poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Felicja zaginęła - Jorn Lier Horst, czyli mamy ciało, ale nie wiemy kto i dlaczego

Jak dotąd czytałem wszystko co wyszło u nas na rynku autorstwa Horsta i nie mam zamiaru przepuścić żadnej kolejnej. Doceniam fakt, że wydawnictwo, które rozpoczęło wydawanie od części 6 cyklu, teraz wreszcie się cofa i możemy troszkę lepiej poznać komisarza Wistinga. Ale wiecie co? Nie zamierzam ukrywać, że to właśnie tomy od 6 do 9 (czyli do Jaskiniowca) i przedkładam dużo wyżej nad te pierwsze. Może to kwestia tego, że autor doskonalił swój warsztat, ale zdecydowanie: pomysły na fabułę, akcja, napięcie - to wszystko jest lepsze w tomach późniejszych.
To nie znaczy, że "Felicja zaginęła" jest złą książką. Po prostu nie wciąga aż tak bardzo jak te następne. Sama sprawa do rozwiązania jest dość interesująca, ale o dziwo mamy wrażenie, że to jedynie Wistingowi zależy na rozwiązaniu jej wszystkich aspektów (a w późniejszych powieściach na sukces pracuje cały zespół). Mamy bowiem do czynienia nawet nie z jedną, a z dwoma sprawami, które tylko bohaterowi jakoś się mocno łączą, nie są przypadkowe.


Obie sprawy dotyczą zaginionych kobiet. Ciało jednej z nich znaleziono po kilkudziesięciu latach zupełnym przypadkiem przy budowie drogi. Wszystkim wydawało się przed laty, że popełniła samobójstwo, tymczasem wszystko wskazuje, że ją zamordowano i ciało dobrze ukryto.  
Niedługo dojdzie do przedawnienia tej sprawy, dowodów jak na lekarstwo, a na dodatek wszystkie siły mają być rzucone do wyjaśnienia sprawy aktualnego zniknięcia młodej dziewczyny. Jedynie Wistingowi nie dają spokoju obie ofiary. 

Niby nie ma jakiejś spektakularnej akcji, ale fajne jest to, że idziemy ślad w ślad za detektywami, podobnie jak oni mamy jakieś podejrzenia, stawiamy hipotezy, która jedna po drugiej upadają. Wszystko wskazuje na to, że będą to jedne z wielu niewyjaśnionych spraw, które trafią na półkę. 
Co stało za morderstwem. Przypadek? Zemsta? Zazdrość? Zrobił to ktoś bliski, czy kompletnie nieznajomy? Całe śledztwo to mozolne szukanie poszlak i motywów. 
Przy okazji ten tom rzuca trochę światła na sytuację rodzinną Wistinga, którą znamy z kolejnych tomów. Dziwnie tak cofać się w czasie, ale ci, którzy już poznali powieści Horsta, ich klimat i bohatera, to niespieszne tempo, nie zdziwią się jeżeli powiem, że lektura "Felicja zaginęła" sprawiła sporo przyjemności. Czekam na tom trzeci!

2 komentarze:

  1. A do mnie książka nie dotarła, pożaliła się Ann z rozpaczą wymalowaną na twarzy. :(
    Wygląda na to, że Felicja faktycznie zaginęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam jeszcze przynajmniej jedną osobę do pożyczki, a potem mogę wysłać. Poczekasz?

      Usuń