środa, 25 maja 2011

W Teheranie nie rosną już granaty, czyli film muzyczny, historyczny, dokumentalny, eksperymentalny, komediowy itd.

Film, który trudno traktować serio, jest jednym wielkim wygłupem i eksperymentem. Pomysł pierwotny był taki aby zestawić archiwalne filmy pokazujące Teheran i jego historię z obrazami aktulanymi z życia miasta i jego mieszkańców. Miasta, które z małej wioski w XIX wieku stało się jedną z największych metropolii Bliskiego Wschodu. Sama Historia opowiedziana jest dość subiektywnie i raczej z humorem - najważniejszymi punktami przełomowymi są kolejne fale ludności napływające z prowincji do miasta i bieda (i brak reform), która zmusza ich do rewolucji. I tak władze się zmieniają, a miasto wciąż rośnie. Zdjęcia archiwalne pokazywane są troszkę w oderwaniu od żartobliwego komentarza, powtarzane wielokrotnie, puszczane do tyłu. A to wszystko obudowane jest jeszzcze dodatkowo fragmentami filmu dotyczącymi współczesności.
I tu jest jeszcze zabawniej. Od żartów z samej ekipy filmowej i tworzenia tego filmu, poprzez wypowiedzi mieszkańców, lub po prostu zdjęcia ich twarzy z jakimś dowcipnym komentarzem. Mnóstwo w tym jest sarkazmu i ironii - jak choćby w pokazywaniu inzyniera, który burzy stare dzielnice by stawiać bloki na chwałę Bożą i zapewnie, że nie ma w tym żadnego zysku (i mówiąc to oprowadza po remontowanym pięknym apartamencie). Albo żarty z rozwoju budownictwa, że napędza jedynie gospodarki: Chin i Kurdystanu (bo robotnicy z tych krajów pracują na budowach), że ponieważ budują obcokrajowcy to pierwsze trzęsienie zrówna miasto z ziemią. Albo kwiatki jak z filmów propagandowych - komu podoba się życie w Teheranie (wszystkim - to piękne miasto, pełne zieleni i parków), kto uważa, że problem śmieci jest dobrze rozwiązany (wszystkim - to piekne miasto, pełne zieleni i parków) itd. I cały czas świetnie zdajemy sobie sprawę, że nic tu nie jest na serio (a może jest ale w drugim dnie filmu) - wszyscy ci urzędnicy, którzy nie mają sobie nic do zarzucenia. To nawet bardziej śmieszy i porusza z komentarzem, że tak oczywiście jest dobrze niż gdyby zrobić film interwencyjny, że wszyscy kłamią.
To trochę jak w filmach Barei (które też były pełne absurdu, ale jakoś cenzor nie miał odwagi wycinać fragmentów jak to wszystko jest wspaniale). Ironia i absurd okazują się świetnym narzędziem nawet w dokumencie. Momentami staje się to trochę drażniące bo żarty (i zdjęcia) się powtarzają, ale mimo wszystko ciekawie było coś takiego obejrzeć.
Do tego ciekawa ścieżka dźwiękowa z irańską muzyka ludową... Tylko jedna wada - z tego filmu o samym Iranie i Teheranie czy jego mieszkańcach niewiele się dowiemy. Może oprócz tego, że reżyserzy mają tam poczucie humoru i że można kręcić filmy niekoniecznie poprawne policztycznie (dla władz).  Aż ciekaw byłbym obrazu tego typu z Polski - toż to normalnie Pomarańczowa Alternatywa :)

3 komentarze:

  1. Szkoda, że nie widziałem filmu, lubię taki humor. Gdy byliśmy ostatnim razem w Teheranie, nocowaliśmy na ulicy warsztatów samochodowych i sklepów z oponami, w powietrzu wisiał smog, a temperatura przekraczała 40 stopni. Żyć nie umierać (zwłaszcza na serce)! (Mansur)

    OdpowiedzUsuń
  2. filmik pewnie gdzieś do zdobycia w necie, sprawdzaj najwyżej wersję angielską... chyba nawet częściej się na tym śmiałem niż na paru ostatnich filmach które nazywano komediami :) polecam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń