niedziela, 18 sierpnia 2013

Avengers, czyli założ kostium, albo idź do domu wariatów


Dziś coś na luzie, ale w zanadrzu przynajmniej 3 "klasyki". A na razie odsypiam wczorajszy wieczorny seans "Sklepu dla samobójców" i potem oglądanie nagranego z tvp kultura świetnego koncertu z Bobbym McFerrinem.

Produkcji tego typu jak Avengers coraz więcej i widać, że oglądane są nie tylko przez małolaty, ale i z sentymentu przez grupę ludzi całkiem dorosłych, którzy gdzieś tam w dzieciństwie zetknęli się z komiksowymi super bohaterami. I oczywiście, że są to bajki i nikt tego na serio nie bierze, ale i tak zadziwia mnie ilość ludzi, którzy potrafią wykłócać się na forach, że jakiś szczegół był mało prawdopodobny (sic!), czy niezgodny z charakterem pierwowzoru. A może ja po prostu tego nie chwytam? Nie mam zamiaru ukrywać, że komiksy amerykańskie mnie nie kręcą, nie bawią. A już na pewno nie należę do fanów, którzy niczym nie skrępowani przebierają się za swoje ulubione postacie. Trochę tak tu już jest z takimi produkcjami - albo idziesz do kina, dyskutujesz o ulubionych scenach, czyli jednym słowem zakładasz kostium jak inni, bawisz się tymi tworami popkultury, albo nie masz o czym gadać ze sporą grupą znajomych, bo nigdy ich nie zrozumiesz, nie będziesz wiedział co ich tak kręci. 

Mściciele wyruszają po raz kolejny do walki w obronie ludzkości. Kapitan Ameryka, Hulk, Iron Man, Thor,
theavengerspresale.jpgCzarna Wdowa, Sokole Oko znani dotąd z kinowych produkcji opowiadających tylko o nich, teraz razem tak jak i w komiksach. Wszystko to co się mogło podobać tam znajdziecie i tu, może nawet zwielokrotnione: walkę dobra ze złem, akcję, walki, które wydają się nie do wygrania, niesamowite możliwości bohaterów, efekty specjalne, odrobinę humoru i masę patosu :) Fabuły nawet nie mam zamiaru streszczać. Każdy z tych "herosów" jest inny i wcale nie łatwo przekonać ich do współpracy, ale czy taki film może skończyć się ich klęską? Powiedzcie sami...

Joss Whedon stworzył film, który w kategorii rozrywki można ocenić bardzo wysoko. Jeżeli tylko przymknie się oko na te kostiumy i super moce, przyjmie tą konwencję, to potem już ogląda się bez specjalnych westchnień w stylu "ale głupota". Tu przecież nic nie musi nosić znamion realizmu.
Szybko, kolorowo i z przytupem. Pewnie nie będzie to film równie kultowy jak dla mojego pokolenia "Gwiezdne wojny", ale chyba też dlatego, że zbyt wiele podobnych rzeczy ukazuje się obok siebie. Obrazy migają i w pamięci pozostaje niewiele.

5 komentarzy:

  1. "Avengers" jako kino czysto rozrywkowe spisuje się naprawdę znakomicie. Fajnie się ogląda, jest zabawnie, wartka akcja, ciekawi bohaterowie, Loki... czego chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak, powinienem chyba napisać jeszcze coś o aktorach bo to same ciacha, nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie płakałem w kinie ze śmiechu, ale na Avengersach zdarzyło mi się. A wszystko przez Hulka i Lokiego i ich finałową konfrontację. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten film. Mam sentyment do postaci komiksowych z dzieciństwa (nie żebym była jakoś strasznie dorosła).
    Kwestie z "Avengers" znam na pamięć >.< I faktycznie mogłeś napisać coś o aktorach :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałem takie analizy fanowskie, że pewnie moja pisanina by się z tym nie mogła równać :)

      Usuń