poniedziałek, 19 maja 2014

Gorączka, czyli nawet w westernach nie znajdziecie takiego pojedynku

Bilety na koncert rozdane, więc mogę notkę poświęcić czemuś innemu. Przeglądam listę niedawno obejrzanych filmów i wybieram...
No tak, jak mógłbym nie napisać o jednej z najlepszych sensacji w historii? Ten cholernie długi (174 minuty) film Michaela Manna oglądałem już chyba z 5 razy i za każdym razem z ogromną przyjemnością. Jak najbardziej zasługuje na własną notkę i trafienie na wydłużającą się listę obejrzanych.
Ileż to było obrazów o pojedynku policjantów i złodziei. Ale ten naprawdę jest wyjątkowy. I to nie tylko ze względu na obsadę i kapitalny pojedynek aktorski Roberta DeNiro i Ala Pacino.


Siłą tego obrazu jest stworzenie z tego pojedynku nie tylko ciągu strzelanin i pościgów, ale przede wszystkim wciągającej gry psychologicznej. Wielu widzów nawet nie jest pewna komu tak naprawdę ma kibicować. Obie grupy przedstawione są w taki sposób by jak najlepiej poznać ich motywację, ich kodeks moralny, a nawet życie prywatne. Siedzimy przed ekranem jak zaczarowani, odczuwając emocje nie tylko w chwilach gdy akcja przyspiesza, ale prawie non stop. Dwa liderzy, obaj zdeterminowani i nie przebierający w środkach. Świetny policjant i genialny złodziej. Impulsywny i wybuchowy kontra zimny i wyrachowany. Możemy nawet odnieść wrażenie, że jeden podziwia profesjonalizm drugiego, gra staje się coraz bardziej ryzykowna, a mimo to żaden nie ma zamiaru ustąpić, zrezygnować choć na chwilę. Nieważne życie prywatne, nieważni są partnerzy i współpracownicy, liczą się tylko oni dwaj...

Nie wiem czy gdyby zamiast DeNiro i Pacino zagrał ktoś inny, ten scenariusz nadal by miał taką siłę, a obraz tyle napięcia i magnetyzmu w sobie. Ale oni dwaj stworzyli kreacje, które "Gorączkę" czynią arcydziełem. A przecież grają nie tylko oni - tu nawet przy rolach drugoplanowych znajdziemy zestaw nazwisk, jakich by się nie powstydziło dziesięć innych filmów.
Nazwałem ten film sensacją, choć może powinienem nazwać go raczej dramatem kryminalnym. Ale tak naprawdę jest to świetna mieszanka kilku gatunków.  





*****************************


Uwaga, uwaga. Czasu mało, a propozycja wydaje się bardzo ciekawa. 28 maja 2014 roku o godzinie 19.00 w Sali Kongresowej odbędzie się wyjątkowy koncert zespołu tureckiej muzyki sufickiej z Konyi. Ceremonia Sema, którą zaprezentują wirujący derwisze daje polskiemu widzowi unikalną okazję poznania kultury i obyczajów bractwa mewlewitów, które powstało w XIII w. w Konyi, w Turcji. Założycielem bractwa był poeta mistyk, Mevlana.

Derwisze modlą się w bardzo ciekawy sposób, wirując wokół własnej osi, co wprowadza ich w swoisty duchowy trans. Widzowie podczas występu będą mogli także posłuchać muzyki sufickiej, której przewodzić będą takie instrumenty jak ney, czy oud oraz podziwiać grę świateł budującą mistyczny nastrój podczas całego spektaklu.
Koncert organizowany jest przez Biuro Radcy ds. Kultury i Informacji Ambasady Turcji i odbywa się z okazji 600. rocznicy stosunków dyplomatycznych między Polską a Turcją. Więcej szczegółów również tu: www.facebook.com/PoznajTurcje
Impreza ma charakter zamknięty, wstęp jedynie za zaproszeniami. I mam dla Was 7 podwójnych zaproszeń do rozdania! 
Co trzeba zrobić by je zdobyć. Nic prostszego - wysyłacie e-mail na adres: przynadziei@wp.pl zawierający:
1. odpowiedź na pytanie konkursowe: czy Polska popiera starania Turcji do przyłączenia jej do Unii Europejskiej? 
2. podajecie swoje dane: Imię i nazwisko osoby, która będzie odbierać zaproszenie w dniu koncertu
Kto pierwszy ten lepszy! Nagrodę potwierdzę e-mailem zwrotnym.
Czas do 25 maja do północy.
Zakończone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz