piątek, 24 lipca 2015

Bez litości - James Scott, czyli rzecz o tym, jak człowiek staje się mścicielem



I kolejna recenzja gościnna.Thriller, który podobno wcale thrillerem nie jest. Tylko jak to czytam, zastanawiam się czy Włodek nie zdradził zbyt wiele...
Książka wywołująca nerwowość u każdego czytelnika. Potworna zbrodnia na wstępie, a później - atmosfera grozy tylko narasta...

            Historia opisana przez Jamesa Scotta rozpoczyna się w Stanach Zjednoczonych,  w 1897 r., jest zima na amerykańskiej głębokiej prowincji. Dzieje się rzecz straszna. Z niewiadomych przyczyn w domu na odludziu dochodzi do potwornej zbrodni. Zostaje zamordowany Jorah Howell oraz czworo jego dzieci: Emma, Mary, Amos i Jesse. Rzeź przeżyła żona Joraha – Elspeth, położna, której nie było akurat w domu, a także 12-letni Caleb, który początek masakry przespał w stogu siana, odpoczywając po dniu pracy, potem obudził się i w potwornym strachu czekał, aż oprawcy przyjdą również po niego, albo... odejdą.
 

            Gdy na farmę wraca matka, widzi już tylko echa tego, co się stało: podziurawione ciała, ślady walki o życie, potworne zniszczenie. Elspeth i Caleb muszą jakoś sobie z tym poradzić, przede wszystkim - pochować zmarłych. Tylko jak? W zimie bardzo ciężko jest wykopać groby. Wkrótce wszystkie zabudowania stają w ogniu...

            Dalszy ciąg tej historii częściowo wydaje się oczywisty- oto bowiem kobieta wraz z młodym chłopakiem ruszają przez coraz dziksze ostępy w poszukiwaniu trzech zabójców swoich bliskich. Mordercy wydają się być coraz bliżej, ale dotrzeć do nich nie jest wcale tak łatwo. Atmosfera grozy narasta, nerwy czytelnika co chwilę stają się coraz bardziej napięte.

            Gdy mściciele docierają do miasteczka Watersbridge, nad jeziorem Erie, okazuje się, że nagle muszą stawić czoła nie tylko najniebezpieczniejszym z niebezpiecznych ludzi, oto bowiem muszą również stawić czoła swoim własnym demonom z przeszłości.

            A wszystko to dzieje się w pogmatwanych czasach amerykańskiej historii, w potwornej przyrodzie skutej mrozem i lodem. Próba pomszczenia bliskich będzie wymagała od Elspeth i Caleba ogromnej siły.

            Co ciekawe, książka otwiera się na dramat obyczajowy od chwili, gdy dwójka mścicieli dociera do Watersbridge. Miasto jawi się jako odstręczający konglomerat anarchistów. Dziki Zachód, pozbawiony bohaterów pozytywnych, w którym miejsce kowbojów zajęli najemni pracownicy okolicznych fabryk lodu. Sprawiedliwość jest tu wymierzana jednym naciśnięciem spustu, prawo jest prawem silniejszego, a ludzie nienawidzą się wzajemnie. I w środku tego wszystkiego pojawiają się Elspeth z synem.

            Caleb powoli dowiaduje się o swojej historii: kim naprawdę był jego ojciec? Kim byli jego rodzice? Kim okaże się Elspeth- wiodąca tak ciężkie życie, odkąd straciła męża i dzieci? Okazuje się, że zemsta jest siłą, która każdego doprowadzi do rozwikłania tajemnic  własnej przeszłości - Caleb dowie się w końcu, kim jest naprawdę, stanie przed wyborem, kim jest i kto jest jego rodziną i... dokona właściwego wyboru!

SR


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz