Po ostatnich refleksjach na temat filmów Aleksieja Bałabanowa i po zachwalaniu przez Marcina części drugiej "Brata", postanowiłem odświeżyć sobie obie i napisać coś na ich temat. Choć są to obrazy znane i pewnie każdy ma swoje zdanie na ich temat - to ciekawie ogląda sie je po latach. Teraz gdy Rosja wygląda już na pewno inaczej niż w latach 90-tych, ciekawe czym te filmy są dla Rosjan. Czy to już tylko komedia sensacyjna i obrazek z przeszłości wywyołujący trochę uśmiech na twarzy jak np. nasze Młode wilki? Czy ktoś doszukuje się w tych filmach czegoś więcej i czy dostrzega coś co przetrwało próbę czasu?
W skrócie o akcji: w jedynce główny bohater Daniła po zakończeniu służby wojskowej wraca do domu i nie może sobie znaleźć miejsca. Po namowach matki jedzie do Petersburga aby odszukać brata (Viktor Sukhorukov), który okazuje się płatnym zabójcą i powoli wciąga Daniłę w światek przestępczy. W części drugiej nasz bohater żyje w Moskwie - tu wspierany przez przyjaciela oraz swego brata próbuje pomścić śmierć swego kolegi - ślady prowadzą m.in. do USA więc część akcji dzieje się właśnie tam, a walka odbywa się zarówno z mafią rosyjską jak i gangsterami w Chicago. Fabuła więc nie jest jakaś bardzo skomplikowana, otrzymujemy za to sporo ciekawych obrazków z tego jak wygląda kraj i jacy są rosjanie po upadku ZSRR - w pierwszej części to głównie dość mroczne zakamarki i zaniedbane części Petersburga (z całą otoczką subultur, narkotyków itd.), w drugiej troszkę komediowo pokazana rzeczywistość "nowoczesnej" i nowobogackiej Moskwy w zestawieniu z mniej ciekawymi obrazkami ze Stanów (amerykanie w większości to albo przestepcy albo dość naiwni i dający sobą manipulować przeciętniacy). Tak jak pierwsza część jest raczej nostalgiczna - nasz bohater jest samotny (najważniejszy zostaje tylko discman bo ludzie zdradzają), a my sami nie możemy sie zdecydować czy on jest dobry czy zło, tak w części drugiej wszystko jest prostsze. Daniła staje się bardziej wyluzowany, zdeterminowany i ma już dość sprecyzowane zasady - silniejszy jest ten po czyjej stronie jest prawda, zabija więc bez specjalnych skrupułów. Ale przypomnieć sobie oba filmy było całkiem miło. Chyba nawet pierwszą część oglądałem z większą przyjemnością, druga jest już troszkę zbyt plastikowa (choćby denerwująca Sołtykowa).
trailera niestety nie znalazłem ale oto stronka i teledysk
Oba filmy są szalenie sentymentalne i dlatego tak je lubię. Bodrow niczym James Dean ze słowiańską duszą, wkoło biedni ludzie gnębieni przez silniejszych, a na końcu siła i tak musi ustąpić przed prawdą. Czasami potrzebujemy baśni, a jeśli wykorzystuje ona bliskie nam kody, to tym lepiej. Obrazki z czasów transformacji, których dzieci nie zrozumieją, a w nas gdzieś siedzą. Historia może trywialna, ale opowiedziana po słowiańsku, z dobrą ruską muzą, od której zacząłem słuchać ichniego rocka, a pierwszym wielkim hitem u nas w domu była piosenka 'Iskała' Zemfiry. Do tego nieźle uchwycone różnice między Rosjanami i Jankesami (na lotnisku brat rzuca, w reakcji na miłe i niepodejrzliwe zachowanie amerykańskiego urzędnika na lotnisku "vot urody' - we własnym kraju urzędnik by tak łatwo nie kupił takiego bajeru; albo reakcja na pytanie o produkty spożywcze podczas odprawy "a szto, u was nie pradajut"). Humor daleki od rubaszności, sytuacyjny. Jak strzelanie do ukraińskich zbirów w amerykańskiej toalecie z okrzykiem za Sewastopol:) Kompleks wielkiej Rosji wdziera się nawet tam. A najbardziej czeka się w filmie na piosenki: Pałkownik, Iskała, Zemlja, Katmandu, TuLuLa, Wieczno Mołodoj. Świetna muza.
OdpowiedzUsuń(m.i.t.)
może dlatego że ja słuchałem głównie polskich rzeczy i anglojęzycznych to zawsze uważałem, że są muzycznie z tyłu za nami. i jakoś nie przekonuje mnie ta muzyka - choć rozumiem, że na pewno dla kogoś kto tego słuchał te rzeczy są równie kultowe jak dla mnie doors czy z nasz dżem, kryzys czy KSU...
OdpowiedzUsuńAle fakt że w filmach coś jest - szczególnie w pierwszej części - druga dla mnie zbyt komercyjna i pod publiczkę