przez tekturę i nagle facet uświadamia sobie, że nie dość iż może być zamieszany w morderstwo, to w dodatku gdy zleceniodawcy zorientują się o tym że on coś wie, mogą chcieć się go pozbyć. Czy ktokolwiek w takiej sytuacji zachowałby zimną krew? On nie potrafił. Panikując i szukając rozwiązań, podejrzewając iż jest obserwowany, zaczyna działać coraz bardziej chaotycznie. Najpierw chce jechać dalej i udawać głupka, potem nagle chce zacierać ślady, cofać się, więc jego ruchy na autostradzie są mało przewidywalne i naprawdę zaczynają zwracać uwagę. W dodatku Giosciua wciąga w całą tą aferę kolejne osoby... I pozostawia za sobą trupy.
Ciekawie poprowadzona fabuła, choć początkowo może wydawać się trochę nieprawdopodobna i nieuporządkowana, coraz bardziej wciąga. No i ten gość - zachowujący się czasem tak bardzo dziecinnie, emocjonalnie, nieracjonalnie, wciąż nakręcający się kolejnymi podejrzeniami i pomysłami... Bywa denerwujący, ale z tym większą ciekawością śledzi się dalsze jego losy. Równolegle z obserwowaniem bohatera, otrzymujemy również jakieś krótkie informacje o dochodzeniu jakie ewidentnie powiązane jest z jego działaniami - domyślamy się, że to chyba już przyszłość, wciąż jednak próbujemy rozgryźć czy postępowanie toczy się przeciwko niemu czy w jego sprawie, bo stał się ofiarą pościgu, który wyczuwał.
Jeden człowiek, jedno auto, autostrada. Co w tym emocjonującego powiecie? Ano przekonajcie się sami. Nietuzinkowa, lekka lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz