sobota, 15 października 2011

Elżbieta I Królowa dziewica, czyli o takiej postaci można opowiadać po wielokroć

 Coky Giedroyc - mówi Wam coś to nazwisko? Do tej pory gościa zupełnie nie kojarzyłem, a tu okazuje się, że w ciągu kilku tygodni podpasowały mi dwie jego produkcje. Obie to takie "mini-seriale", pierwszy to Sherlock Holmes z 2010 roku, a drugi to Elzbieta z roku 2005. Jedynie dwa odciki, ale to prawie 4 godziny oglądania. Zupełnie inny od dotychczas przez mnie oglądanych produkcji o Elżbiecie - jak to stwierdziła moja małżonka - jest mało amerykański. Najbardziej skupia się na jej fascynacji mężczyznami na różnych etapach życia - od Roberta Dudleya, aż po księcia Essex, ale oczywiście jest tu mnóstwo wydarzeń dziejących sie na dworze w trakcie jej rządów. Od bardzo trudnych doświadczeń gdy więziła ją jej własna siostra, przez objęcie władzy, naciski by wyszła za mąż, triumf nad Wielka Armadą, aż do jej starości.
Jej osobowość z jednej strony silna, nie poddająca się żadnym wpływom, władzy mężczyzn, kryzysom (w takich chwilach okazywała się najbardziej charyzmatyczna), ale z drugiej strony widzimy ją jako kobietę tęskniącą za miłością, bardzo uległą wobec obiektów swojej uwagi... Ciekawe, że w żadnym innym filmie o niej ta słabość nie została tak mocno podkreślona jak tutaj - zwykle eksponowano bardziej jej siłę, samotność na tronie, a nie kochliwość. 
Ciekawą kreację stworzyła tu mało mi znana  Anne-Marie Duff - dzięki niej postać królowej niesamowicie przykuwa uwagę. Jej dość specyficzna uroda jest tak daleka od hollywoodzkich aktorek, że tę twarz zapamiętam na długo kojarząc ją właśnie z Elżbietą I. Zarówno w latach młodzieńczych, jak i potem, prawie bezwłosa w niesamowitych perukach fascynuje i przeraża. To nie tylko kwestia charakteryzacji, ale i świetnych zbliżeń twarzy i pokazywania emocji.
Ale jest jeszcze coś co mnie urzekło w tym filmie - muzyka. Zaskakująca, momentami łącząca instrumenty i klimat muzyki dawnej z melodiami i brzmieniem bardzo współczesnym, ale tworząca z poszczególnymi scenami świetną całość. 
Całkiem fajna wersja. Nie wiem czy najlepsza, pewnie dla porównania niedługo sobie odgrzebię inne filmowe obrazy królowej Elżbiety.  
Trailera nie znalazłem ale chyba jest w sieci całość - tu początek, a można też znaleźć cały soundtrack. Ech ten youtube :)

4 komentarze:

  1. Lubię takie filmy, więc myślę, że kiedyś na pewno obejrzę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię postać Elżbiety. Widziałam wiele filmów opowiadających o jej życiu. Tego akurat nie (przyznam, że nawet nie słyszałam), więc na pewno nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
  3. zachęcam, na pewno ciekawa wersja filmowej biografii, ani cukierkowa ani też bardzo mroczna... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie filmy no i samą Elżbietę także.

    OdpowiedzUsuń