Ciszewskiego czytam wszystko! I choć nadal największym sentymentem darzę pierwsze trzy tomy nazwijmy je patriotyczną Sci-Fi, to każdą jego powieść czytałem ze sporą przyjemnością. To literatura czysto rozrywkowa - sensacyjna, czasem z elementami historii, kryminału, z amerykańskim rozmachem i tempem, ale z mocno podkreśloną "swojską" nutą. Nasze realia, bohaterowie z krwi i kości, którzy dadzą się lubić i trzymająca w napięciu akcja - za to można lubić Ciszewskiego. I oto dostajemy do rąk tom rozpoczynający nową serię. Kryminał retro, a może raczej trafniej byłoby powiedzieć: powieść przygodowo-sensacyjna z mocno zarysowanymi realiami historycznymi?
Jak by tego nie szufladkować,ważne jak to się czyta. A lektura to smakowita, choć raczej nie wytrzymuje porównania z tempem i zwrotami akcji z poprzednich książek autora. Mniej jest emocji, mniej naszego zaciekawienia, wszystko rozwija się dość powoli i chyba po raz pierwszy książka nie jest oddzielną całością, ale jedynie wstępem do dalszych tomów serii. To zawsze stanowi pewien minus, bo nawet jak przyciągniesz uwagę czytelnika, to musi on czekać przynajmniej pół roku na kontynuację...
U Ciszewskiego zawsze mocną stroną były sceny akcji, militarne, walki wręcz, pościgów (no może Wiatr już pod względem był trochę przerysowany) itd. W realiach początku XX wieku dużo trudniej przedstawić realistycznie i ciekawie takie sytuacje. Chcą nie chcąc wszystkie jest trochę wolniejsze, mniej intensywne. Choć udało się stworzyć interesujące, krwiste postacie, więcej czasu siedzą i rozmyślają lub gadają niż zajmują się jakimiś działaniami. Można to oczywiście zwalić na karb tego, że to pierwszy tom, że w kolejnych wszystko będzie działo się szybciej i mocniej, że doczekamy się napięcia. No ale przecież na razie mamy do oceny tylko pierwszy tom, prawda?
Nie zdradzając specjalnie fabuły (zresztą to znajdziecie na tylu innych stronach) powiedzmy, że mamy na razie trzy mocno zarysowane strony konfliktu/przygody. Trójkę przestępców (i towarzyszącą im siostrę jednego z nich), policjanta, który ma zamiar ich dopaść za napad na bank jakiego dokonali oraz tajemniczego mężczyznę, który również postanowił ich odszukać, ale jego intencje są natury osobistej, dotyczą pewnej sprawy z przeszłości (zresztą chyba najsłabszy element całej historii, mało wiarygodny moim zdaniem). To między nimi będzie rozgrywać się cała walka, choć tu dopiero poznajemy poszczególne postacie i wykonują one pierwsze ruchy.
To co chyba uznałbym w tym momencie za najmocniejszą stronę powieści i aż żałuję, że bohaterowie funkcjonują jakby zupełnie na inne płaszczyźnie, gdzieś obok dramatycznych wydarzeń, to zarysowanie atmosfery i realiów na terenach zaborów tuż przed oficjalnym powstaniem państwa polskiego. W Europie końca dobiegają działania wojenne, a zarówno w Polsce jak i na Ukrainie wiele osób wyczuło iż to najlepszy moment by wziąć sprawy we własne ręce. Obserwujemy głównie wydarzenia w Lwowie w roku 1918 - walki o miasto, patriotyczny zryw młodzieży, próby dotarcia z militarną pomocą dla Polaków. Jak wspomniałem - to wszystko było tak barwnie opisane, tak ciekawe, że aż żal było iż nie ma tego więcej, że w żywy sposób nie włączyli się w to wszyscy bohaterowie powieści. Powstało we mnie wrażenie, jakby zabrakło trochę pomysłu na połączenie tych dwóch warstw "Szakala".
Zwykle nie wystawiam żadnych ocen książkom ani filmom, ale gdybym musiał, w tym przypadku byłaby to chyba 4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz