środa, 23 sierpnia 2017

Syn, czyli budujemy majątek, by przekazać go dzieciom

Na jakieś puste miejsce na blogu wskoczyła notka o filmie Zjawa, czyli o ziewaniu, ale dziś coś w klimatach dzikiego zachodu, co wzbudziło dużo większą moją sympatię. Wystarczyła informacja o tym, iż szykowana jest ekranizacja powieści Philippa Meyera (ja wciąż przed lekturą), już byłem całym sercem przy tym serialu. 
Niby jakoś nigdy nie przekonałem się do The Walking Dead, czyli AMC, mimo dobrych opinii pomijałem na liście ulubionych, ale teraz z ciekawością wyglądałem kolejnych odcinków. 
Domyślam się, że na potrzeby ekranizacji złagodzono mocno pewne sceny, trochę wypolerowano tę historię, ale i tak ma ona w sobie sporo przemocy, nawet jeżeli nie pokazuje wszystkiego wprost. Akcja rozgrywa się na przestrzeni 150 lat i śledzi losy trzech pokoleń rodziny McCulloughów. 
Eli, dziś charyzmatyczny nestor rodu (bardzo pasuje do tej roli Pierce Brosnan), ma swoje tajemnice. Gdy był młodym chłopakiem został porwany przez plemię Komanczów, na jego oczach zamordowano mu rodzinę, ale lata spędzone w niewoli powoli zmieniały go i w pewnym momencie bardziej pragnął zostać zaakceptowany przez Indian, niż wrócić do swoich. Mamy dwie przeplatające się historie: współczesna walka o utrzymanie ziemi, nie tylko związana z napadami Meksykanów, walczących o przyłączenie Teksasu do ich ziemi, ale i z długami, oraz pobyt wśród Komanczów, pierwsza miłość, przyjaźń, poznawanie ich zwyczajów. Obie równie ciekawe, choć ich połączenia możemy się jedynie domyślać.  


Nie poznamy całej tej drogi jaką przeszedł młody chłopak wychowywany wśród Indian, obserwujący najazd osadników na ich tereny i walki z ranczerami, do tego by być głową szanowanej rodziny, Pułkownikiem, słynącym z bezwzględności  wobec wszystkich, którzy stają na drodze białym. Być może stanie się to w drugim sezonie, bo takowy ma nastąpić. Kiedy stał się takim zimnym draniem? Jak odszedł od plemienia, którego chciał być częścią? Czemu wisi nad nim oskarżenie iż to on wymordował całą wioskę? Tajemnic do rozwiązania trochę jeszcze zostało, pewne wątki warto pociągnąć. Oprócz niego jest przecież jeszcze dwóch synów, wnuki, więc będzie o kim opowiadać. A choć przez większość odcinków akcja toczyła się dość powoli, to finał pokazał, że w tej historii drzemie potencjał do akcji, do zaskakiwania widza. 
Dalekie to jest od sielankowej wizji westernowej legendy od dzikim zachodzie, gdzie bandyci zawsze znajdywali karę, a dobrzy kowboje potrafili bronić tubylców. Serial (i rozumiem książka) pokazują iż korzenie Ameryki i olbrzymie majątki białych zbudowane zostały na przemocy i krwi tych, którzy wcześniej zamieszkiwali te ziemie (nie tylko Indianie, ale również Meksykanie). 
Rzecz warto obejrzenia.
A czołówka po prostu ekstra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz