środa, 29 kwietnia 2015

Nadżib Mahfuz - Chan al-Chalili, czyli ile wiemy o innych kulturach

Nadżib Mahfuz "Chan al-Chalili"Osoby, które częściej zaglądają na Notatnik, konkurs już dobrze znają - co miesiąc trzy książki, trzy ciekawe tytuły po prostu do oddania. Jak to mówią wystarczy się schylić. 
Nie wierzycie? Zerknijcie co proponuję na kwiecień - zostały jeszcze dwa dni albo zajrzyjcie 1 maja na zestaw trzech nowych rzeczy. Wśród nich już mogę zdradzić, że znajdziecie tę właśnie pozycję. 

Troszkę egzotyczną, bo chyba jeszcze mało osób w Polsce zna twórczość jedynego noblisty, który pisał po arabsku, książka ma zresztą też swoje lata. Ale chwała wydawnictwu Smak Słowa za to, że przybliża nam tę literaturę, bo ma ona w sobie wiele uroku. Możemy tylko żałować, że tak późno.
Nadżib Mahfuz nazywany był ostatnim egipskim "rawim", czyli gawędziarzem i rzeczywiście ta powieść jest niczym historia opowiadana o rodzinie z sąsiedztwa, o ich zwyczajnym życiu, o dzielnicy do jakiej się przenoszą, szukając spokojnego miejsca w narastającym zagrożeniu wojną. Zachwyca lekkość z jakąś to jest napisane, koloryt i dbałość o detale, dzięki którym życie Kairu, jego ulic, domów, kawiarni, zaułków aż tętni od barw, hałasów, zapachów. Wstajesz rano do pracy i każdej czynności towarzyszą odgłosy budzącego się wokół życia - matka, która przyrządza za ścianą posiłek, sklepikarz, który klnie już pod oknami przyjmując towar, może modlitwy dochodzące z kamienicy naprzeciwko. Wszystko tak zwyczajne, że zwykle nie zwracamy na to uwagi. A tu opisane z taką uwagą, ba, nawet z czułością. Bo Mahfuz kocha Kair i jego mieszkańców. Nie jest oczywiście wobec nich bezkrytyczny, ale czuje się, że jest przywiązany do tego świata, do tradycji i zwyczajów. Jest to więc opowieść, w której nie tylko sami bohaterowie są istotni - to jakby marionetki, aktorzy dramatu, a autorowi zależy aby widz zachwycił się całą oprawą tej historii, jakby mówiąc nam: dramaty pojedynczych ludzi są podobne, życie nas wszystkich jest podobne, pełne goryczy, żalu. Nadzieje i radości ustępują smutkom i rozpaczy, kariera i bogactwo są jedynie ułudą, chwilowym szczęściem i na więcej raczej nie ma co liczyć.


Gdzieniegdzie można znaleźć porównania prozy Mahfuza do Dickensa i nawet po części można się z tym zgodzić. Na pewno jeżeli chodzi o opisywanie miasta i jego życia, ale również jeżeli chodzi o język, styl, proza ta jest jakby zakorzeniona w przeszłości, w XIX wieku. Dziś już nikt tak nie opowiada historii.
Byłoby chyba nawet trudne, aby równie dobrze oddać atmosferę tego miasta z lat 40, jeszcze bez wpływów nowoczesności, europeizacji. Tych kawiarni, w których ze spokojem dyskutuje się o wyższości nadchodzących Niemców nad aliantami, tych schronów, do których trzeba uciekać przed bombardowaniami, głęboko jednak wierząc, że lepszym gwarantem bezpieczeństwa jest święte miejsce i opieka Allacha, tych dysput o wyższości postępu nad tradycją i odwrotnie. Nadżib Mahfuz pisał tę powieść prawie na gorąco, jeszcze w trakcie wojny, oddając w pełni ten dziwny czas - napięcia, obaw, ale i zwyczajnego życia wyznaczanego kolejnymi świętami.

Tytułowa Chan al-Chalili to jedna z dzielnic Kairu, do której główny bohater, urzędnik niskiego szczebla Ahmad Akif przeprowadza się wraz z rodzicami, po tym jak ich dzielnica została mocno dotknięta poprzez bombardowania. Tu rozpoczyna się jakby nowy etap życia Ahmada - doświadczy mocno nadziei, radości życia, ale potem po raz kolejny stwierdzi, jak to wszystko czego pragnął jest kruche i ulotne. Jest w tej postaci, jak i w całej historii coś dramatycznego. Trochę drażni nas jego pesymizm, kompleksy i pogodzenie się z losem, rezygnacja z pragnień, uciekanie przed szansą na zmianę, ale też w jego doświadczeniu i przemyśleniach można dostrzec głęboką mądrość życiową, wartości, które porządkują życie, nawet jeżeli trzeba poświęcić dla nich swoje pragnienia. Dla nas to już dziś mało zrozumiałe, że można poświęcić swoją karierę i marzenia, by wziąć odpowiedzialność za młodsze rodzeństwo, czy zaopiekować się rodzicami.

Inna kultura, inna religia, inne tempo życia. Może dlatego czyta się tą powieść z takim zainteresowaniem. I odkrywamy, że mimo różnic, ten świat ma wiele podobieństw. Mimo, że uważamy Islam za religię bardzo surową i pełną zakazów, tam też wielu (szczególnie młodych) wpada w pułapkę zabawy, picia, hazardu, nocnego życia, nie brakuje rozżalenia i napomnień rodziców, czy też postaci, których zachowanie jest zgorszeniem dla innych, a mimo to nic sobie z tego nie robią.

I jeszcze urzekło mnie pełne uroku, staroświeckie podejście do spraw męsko-damskich. Te spojrzenia, które znaczą więcej niż dziś dla nastolatków godziny spędzone w uściskach; dotknięcie ręki, po którym całą noc nie może się spać... Cholera, kiedyś jednak było jakoś romantyczniej.

Dla ciekawych jeszcze dwa linki o tym tytule - audycja w radiowej trójce, jak zwykle świetna
i coś co mnie zachwyciło - jak wrażenia z książki można oddać w rysunku :)
A na koniec - gratulacje dla wydawnictwa za oryginalny sposób promocji: za te fotki (w każdym egzemplarzu inna), za karty, które rozbudzały ciekawość i sprawiały, że z coraz większą niecierpliwością wyglądałem książki.
I zajrzyjcie koniecznie na Notatnik w maju, by zgłosić się po ten tytuł, by spróbować swojego szczęścia.

8 komentarzy:

  1. Z autorem już miałam przyjemność się spotkać. Miałam okazję zwiedzić Chan al-Chalili, bardzo jestem ciekawa tego klimatu oddanego w książce... Baaardzo ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja mogę tylko pozazdrościć wizyty w Kairze... Ciekawe na ile atmosfera tej dzielnicy się zmieniła

      Usuń
    2. Ja co prawda tam nie byłam, ale "Opowieści starego Kairu" czytałam i niesamowicie mi się podobały. Mam też za sobą "Rozmowy na Nilu". Z tego wynika, że zgłoszę się obowiązkowo :-)

      Usuń
    3. zapraszam, zapraszam. A podane przez Ciebie tytuły dopisuję do swojej listy. Opowieści gdzieś już chyba przeglądałem, ale Rozmów nie znam

      Usuń
  2. Mam chrapke na te ksiazke jak dziadek na rzepke!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem i u mnie ustawia się do tej "rzepki" długi ogonek, ale na szczęście zdobyć ją może każdy - niezależnie czy ustawi się na końcu, na początku, ba - nawet może jednocześnie stać nawet w 3 ogonkach. Takie cuda tylko u mnie... Przez 4 lata trochę już rzeczy rozdałem (patrz konkursy)

      Usuń
  3. Świetna książka i naprawdę fajny pomysł na promocję. Mam nadzieję, że na tej jednej książce nie skończy się moja przygoda z Noblistą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam podobnie - narobiłem sobie smaku na więcej

      Usuń