Kobieca saga odkrywająca najgłębsze tradycje Brazylii i przybliżająca sytuację brazylijskich kobiet w początkach XX wieku. Trochę bałem się, że to będzie rozwleczone na maksa, bo autorka pisuje scenariusze dla telenoweli, muszę przyznać jednak, że powieść jest zaskakująco minimalistyczna. Nawet by się chciało dowiedzieć coś więcej, może poznać bliższe losy pośrednich pokoleń bohaterek, a tu tak naprawdę dostajemy opowieść o odległej przeszłości i teraźniejszości, gdy najmłodsza z rodu, już siódme pokolenie, odkrywa tą historię.
Jakże różne to kobiety, a jednak czuć w nich podobne umiłowanie wolności, pragnienia podążania za własnymi marzeniami. Alice czuje się feministką, buntuje się przeciwko patriarchatowi, blisko związana jest z inną kobietą, ale jej bunt skierowany jest raczej ku społeczeństwu, bo jej matka nawet specjalnie nie stawia jej żadnych granic, nic nie narzuca. To raczej konflikt pokoleniowy - starsza uważa, że córka nic nie robi, że marnuje życie, młodsza chciałaby żyć pełniej niż matka, spędzająca czas na próbach poderwania jakichś facetów, plotkach, piciu i telewizji. Obserwujemy jak obie daleko odeszły od tradycyjnego patrzenia na związki. Co dla Alice, po ponad 100 latach może oznaczać zagłębienie się w losy swoich przodków?
Przecież na początku XX wieku kobiety raczej o prawach do głosowania czy jakichkolwiek próbach życia na własnych zasadach, raczej mogły pomarzyć - w mieście może i zdarzało się, że zebrało się kilka odważnych pań i jakoś obroniły się przed opinią publiczną. Ale na dalekiej prowincji Brazylii, gdy często to rodzice decydowali o losach swoich dzieci, wskazując im kandydata na małżonka, twierdząc, że pragną dla nich jak najlepszej przyszłości?
Grupa do której należały kobiety z rodziny Flores i tak nie miała najgorzej - potrafiły pleść piękne koronki, a poprzez ich sprzedaż zarabiały pieniądze tylko dla siebie. Przy pracy rozmawiały, żartowały, były dla siebie wsparciem. Oczywiście starsze próbowały narzucać młodym swoją wizję świata, świat wartości, wiary, posłuszeństwa, ciężkiej pracy i obowiązków wychowywania dzieci. Młode jednak miały swoje marzenia, o kimś kto je zabierze do ciekawszego świata, do miasta, o kimś kto je będzie szanował i zapewniał każdego dnia o swoich uczuciach. Gdy jedna z ich grupy zostanie wydana za mąż za człowieka majętnego, ale i dużo starszego, co wzbudzi jej ogromny bunt, to właśnie jedna z młodszych kobiet z rodziny Flores stanie się jej powiernicą i będzie pomagać jej w realizacji tajemnego planu ucieczki. Sposobem na komunikację będą koronki, w które obie będą wplatać zaszyfrowane znaki, które tylko one potrafią odczytać.
Gdy po latach koronka wraz z instrukcją odczytania trafi do Alice, będzie to dla niej pewien przełom - nie tylko okazja by zainteresować się dalszymi losami kobiet, które haftowały tą konkretną koronkę, ale i historią swojej rodziny, życiem kobiet, które próbowały radzić sobie bez mężczyzn. Pozwoli jej to na odbudowanie pewnych relacji, ale i nabranie jeszcze większej odwagi, by przeciwstawiać się jakimkolwiek formom ograniczania praw kobiet, przemocy, narzucania zdania, czy zmuszania do czegoś wbrew ich woli.
Czyta się szybko, nie jest to może wielka literatura, ale mimo że nie jest to słodka bajka, pewnie dla niektórych będzie niosła jakieś pozytywne przesłanie. I to się może podobać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz