sobota, 19 marca 2011

50 ocalonych, czyli o konflikcie w Irlandii trochę z innej strony

Tyle już było filmów o konlikcie między brytyjczykami i irlandczykami. Ale ten jest trochę inny bo za bohatera tym razem nie postawiono ani bojownika z IRA ani nikogo kto z nimi walczy tylko tzw. wtykę. Tak - kapusia, zdrajcę, agenta, nazywajmy to jak chcemy. I może dlatego ten film jest tak interesujący - bo budzi kontrowersję i emocje.
Oto Martin - młody chłopak, troszkę kombinujący na granicy prawa wpada w oko pewnemu oficerowi brytyjskiemu - za wszelką cenę stara się go pozyskać jako swojego agenta. A pogrywa calkiem celnie - bo nie tylko kusi forsą, ale i pokazuje mu różne zbrodnie i ofiary ataków IRA co dla chłopaka rzeczywiście jest trudne do przełknięcia. Mimo, że nienawidzi brytyjczyków i unionistów to brzydzi się też przemocy jaką stosują jego koledzy zaangażowani w walkę o niepodległość kraju. 
Pewnie najchętniej by żył dalej nie angażując się w żadne działania, ale nie jest już tak łatwo - koledzy zaczynają go naciskać by zaangażował się bardziej w walkę, a gdy przyjmuje ich propozycję i zostaje kierowcą w różnych akcjach, ma okazję zobaczyć też na własne oczy efekty takich działań. Idealista? Czy sprzedawczyk? Naprawdę wierzy, że to IRA niesłusznie zabija tak brutalnie ludzi, którzy mają rodziny i dzieci? Czy robi to dla kasy, bo przecież ją bierze? Ciekawa dobrze zagrana rola Jima Sturgessa.
Co prawda Martin próbuje jeszcze, mimo nacisków, chronić przynajmniej swojego przyjaciela (też w IRA), może ma jeszcze złudzenia, ale w miarę rozwoju akcji widzimy też jak często jest świadkiem tego jak brytyjczycy zamiast dokonać aresztowania (po jego donosie mieli na tacy całą dostawę broni) z zimną krwią dokonują egzekucji na jego kolegach... I mimo to nie przestaje donosić. Wreszcie - gdy zostaje ujawniony musi uciekać przed IRA, a brytyjczycy wcale nie zamierzają mu pomagać. W tej sytuacji jego "prowadzący", który go rekrutował angażuje się w ratowanie Martina na własną rękę (w tej roli Ben Kingsley tym razem z peruką na swojej łysince).
Tytuł jest zaczerpnięty z pewnego dialogu filmu, z argumentu dlaczego brytyjczycy muszą ratować skórę naszego bohatera - jego działania bezpośrednio pomagały w neutralizowaniu pewnych akcji i uratowały życie ok. 50 policjantów, strażników więziennych. I jak to fajnie ktos zauważył w komentarzach na Filmwebie film raczej skupia się na tym aspekcie - to bohater bo ratował życie, a IRA to obrzydliwi, okrutni mordercy, którzy na dodatek torturują i uśmiercają też swoich jeżeli tylko podejrzewają ich o kontakty z "okupantem". Ale uważny widz spokojnie dostrzec może tu też kolejne ofiary "rozpracowane" przez brytyjskie służby specjalne po donosach Martina.
Tu nie ma tak naprawdę dobrych, nie liczy się etyka i chęć ochrony życia - dla każdej ze stron to pewna gra i pionki po prostu się nie liczą. W końcowych napisach możemy się dowiedzieć, że nawet wysoko postawieni w IRA i oskarżani o zamachy i morderstwa ludzie tak naprawdę byli po prostu agentami służb brytyjskich działającymi za ich przyzwoleniem "w imię wyższych celów". Czyli można było przymknąć oko na brytyjskie ofiary jeżeli dzięki temu "nasz" człowiek zdobywał zaufanie, podziw Irlandczyków i pomagał w rozpracowaniu siatki, którą siłą rozmontowywano. Argumenty - robisz to po to by ratować innych są prawdą w takim samym stopniu jak i kłamstwem - bo w tym czasie dzięki donosom służby specjalne mogą zabijać twoich kolegów...
Dla mnie nie jest to film ani o bohaterstwie ani o przyjaźni... Ale też nie jest on propagandówką brytyjską jak go o to się oskarża. To raczej opowieść o tym jakimi kłamstwami posługują się służby i policja by osiągnąć "ważniejsze cele". Jeżeli ktoś wierzy w to, że jego moralność, zasady i wartości mogą byc zbierzne z "wyższymi celami" to może się bardzo zdziwić. Podobnie jak nasz bohater.
Smaczku może dodać jeszcze to, że film jest nakręcony na podstawie książki opisującej fakty - przez agenta (który do dziś musi się ukrywać) i jego prowadzącego.
Fajny wybór... Wiesz, że możesz albo zginąć albo pójdziesz siedzieć - dla wielu irlandczyków wybór był prosty. Ten film pokazuje troszkę inny punkt widzenia. Do przemyślenia.

możesz zobaczyć także: Głód

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz