sobota, 17 stycznia 2015

Skubas - Brzask, czyli facet z gitarą

Ubiegły rok był dość ubogi w płyty, muszę wiec znaleźć jakiś sposób, by jednak nie ograniczać swojego kontaktu z muzą do przypadkowego łapania czegoś w radiu. Choć, czasem można dzięki temu znaleźć ciekawe rzeczy. 
Dzisiejsza płytka to właśnie efekt jednej z audycji wieczornych w trójce, słuchanej gdy wracałem do domu na piechotkę. Skubas. Kurcze, czemu nic mi to nie nie mówi? Ale współpraca np. ze Smolikiem to już brzmi ciekawie, a i kawałek całkiem smakowity.
Całość może nie jest tak energetyczna i ostra jak numer, który był wtedy puszczony (Plac Zbawiciela z tego co pamiętam), ale wysłuchałem jej z przyjemnością. Cieszy fakt, że artyści tworzący coś bardziej kameralnego, nie do końca przebojowego; mają odwagę by nagrywać i przebijać się ze swoją twórczością do słuchaczy. 


Brzask to już druga płytka gitarzysty Radosława Skubaja (muszę pierwszą gdzieś wygrzebać), podobno wcale nie gorsza od nagradzanego debiutu i tym razem całkowicie po polsku. Choćby za to ogromny plus ode mnie. Różni artyści, którzy wchodzą w tą niszę grania czegoś co jest mieszanką rocka, folku i poezji śpiewanej, nie dość, że często śpiewają tylko po angielsku, to nawet nazywa się ich "song writerami", jakby nie można było ukuć jakiejś zgrabniejszej nazwy.

Trochę w tej płycie jest pazura, ale dużo więcej melancholii. I nie chodzi o to, że jest kilka ballad, ale tekstowo, muzycznie jest po prostu bardziej ku zadumie. O ile na początku, przy pierwszych dwóch numerach miałem skojarzenia z Rojkiem, to potem ewidentnie ciężar przesuwa się ku takim artystom jak Tomek Wachnowski, czy Tomasz Żółtko. No dobra, wymieszajcie ich z odrobiną grunge'u. Dominuje akustyczne granie, pięknie brzmiąca gitara klasyczna, chwilami może jest odrobinę ostrzej, trochę coś zazgrzyta, ale potem znowu wracamy do bardziej nastrojowych rzeczy, pojawiają się dęciaki, ładne chórki, mormoranda czy pogwizdywanie. Ale wiecie co? Wcale nie czuć, żeby przez to akustyczne granie czegoś tu brakowało, żeby było nudno.
No i wokal Skubasa naprawdę fajnie pasuje do tej muzyki. Jest w nim dojrzałość, ale i wrażliwość. 

Płyta przy której można się na chwilę zatrzymać. A w kolejce usłyszana w tej samej audycji jeszcze jedna rzecz z ubiegłego roki i też produkt krajowy. Pewnie pojawi się w najbliższym tygodniu. 

1 komentarz:

  1. Skubas, to moje odkrycie 2014 roku, w październiku usłyszałam go po raz pierwszy (i tam teżkupiłam od razu obie płyty). ;-)

    OdpowiedzUsuń