![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQE1UflSArxdQ82UFfbTYZVRZE24QA5M4ySxdYd8Hpuys9I-Upr1MyOAKVv2Pz3Ss6muSFJOkdQsP6I2JEQjfCz7CLutfcrdistlUS1ndefriFoYuW0-VRzrZXiPWSRGWPRSPYMsEJiGrS/s320/Nie+ka%25C5%25BCdy+Brazylijczyk+ta%25C5%2584czy+samb%25C4%2599_grafika2.png)
Trochę chętnych już jest, ale przecież od nadmiary głowa nie boli?
Kolejna książka podróżnicza na moim blogu i po raz kolejny tekst dość specyficzny. Coraz częściej bowiem za pisanie biorą się ludzie bardzo młodzi, dla których podróżowanie stało się pasją, przygodą życia i potem starają się dzielić swoim doświadczeniem. Nie wiedzą co będą robić za rok, za pięć, ważne, że mogli zrobić sobie taki reset i na przykład samotnie podróżować przez rok, nie przejmując się żadnymi zobowiązaniami. To zupełnie inna lektura od książek podróżniczych ludzi mających trochę latek na karku - tu często nie ma zbyt wiele planowania, jest żywioł, autostop, spanie gdzie się da, życie za grosze, eksperymentowanie, poznawanie ludzi... A potem dostajemy książkę, w której starają się to wszystko opisać: i to co świetne i to co bolesne. Radość, szczęście, ale i chorowanie, wściekłość i zmęczenie.
Tony Kososki, czyli Przemek Ślęziak prowadzi od dawna bloga https://vailacara.wordpress.com/, na którym opowiada o swoich wyprawach i zamieszcza różne wskazówki. "Nie każdy Brazylijczyk..." nie jest jednak wiernym odwzorowaniem tamtych wpisów, a raczej rozbudowaną opowieścią o przygodzie życia, która zaczęła się dla niego od wymiany studenckiej i marzeń o podróży do Brazylii. Zwiedził nie tylko ten kraj, ale i Boliwię, Peru, a ciągnie go przecież dalej (ciąg dalszy zapowiadany). Ponad rok w trasie, prawie bez grosza i dziesiątki tysięcy km? Po prostu wow!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsngJuzk7-CVistPIxzreuYUY8WuLa383O1_ITXyMa62uw85tNbgrKx3SE2JGsUGVm704t8WPmWpqYXSWlo6H1s3iyoww2oTShWbWZ0ESTjM_HFP3k8FugLyxLCIKQ24qs1TLNzfoXvVBU/s320/20160629_165205.jpg)
Próbując wydawać jak najmniej, nocując u ludzi poznanych na wymianie lub przez internet, łapiąc się różnych zleceń, przejeżdża przez 3 kraje (głównie autostopem), w dodatku wciąż dopisując sobie do swoich planów nowe miejsca, które koniecznie musi zobaczyć i rzeczy, których musi spróbować. Wciąż nie może się nadziwić ile miał szczęścia, że tak nagle odmieniło mu się życie, że tyle może zobaczyć, a w dodatku w trakcie podróży załatwia różne sprawy związane ze swoimi studiami i pisze pracę magisterską. Ten facet serio potrafi zaskakiwać. I podobno oprócz tego, że nieźle pisze, to jeszcze lepiej opowiada - można go spotkać na różnych spotkaniach gdzie pokazuje więcej swoich zdjęć i filmów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl2-R9NLJKJ8kYgc0kisBn_SsQ9AH_KAL0sUBob32uPLLAR_TXCJU7Rrx3OLMAEmH-SpS4J1Gj2hUBTyvX67JQxnex7NSPczBFRENxYS6BZ1rSZhi1eL9I045ShjMY_1VTVnbEdSn-w2W3/s200/352x500.jpg)
A potem kolejny.
Trzymam kciuki za Antarktydę!
Oj, lubię takich pozytywnych ludzi :)
OdpowiedzUsuńja też!
UsuńKsiążka do ręki wpadła mi przypadkowo - spieszyłam się, więc sięgnęłam po książkę, która miała ciekawą okładkę, a jej wydanie było na tyle lekkie aby móc zabierać ją w codzienną podróż autobusem. Jakie było moje zdziwienie jak się okazało, że autor pochodzi z tego samego miasta, tj. Gdańska i studiował na tej samej uczelni, tj. Politechnice Gdańskiej - za to autor dostał pierwszego wielkiego plusa ;) Książkę czyta się lekko i przyjemnie, a przy tym poznajemy prawdziwy świat widziany oczami zwykłego podróżnika. Gorąco polecam!
OdpowiedzUsuńnic dodać, nic ująć
Usuń