środa, 23 października 2024

Zuza Lewandowska w podwójne dawce, czyli Bohomaz i Zemsta

Gdy nie tak dawno krzywiłem się przy lekturze przygód mecenas Zuzy Lewandowskiej na Kubie (chyba najsłabszy tom jak dotąd), uświadomiłem sobie, że mam jedną zaległość w cyklu. Dziś więc za jednym zamachem ów brakujący tom, którego akcja działa się jeszcze przed wyjazdem i  kolejny, który opowiada o jej losach już po powrocie. Przy tym drugim tytule ostrzegam, że będzie niewielki spoiler, ale bez niego trochę trudno pisać o fabule. 

Najpierw Bohomaz, książka nadal ciągnąca pewien schemat, czyli przeplatane są jakieś sprawy prowadzone przez Zuzę w jej kancelarii, spotkania z postaciami, które znamy już z poprzednich tomów (ale są i nowe, w tym po raz pierwszy jej brat z Kuby!) oraz śledztwo, które prowadzi, uznając że lepiej zrobi to sama niż gdyby miała czekać aż zrobi to milicja.

I ten schemat wciąż działa, wciąż się sprawdza.


 

Wszystkie składniki Jacek Ostrowski potrafi nieźle wykorzystać, więc jest i humor, spora dawka złośliwości na system, nieudolność milicji (ach ten Mariański) oraz jakieś zagrożenie wiszące nad bohaterką, która jak zwykle wściubia nos tam gdzie nie trzeba. Śledztwa są nawet dwa, bo jedno dotyczy zebrania dowodów na niewinność Mariańskiego (no w końcu wiedział kto jest najlepszym obrońcą w mieście), czyli wykrycia sprawców kradzieży zabytkowych kielichów, a drugie dotyczy seryjnego mordercy, napadającego na kobiety.

Kto czytał serię, będzie wiedział już czego się spodziewać. Jak nie znacie cyklu, radze jednak czytać tomy w kolejności, wtedy macie frajdę ze śledzenia wszystkich wątków, różnych przygód Zuzy i wiecie skąd jakieś animozje między różnymi postaciami. Wielokrotnie pisałem o uchwyceniu klimatu PRL, czasów niedoborów i radzenia sobie przez ludzi na różne dziwne sposoby, by zdobyć to co jest potrzebne, ale wśród zalet serii trzeba przede wszystkim powiedzieć o Lewandowskiej. Bez jej kolorytu, upodobań tak nie pasujących do siermiężności państwa ludowego, nienawiści do komunistów, bez walenia prosto z mostu, upodobania do używek, no i jej barwnego zwierzyńca, nie byłoby takiej frajdy.
Bohomaz trzyma niezły poziom.


A co do Zemsty. To już 11 tom serii? Rany, jak to szybko zleciało. Po niesmaku jaki wywołała we mnie Kuba, trochę się bałem tej książki, na szczęście jednak autor trochę powraca do oblicza Zuzy jakie znamy i lubimy, a nie zakochanej w komendancie, uczestniczących w jakichś piramidalnie absurdalnych przygodach.

Uwaga spoiler

Co prawda z Kuby przywiozła do kraju coś co będzie jej przypominało tamtą przygodę i może zmienić wszystko - taaaak Zuza jest w ciąży - na szczęście w swoim otoczeniu staje się na powrót sobą, czyli kobietą twardą, bezczelną, zgryźliwą i nie dającą sobie w kaszę dmuchać. Nie ma zamiaru się nad sobą użalać. I znowu ładuje się w sprawę kryminalną, czyli rozwiązywanie zagadki tajemniczej śmierci pewnego milicjanta, znalezionego w aucie pod Płockiem. Nagi i przykuty kajdankami do kierownicy trup wywołał masę plotek, ale ci co go znali jakoś mało chętnie o nim rozmawiają.

Ja jednak nie ukrywam, że zawsze intrygę kryminalną traktuję trochę jako rzecz może ważną, ale będącą w tle do różnych pomysłów Zuzy. To dla mnie stanowi cały smaczek serii - sposób w jaki zbiera informacje, jak prze do przodu, nie zważając na ostrzeżenia, jeszcze bardziej zdeterminowana. I ciąża bynajmniej jej w tym nie przeszkadza. Co prawda nie pali i nie pije (szok!), ale to jeszcze bardziej nakręca jej wkurwienie i mobilizuje do działania. Oj kochamy ją za jej pomysły, za jej cięty język, za te wszystkie scenki jakie kreuje (od zdobywania benzyny, przez interesy z proboszczem).
Czyta się błyskawicznie i niejednokrotnie można parsknąć ze śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz