piątek, 15 kwietnia 2011

Korpiklaani - Ukon Wacka, czyli i ludycznie i metalowo

Folk metal - kojarzy się Wam coś z takim określeniem? Pierwsze moje zetknięcie z tego typu muzyką było pamiętam w środowisku Hattricka - na różnych spotkaniach i oczywiście forach federacji. I mimo, że metalu słucham, ale fanatykiem nie jestem to tu natychmiast stwierdziłem, że "nóżka przy tym chodzi" :) Oj dobrze nastrajają te dźwięki - może też dlatego, że od początku do końca jest to trochę mruganie okiem do słuchacza - zabawa, ostra muza ale melodyjna w sam raz do wspólnego śpiewania (ew. ryczenia) czy tańca. Faceci przypominajacy wikingów na dodatek świetnie łączący metal i elementy muzyki folkowej - ludowe instrumenty naprawdę nie przeszkadzają ostrym gitarom i rytmom, a dzięki nim jest jeszcze bardziej "ludycznie" niż na koncercie metalowym. Przy tym może bawić się każdy (no prawie każdy), a zwykle integrację i zabawę dodatkowo nakręcają świetnie pasujące do tej muzyki procenty spożyte w gronie kumpli, którzy z każdym kawałkiem i z każdym litrem stają się naszymi najlepszymi przyjaciółmi.
Korpiklaani śpiewają czasem po angielsku, częściej w rodzimym fińskim, ale słuchaczowi naprawdę to nie przeszkadza - wszak z naszym talentem do języków :) dużo nam nie trzeba by nauczyć się i krzyczeć refren skacząc i tańcząc w języku polfinskim (można to było zobaczyć np. na koncertach tej kapeli m.in. na Woodstock). Teksty - biesiady (te dawne czyli rytualne i wojenne oraz współczesne czyli przy braku wojen tylko rytualno-integracyjne), jakieś kawałki fińskiej mitologii oraz wszystko to co lubią faceci (czyli białogłowy, kumple, i znowu wyżej wspomniane biesiady).
Przy wszystkich "rozrywkowych" skojarzeniach, które pojawiają sie przy tej muzyce (oj pasuje na Juwenalia) trzeba przyznać, że muzycznie słychac tu sporo - elementy folku nie są tylko wygłupem, ale to raczej metal został przez kolesi "dodany" jako materiał nośny tego co chcieli przypomnieć - dawną kulturę, wierzenia, muzykę swego kraju. To wiemy co z folkiem - a co z metalem? Też nieźle - perkusja naprawdę momentami wganiata w ziemię, riffy są rozbudowane i czasem nabierają niesmaowitego tempa i mocy.
Łącznie to 11 kawałków - trochę metalu, trochę folku i przystopowania z nawałą dźwięków, cover Motorhead oraz kolejny kawałek "alkoholowy" zespołu - po piwie i wódce tym razem śpiewają o tequili.
To już siódma płytka "Leśnego klanu" - na pewno nie jest to rzecz, która zostanie zapamiętana na długo ale jeżeli będziecie mieli okazję posłuchania kiedyś nagrań tych kolesi lub zobaczenia ich na żywo - zachęcam gorąco bo zabawa gwarantowana - szczególnie w większym gronie i np. w karczmie, a nie na wygodnej kanapie. A więc po okresie postu - do biesiadowania!


Gdy pragnienie picia przeminęło
Gdy pograli mocno
Gdy poszli na koniec świata
Gdy już porzucili dobrą imprezę

Nie było powodu do zmartwień
Żadne troski ich nie obchodziły
Lecz kiedy radość odeszła
Zatęsknili za domem

No i tak - faceci niech pamiętają o tym by za długo nie wędrować po świecie i wracać do tych domów i swych pięknych białogłów. A żony? Niechże od czasu do czasu wybaczą nam te nasze potrzeby wędrowania i biesiadowania w takim gronie gdzie faceci czują się najlepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz