czwartek, 31 marca 2011

Niepokonani, czyli o pragnieniu wolności

O tym filmie pewnie będzie u nas głośno - oto znany reżyser zabiera się za historię bardzo znaną na zachodzie (u nas mniej) o wyczynie prawie niemożliwym, w którym biorą udział nasi krajanie. Czyż trzeba więcej by każdy wpadł w poczucie dumy, by zadęto w trąby historii, patriotyzmu itd. Oto historia grupy więźniów z sowieckiego gułagu - porywają się oni na ucieczkę o bez mapy, kompasu, zapasów, ekwipunku przechodzą pieszo od Syberii, przez Tajgę, Mongolię, pustynię Gobi, Tybet, Himalaje aż do Indii. 6000 kilometrów i ciągła walka o przetrwanie, ponad rok ciągłego ukrywania się, przymierania z głodu, chłodu, potem upału i zmęczenia, walki z samym sobą by iść dalej i wspierać towarzyszy.
Pytanie jak przenieść na ekran taką historię - gdyby to był film polski to pewnie mielibyśmy mnóstwo otoczki historycznej, pościg z krwawym czerwonoarmistą i w ogóle byłoby bardzo podniośle. Ale film jest amerykański więc musimy z większym lub mniejszym spokojem przyjąć, że Polaków grają cudzoziemcy, że polski brzmi tu równie zabawnie jak pewnie angielski w naszych filmach dla anglików, a cała historia jest opowiedziana bardzo typowo. Dla nich pewnie bez różnicy czy opowiadają o kolesiach uciekających z łagru, żołnierzach kryjących się przed japońcami, o docieraniu po pomoc z zasypanego śniegiem auta czy o złodziejach którzy uciekają przed policją. Czy ten film jakoś się wyróżnia?
Dla mnie niestety nie bardzo. Otrzymujemy parę scen i dowiadujemy się potem z dialogów jak każdy z naszych bohaterów trafił do łagru. Mamy parę obrazków o tym jak ciężko traktowani są wszyscy więźniowie - głód, przemoc, wyczerpująca praca, koszmarne warunki. Czy dzięki temu widz nie znający historii zrozumie co dla Polaków oznacza walka z okrutnym systemem komunistycznym, czy zrozumie skąd brała sie niesamowita determinacja, wola przetrwania, jakaś głupia duma i upór? Czy udało się tutaj pokazać troszkę głębszy rys tych postaci? Ja pozostałem z wrażeniem, że niestety nie.  
Peter Weir pokazał nam kolejne etapy drogi, trud, wysiłek i zmęczenie, trochę ładnych widoczków, parę scen spięć między nimi i tyle. Nie jest to ani kino drogi, ani thriller (bo nikt ich nie ściga i nie ma napięcia), czyli co? Przygodówka? Z takiego tematu??? Ogląda sie nawet nieźle, aktorzy zagrali na poziomie (m.in. Colin Farrell i Ed Harris) ale brakuje mi czegoś w tym filmie - nawet nie akcji czy napięcia (tego też tu nie ma - wszelkie zagrożenia, czy sceny ucieczki są pokazane albo pobieżnie albo wcale), może jakiejś chemii, pokazania ich jako ludzi w całej złożoności, a nie tylko przez fizyczną słabość i walkę z naturą. Takie jest moje wrażenie - nawet sceny pokazujące wspieranie się nawzajem, życzliwość są trochę sztuczne bo przychodzą tak naturalnie jakby odbywali krótki niedzielny spacer po lasku, a nie morderczą wędrówkę. Zmęczenie bo zimno - 5 minut filmu, odpoczynek i żarty - kolejne 5 minut, zmęczenie bo gorąco - 5 minut i tak w kółko.... Czegoś mi zabrakło - bo historia ma w sobie potencjał, reżyser jak już nieraz pokazał również. A tu - dość płasko to wyszło - nie źle, ale po prostu średnio a ja chyba oczekiwałem czegoś bardziej wielopłaszczyznowego. A mogło być tak ciekawie...
dla zainteresowanych wywiad z reżyserem
A sama historia jak pewnie wiecie wzięta jest z powieści "Długi Marsz" napisanej przez polskiego oficera, Sławomira Rawicza, wespół z angielskim reporterem - Ronaldem Downingiem. Jak potem wykazali historycy nie jest on jednak bohaterem tej historii - zaslyszał ją jedynie i przywłaszczył twierdząc, że opowiada o jego życiu. Prawdopodbnym prawdziwym bohaterem był polski żołnierz Witold Gliński, który opowiedział swą historię zaraz po przybyciu do Indii, ale potem nigdy nie oprotestował książki.
Jeszcze inna ciekawostka - ciekawy sposób na uhonorowanie i pamięć o tych, którzy swą wolą przetrwania i pragnieniem wolności zadziwili świat - wyprawa trzech podróżników śladami tej "Wielkiej ucieczki" opisana także tutaj
Czy "Niepokonanych" warto obejrzeć? Warto! Ale podobnie jak w przypadku innych filmów amerykanskich ocierających się o historię to nie ona jest najważniejsza (i tak cieszmy się, że nie dostaliśmy koszmarków w stylu Enigmy czy Oporu gdzie wszystko by zostało przeinaczone i bohaterami mogliby zostać nagle biedni rosyjscy komuniści albo szpiedzy amerykańscy).
trailer filmu

ps. małe podsumowanie po 3 miesiącach bloga. Ten czas to także odkrywanie twórczości innych blogerów piszących o kulturze - to naprawdę bardzo oryginalne, świeże i co ważne bardzo osobiste projekty. Podglądam, czytam, uczę się. Czy wpłynie to także na moje pisanie nie wiem. Ale cieszą mnie wszelkie komentarze i opinie - to radość, że oprócz tego, że sam mam frajdę (z odkrywania ciekawych rzeczy, porządkowania swoich wrażeń) to jeszcze kogoś to interesuje. Zapał nie mija, pewnie niedługo zacznę też porządkować dotychczasowe posty bo ich się dużo zrobiło.
Cały czas zapraszam nie tylko do komentowania, opini, podpowiadania swoich propozycji, ale również do tego by współtworzyć tego bloga - wystarczy kontakt na email przynadziei@wp.pl, a będziecie mogli wrzucać też swoje pełne recenzje (a ja zawsze staram sie to obejrzeć).

6 komentarzy:

  1. Właśnie, właśnie...nikt nie ściga, nie ma napięcia....
    Niemcy zrobili swojego czasu lepszy film o ucieczce żółnierza niemieciego z łagru. Było tam i napięcie, i pościg, i przyroda. Droga ucieczki taka sama (no prawie) ale w samotności, bez pomocy towarzyszy i ze ścigającym, zawziętym oficerem Armii Czerwonej.
    Dużo lepszy ten niemiecki.
    marek

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze coś kojarze ale chętnie bym sobie przypomniał... jaki to był tytuł?
    a tutaj? - cóż wyszło jak wyszło co nie przeszkadza w kampanii reklamowej - oto kooprodukacja polska wszechczasów o wyczynie Polaków (a przecież nie tylko)...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mowicie chyba o "Jeniec: tak daleko jak nogi poniosa".

    OdpowiedzUsuń
  4. pewnie tak. muszę sobie przypomnieć... dla zaintersowanych chyba w czwartek Peter Weier przyjeżdża do Polski i Wybiórcza organizuje mu spotkanie na Czerskiej - wstęp wolny. Jako że reżyser jest dobry (tylko ten filmśrednio mu wyszedł) może ktoś się chce wybrać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt nie ściga, nie ma napięcia... to dobrze, przecież to Peter Weir, więc kto miałby kogo ścigać? Jedynie chyba pamięć o zmarłych mogłaby ścigać żywych, ale to mało widowiskowe.
    Od twórcy genialnych filmów oczekiwałbym czegoś więcej niż "historii opowiedzianej bardzo typowo". Być może film, który stanowi, jak czytam, regres w karierze Weira, to przyczynek do dyskusji, czy bagno Hollywood ciągnie do dołu najlepszych reżyserów świata. Czy warto poświęcać swoje pomysły, żeby zarobić więcej pieniędzy za dostarczanie rozrywkowej papki skrojonej na umysł 12-latka? (Marcin)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie oczekiwałem bynajmniej kina akcji, ale chciałem by ten film coś opowiadał, coś ciekawego nam pokazał - i pod tym względem się zawiodłem. Zbyt płasko. I rzeczywiście można zastanawiać się czy przez to, że wchodzisz w świat dużych pieniędzy nie tracisz trochę swej niezależności...

      Usuń