poniedziałek, 16 grudnia 2013

Mark Twain - Pamiętniki Adama i Ewy, czyli i tak Cię kocham

Kto by pomyślał, że ta książeczka może wzbudzać dziś jeszcze jakieś emocje... Gdy wskazano mi ten tytuł jako lekturę na DKK, jedynie się skrzywiłem.  Również lektura nie przyniosła zbyt wiele pozytywów. Dobrze, że chociaż cienkie i szybko się czyta, ale poza tym ani specjalnie dziś już bardzo nie bawi, ani nic w tym odkrywczego. Ot garść stereotypowych i żartobliwych spojrzeń na obie płcie, różnice między nimi i wzajemne postrzeganie. Kilka fajnych scen i pomysłów (np. odmienne podejście do zwierząt, albo obserwacja rozwoju dzieci), ale jak dla mnie to raczej szkic niż zamknięta całość, luźno powiązane żarty, a nie coś poważnego (po prostu aż prosi się o pogłębienie różnych wątków).
 
Na spotkaniu w dużej mierze potwierdziły się moje refleksje: i Adam i Ewa są przerysowani i raczej drażnią swoimi wadami niż prezentują swoje pozytywne cechy. Ale mimo tej powierzchownej zgodności, tekst ten stanowił świetny punkt wyjścia do gorącej dyskusji na temat wzajemnego postrzegania kobiet i mężczyzn w dzisiejszym świecie, oczekiwań, zmian jakie następują w społeczeństwie. Od Twaina aż do gender... 
Oj gorąco było.

Pobić się nie pobiliśmy, rozstaliśmy się również w zgodzie, ale ze zdziwieniem dotarło do mnie jak te stereotypy uchwycone przez autora w tej niewielkiej książeczce są żywe. Trochę leniwy i zamknięty w sobie, konkretny do bólu facet i żywioł, który trudno powstrzymać, rozgadany, pełen emocji, pomysłów, niby stworzenie wrażliwe, ale podatne na nastroje, egocentryczne, a nawet przewrażliwione na swoim punkcie. Czyli kobieta.
Jak to się dzieje, że mimo tych różnic, tego że one tak czasem denerwują, że nie bywa łatwo, że trzeba o sobie zapomnieć, gdy się tych dwoje styka, rodzi się coś niesamowitego co nazywamy miłością? Twain w swej humoresce nie daje odpowiedzi, przerysowuje, drażni i trochę się z nas nabija. Niby obserwujemy pierwszych ludzi w raju, ale to tylko sceneria, Bóg praktycznie się tu nie pojawia, a i wąż-szatan jest wspominany jakby mimochodem. To co ważne to fakt, że oboje poznają siebie jakby od początku: swoje możliwości, ograniczenia, interesują się światem jaki ich otacza, są niczym czysta tablica. Uczą się siebie, a poznając "ten drugi eksperyment" stają zadziwieni, jak bardzo różni się on od nich samych.  

Może gdy ta książeczka powstawała, zmuszała do podobnych dyskusji jak i dziś? Od refleksji i uśmiechu wszak też można dojść do większej cierpliwości, wybaczania, empatii :)

Nowe stworzenie zjada tak dużo owoców, że przypuszczalnie wkrótce nam ich zabraknie. Znów "nam" - to słowo tego stworzenia, a przyswoiłem je sobie, odkąd tak często je słyszę. Dziś od rana gęsta mgła. Nie wychodzę podczas mgły, natomiast nowe stworzenie spaceruje przy każdej pogodzie. Wychodzi do ogrodu, sztywno stąpając na obłoconych nogach. Mówi bez przerwy. A dawniej bywało tu tak cicho i przyjemnie. 

3 komentarze:

  1. A ja tam mam w planach wybrać się po nią do biblioteki :D Pamiętam, że czytałam kiedyś jej fragment i bardzo mi się spodobał ;) Skoro i cienka i szybko się czyta, to można spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń