piątek, 18 października 2024

Uważaj na siebie - Jakub Bączykowski, czyli no prawie sielanka

O ile ktoś czytał jedną z poprzednich książek Kuby Bączykowskiego, czyli Stanie się coś złego (pisałem o niej tak), może poznać dalsze losy bohaterów tamtej powieści. O ile wtedy mieliśmy do czynienia ze specyficznym kryminałem/thrillerem, to teraz jednak atmosfera się zmienia. Uważaj na siebie to w mojej ocenie zwykły obyczaj, bo oczywiście o ile zwykłym obyczajem może być opowieść o parze gejów :) I to na Podlasiu. 

To właśnie w niewielkiej wsi, w rodzinnych stronach Sebastiana, postanowili osiąść na stałe razem z Pawłem. Przeszli już trochę, więc społeczność jakoś ich zaakceptowała. Ba, Paweł już nie marudzi tak bardzo na ich zaściankowość, choć nadal mam wrażenie że ich nie czuje i trochę zadziera nosa. Przejął lokalny sklep, ale sprowadza do niego frykasy jakie są modne w Warszawie, a potem się dziwi, że ludzie nie chcą do niego przychodzić. Niby ich lubią, akceptują, ale on chyba chciałby żeby przy okazji mieli go za jakiś autorytet w kwestiach mody, czy innych porad.

Paweł jest jaki jest. I to chyba właśnie cały urok opowieści Bączykowskiego.



Niby przestał pić, rozumiejąc że sam wtedy wpędził się w problemy, ale to bardzo cienka granica i jeżeli opadną go jakieś czarne myśli, pewnie szybko sięgnie po kieliszek, bo to dla niego najłatwiejszy sposób na odreagowanie. A niestety u niego dużo jest takiego czarnowidztwa, podejrzewania że ktoś mu źle życzy, że ma złe intencje, że coś się dzieje niedobrego. Wystarczy chwila i wymyśla jakieś najgorsze scenariusze. No i potem z tego same problemy.

Obok Pawła i Sebastiana pojawi się trochę postaci już znanych, ale i nowych, jak choćby nowy ksiądz w okolicy, córka Sebastiana, która od czasu do czasu u nich pomieszkuje, czy nowa i bardzo rzutka biznes women, która postanowiła zbudować w ich wiosce hotel ze spa. Oj będzie się działo!


Będą i jakieś zagadki, zagrożenia (choć podkreślam, że tym razem daleko do kryminału czy thrillera), więc nie spodziewajcie się jedynie samej sielanki. No i specyficzny humor jaki wprowadza postać Pawła, trochę zgryźliwego, popełniającego błędy, macie gwarantowany. To co chyba jest jednym z większych plusów tego cyklu to normalność z jaką autor wprowadza swoich bohaterów do literatury popularnej. Nie unikając wspominania o trudnościach z akceptacją jakie mogą się pojawiać, ale i nie robiąc z nich wielkiej dramy. To też pomaga w obalaniu pewnych stereotypów.

Choć spodziewałem się więcej napięcia, przeczytałem z przyjemnością. Może nawet większą niż w przypadku pierwszego tomu, gdzie Paweł tak bardzo szalał. Tu jest dużo spokojniej. Zaczynają się chyba osadzać, czyli znajdując swoje miejsce, dobrze się tu czując, szukają też możliwości zrobienia czegoś dla tej społeczności w jakiej żyją. Uciekli z Warszawy, od pośpiechu, hałasu i odnaleźli spokój. Miejmy nadzieję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz