piątek, 20 stycznia 2017

Kruger II Tygrys - Marcin Ciszewski, czyli wejść w paszczę lwa

Gdy pisałem o pierwszym tomie cyklu, czyli o Szakalu, chwaliłem głównie warstwę historyczną, bo sama akcja jakoś nie do końca mnie przekonała. Ale przecież to historia, która rozłożona jest na ileś tomów i choć nie wszyscy lubią takie rozwiązania (urwać w najlepszym momencie i kazać rok czekać na kontynuację), to musi być jakieś wprowadzenie, początek, nakreślenie postaci i ich pola rozgrywki. A potem w drugim tomie, można już spokojnie rozkręcać spiralę akcji. O tak! To ten przypadek, gdy drugi tom jest ciekawszy niż pierwszy.
Najpierw jednak trzeba trochę przybliżyć fabułę tym, którzy jeszcze Krugera nie znają. Dwóch młodych chłopaków, szkolonych kiedyś na cyrkowców, pod opieką mentora stają się świetnie wyszkolonymi złodziejami. Nie kradną jednak w detalu - to szajka napadająca w wielkim stylu na banki. Ich świetne interesy przerywają coraz większe napięcie na wschodzie odradzającej się Rzeczpospolitej. Ukraina płonie, Polacy są w bardzo trudnej sytuacji, bo nie wiadomo czy lepiej wspierać Białych przed czerwoną zarazą, czy też jednak pozwolić na to, by znienawidzona Rosja pogrążyła się w chaosie rewolucji. Kruger, Cygan i ich opiekun, najchętniej pewnie by spokojnie przeczekali najtrudniejszą zawieruchę gdzieś w ukryciu, ale gdy tajemniczy osobnik wpada na ich trop i porywa przyszywaną siostrę chłopaków, nie mogą siedzieć z założonymi rękoma. Ślady prowadzą do Kijowa, ale sama droga przez ogarnięte walkami ziemie nie jest łatwa. Widzimy płonące i splądrowane dwory Polaków, tłumy chłopów ogarnięte rządzą naprawienia swoich krzywd, głód, niepewność jutro. Jednego dnia mogą przyjść Czerwoni, a następnego dnia Biali i każda ze stron oczekuje, że dostanie wsparcie.


Ciszewski na tym tle świetnie rozgrywa zaplanowaną przez siebie intrygę. Odkrywa po raz kolejny jakieś tajemnice z przeszłości, które jak przypuszczamy miały wpływ na różne zdarzenia i decyzje, stawia swoich bohaterów w bardzo trudnych sytuacjach, ale przede wszystkim pokazuje, że nie można stać z boku, być obojętnym wobec dziejącej się historii. Tylko wybór pomiędzy ratowaniem skóry własnej, kogoś na kim bardzo nam zależy, a walką o sprawę, w którą wierzymy, wcale nie jest prosty. Czy łatwo jest znosić ból, ryzykować życiem albo nawet przejść na stronę wroga, jedynie żywiąc nadzieję, że to wszystko nie jest na próżno.
Tempo dużo szybsze, dzieje się naprawdę bardzo dużo (doceniam pomysł rodem z Infiltracji) i tylko znowu pozostaje teraz czekać na kolejny tom. To świetna, lekka lektura dla tych, którzy lubią historyczne tło, ale również dla miłośników powieści przygodowo-sensacyjnych (czy też kryminalnych). Ten cykl naprawdę wciąga. Chyba dobrze zrobiło autorowi oderwanie się na chwilę od współczesności - retro w jego wykonaniu nie mniej ciekawe jak to co pisał wcześniej. I powrót do Wydawnictwa Warbook, bo dla ZNAKu zdarzyło mu się obniżyć poziom.

4 komentarze:

  1. Ciszewskiego biorę w ciemno w każdej postaci☺Pierwsza część mi się podobała, więc nie mam za bardzo wyboru co do drugiej😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak się składa, że i ja przeczytałem wszystko co napisał. I choć przy pierwszej części ciut kręciłem nosem i dałem szkolną czwórkę, to teraz z czystym sercem dodaję do niej plusa i mówię: jest szansa na ocenę 5 dla całego cyklu.

      Usuń
  2. Przez serię Ciszewskiego www. odkrylem nowe wydawnictwo ktore mi niesamowicie przypasowalo - a pisze oczywiscie o Warbooku :) więc mam jakiś dług wdzięczności do autora. Druga część Krugera czeka w kolejce - pierwsza wysluchana podczas jezdzenia na rolkach i ... dzieki temu czasy jazdy sie wydluzaly bo az szkoda bylo skonczyc sluchac :).
    Tu - niestety- audio nie mam wiec musi poczekac na skonczenie ostatniej z części "Opowieści z meekhańskiego pogranicza".
    Na marginesie - jednak wspólna edukacja i korzystanie z podobnego zasobu książek w okresie licealnym ma wpływ na podobieństwo w doborze lektur po prawie 30 latach :)
    Rafał
    Ciszewski ma niestety pecha - gdyby pisał w USA na bazie tamtejszych realiow juz dawno byloby kilka filmow na podstawie jego ksiazek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warbook rzeczywiście ma sporo świetnych tytułów. I ja to lubię, choć już nie jestem ze wszystkim tak na bieżąco. A co do Ciszewskiego, to nawet była u nas przymiarka do filmu, ale na razie upadło. Chyba to jedyna rzecz, której nie czytałem: scenariusze i szkice do nich. Zostało to wydane i aż żal, że wciąż czekają na swoją kolej

      Usuń