poniedziałek, 28 lipca 2014

Rzeka ocalenia, czyli wszystko dla dzieci

Przypadek może czasem prowadzić do bardzo przyjemnych rzeczy. Przeglądając program telewizyjny często wypatruję tytułów, które gdzieś tam mam w głowie jako te do obejrzenia - tym razem chciałem nagrać Rzekę tajemnic, ale pokręciły mi się filmy (bo brzmią ciut podobnie). I nagrałem naprawdę niezły dramat obyczajowy, który obejrzeliśmy z żoną z dużą przyjemnością. 
Niby to debiut Courtney Hunt, ale zwróćcie tylko uwagę na to ile nagród i nominacji zgarniał ten film - od Sundance, San Sebastian aż po Oscary. Kameralny, raczej skromny, ale nie pozbawiony emocji dramat pokazujący oblicze Ameryki nie od strony wielkich miast i ludzi bogatych, ale tych z peryferii, którzy często ledwie wiążą koniec z końcem, a ich największym marzeniem jest nowy dom z segmentów.
Zbliżające się święta Bożego Narodzenia nie są czasem radości dla Ray Eddy i jej synów. Po raz kolejny jej facet zniknął z ostatnimi zaskórniakami, a tu właśnie trzeba zapłacić kolejną ratę za nowy dom, który miał być wymarzonym prezentem dla całej rodziny pod choinkę. W starej przyczepie jest zimno, ogrzewanie szwankuje, pojawił się grzyb i pewnie nie przetrwa już kolejnej zimy. Ale kobieta nie ma skąd wziąć pieniędzy nawet na bieżące rachunki i zakupy, a co dopiero na spłatę należności za nowy dom. Ktoś by powiedział - niezaradna, ale przecież ona robi co może, co potrafi. Nie chce łamać prawa, ale gdy los zetknie ją z Indianką Lily, która zarabia kasę na przemycie ludzi przez zieloną granicę, Ray zacznie się łamać. Przecież nikogo nie krzywdzi, prawda?
Obie los popycha ku ryzykownemu zajęciu, bo życie stawia przed nimi wyzwania, z którymi trudno poradzić sobie na kiepsko płatnych posadach. Obie mają marzenia i dzieci, które chcą chronić. Zrobią więc wszystko po to by one w przyszłości były szczęśliwe. I mimo pierwszych niełatwych sytuacji, rodzi się między nimi dziwna, szorstka przyjaźń. Są niby z innych środowisk, światów, ale są tak podobne do siebie.
Wcale nie ckliwa, niezbyt wesoła historia i jest w niej sporo prawdy, autentyzmu. I nawet miejsce na odrobinę ciepła i optymizmu też się znalazło - przecież ludzie nawet postawieni w skrajnej sytuacji nie muszą stać się potworami. 



***************************
Zanim zbiorę się do opisania wszystkich atrakcji i przygód z 3 dniowego wyjazdu (na blogu możecie znaleźć kilka innych tego typu np. tu albo tu) pewnie trochę czasu upłynie. Ale póki co możecie zgadywać jaki to też tym razem kierunek obrał tato z córkami (bo tym razem bez żony).
Nie ukrywam, że ta notka to takie moje trochę małe cwaniactwo z mojej strony - skoro liczę, że jeszcze uda mi się dobić w tym miesiącu do planowanych 31 notek, to łatwiej mi je uzupełnić potem jakaś treścią, niż wrzucać po kilka dziennie, prawda?
Ale za to mogę wszystkim przypomnieć o konkursach trwających na moim blogu - do jutro do godziny 12 czekam na chętnych do 3 egzemplarzy pierwszego tomiku z serii Klub Książki Kobiecej, a do piątku czekam na zgłoszenia w konkursie wakacyjnym. Pewnie jutro go będę ogarniał, bo chyba jakieś zmiany były we wskazaniach. Zobaczymy kto tym razem będzie miał szczęście...
A jak dam radę to jutro już "normalna" notka kulturalna. O czym wolicie? Książka, płyta, film, a może koncert? Krajoznawczą zapowiadam wstępnie na czwartek! I wtedy odpowiem na to pytanie: jakie miejsce w Polsce zaproponowałem tym razem do zwiedzania...

9 komentarzy:

  1. Ejże, proszę te 'krajoznawczą" na czwartek, bo w piątek to ja wyruszam i przez dwa tygodnie nie będę gnębić komentarzami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektorzy pewnie uznaja,ze galeria handlowa. ;) Moze to Krakow i okolice?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blisko bardzo blisko. To przecież tylko 20 km do Krakowa. Galeria handlowa? Dla dzieci pewnie tak, ale dla mnie? brrrr

      Usuń
  3. Lubicie zwiedzać a takich miejsc jest Ci u nas dostatek.
    Może Malbork i okolice tym razem. Chociaż dziewczynki lubią zwierzęta, nawet kamienne a tam ich nie ma.
    By sobie głowy nie psuć poczekam jednak na twoja relację.
    A teraz chętnie koncert chociaż pewno jakiś rockowy masz na podoredziu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza się - rockowo jeden zaliczony i do opisania. W Malborku już byliśmy, ale chętnie pewnie w tamte okolice wrócimy. Tym razem zwierząt nie było, ale dzieciaki i tak zachwycone

      Usuń
  4. Zapewne Jurę zwiedzacie i jakieś dinozaury odwiedzacie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trafiłaś! tym razem bez dinozaurów ale jaskinie i owszem :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem zdania, że warto jest wszędzie wyjechać jeśli możemy w ten sposób odpocząć. Gdy chcemy mieć sprawdzoną pogodę to w naszym przypadku fajnie jest wyjechać na południe Europy. Oczywiście zawsze przyda się ubezpieczenie za granicę https://kioskpolis.pl/ubezpieczenia-na-wyjazd-za-granice/ i jestem zdania, że takie coś powinno być nawet obowiązkowe. Tym bardziej jak jedziemy z dziećmi.

    OdpowiedzUsuń