poniedziałek, 11 maja 2015

Dwie postacie, czyli Tata Kazika i Inny świat (Danuta Szaflarska)


Dziś szybka notka na temat dokumentów. Bo przecież nie muszą one być wcale nudne, a jak pokazuje wiele przykładów, mogą nawet dawać więcej frajdy niż fabuła. 
Dwa zupełnie inne filmy - w jednym ogromną rolę odgrywa muzyka i ona wysuwa się na pierwszy plan, a w drugim... To fenomenalne. Posadzić kogoś przed kamerą i pozwolić mu snuć wspomnienia, a ty widzu oglądasz to z rosnącym z każdą minutą wzruszeniem. No ale Danuta Szaflarska jest tylko jedna. Ona nie musi nikogo grać, udawać.


Tata Kazika - są dwie wersje tego dokumentu i niestety trafiłem na tę pociętą, krótszą - praktycznie usunięto tu prawie wszystkie wspomnienia osób które znały Stanisława Staszewskiego, pozostawiono trochę archiwalnych zdjęć rodzinnych, kronik filmowych. Na pierwszym planie jest muzyka - to tak jakby przez 50 minut oglądany teledysk, tylko chwilami przeplatany kilkoma zdaniami. Trochę archiwalnych nagrań tego inżyniera z duszą artysty, ale głównie nowe wykonania jego piosenek - z pierwszej tego typu płyty Kultu. Kazik nie tylko śpiewa, ale i pokazuje trochę swoją twarz w chwilach bardziej prywatnych (jejku to już ponad 15 lat minęło?), ale prawie się nie wypowiada. Wspominają za to jego ojca inni - jego przyjaciele, współpracownicy. Muszę tylko upolować wersję z dłuższymi wywiadami... Co to w ogóle za pomysł by szatkować film, pozostawiając w nim samą muzykę? 
Może wtedy będzie okazja by napisać o tej postaci ciut więcej. A dziś? Cóż. Pojawiła się we mnie refleksja jak to jest odkrywać twórczość i osobowość ojca trochę jakby na nowo, po tylu latach (gdy Stanisław zmarł, Kazik miał chyba 4 lata).

*****

Drugi film zupełnie inny. Choć zawiera sporo zdjęć archiwalnych, to tak naprawdę od samego początku przykuwa nas do ekranu niesamowita osobowość pani Danuty Szaflarskiej, która po prostu siada przed kamerą i opowiada o różnych wspomnieniach. A mając 97 lat (kręcone to było 3 lata temu i trwa dokładnie 97 minut) przeżyła naprawdę wiele. Choć tu nawet nie o same wydarzenie, czy postacie chodzi. Raczej o to kto o tym opowiada. Bo mamy do czynienia nie tylko ze wspaniałą aktorką, ale przede wszystkim ze wspaniałą osobą, mającą w sobie tyle ciepła, skromności, serdeczności, potrafiącą opowiadać tak żywo, że chciałoby się słuchać nawet godzinami. Ile w tym humoru, barw. Jest smutek, ale i radość, bo takie właśnie jest życie. I aż by się chciało życzyć każdemu, by przeżył je właśnie tak - by z uśmiechem o nim opowiadać, wciąż mając tą niesamowitą iskrę w oczach, zadziorny charakter góralki. 
Pani Danuta przeżyła tyle, że rzeczywiście świat na jej oczach zmienił się diametralnie. Jest inny. Ale choć na pewno wspomnienia ciągną ją ku przeszłości, w tych jej historiach nie czuć jakiejś goryczy, jak to często bywa u starszych ludzi. I to jest niesamowite. Gdy się rodziła, nie było jeszcze państwa polskiego na mapach, a dziś w dobie internetu, telewizji i zupełnie innego tempa życia, pani Danuta wciąż jest aktywna, słucha młodych, występuje u nich. Sprawia wrażenie jakby wciąż czerpała od świata i od ludzi, jakąś energię, bo myślimy sobie: przecież musi jakoś czerpać akumulatory, skoro cały czas tą energią zachwyca. 
Możemy być wdzięczny Dorocie Kędzierzawskiej, że udało się stworzyć jej taką atmosferę na planie - dzięki temu czujemy się po prostu jak uczestnicy bardzo intymnego, osobistego spotkania. Z kimś naprawdę wyjątkowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz