sobota, 30 lipca 2016

Biała gorączka - James Ellroy, czyli miasto "aniołów" w stylu noir

Jakiś czas temu pisałem o "Czarnej Dalii" tego autora, trochę spierając się z Włodkiem, dla którego książka była mało strawna. Dla mnie Ellroy okazał się ciekawym odkryciem i obiecuję sobie, że będę kontynuował lekturę jego powieści. W zalewie kryminałów, które jakoś po pewnym czasie zlewają się ze sobą, jego teksty mocno pozostają w głowie.

To na pewno nie jest łatwa lektura. Jeżeli można było narzekać na chaos w "Czarnej Dalii", to tu mamy to zwielokrotnione - mnogość nazwisk, spraw rzucanych jednym zdaniem, hasłowo, gonitw myśli i gorączkowo kombinowanych planów, na pewno nie ułatwia czytania. Ale mimo wszystko, to naprawdę ciekawa pozycja. Obraz jaki wyłania nam się z ułożenia tej układanki jest nie mniej przerażający jak tam... Psychopaci, dilerzy, zboczeńcy, ludzie, którzy na zlecenie mogą zabić bez mrugnięcia okiem, a wśród nich wszystkich również ci, którzy z tym wszystkim powinni walczyć. 

"Biała gorączka" zamyka cykl, który nazywany jest "kwartetem z Los Angeles". Choć akcja każdej z tych czterech książek rozgrywa się w latach 50, ale choć dotyczą tego samego środowiska nie mają jakiegoś jednego głównego bohatera. To raczej opowieść o mieście, o szaleństwie w jakim żyją jego mieszkańcy, o przestępczości i o tych, którzy powinni z nim walczyć, a często wcale nie są lepsi od swoich przeciwników. Tu wszyscy są umoczeni, kombinują, można ich przekupić, a walka z przestępczością odbywa się często na zasadzie zasłony dymnej: czasem jakieś płotki trzeba poświęcić, szczególnie gdy toczy się jakaś walka o poszerzenie wpływów, terytoriów.


Ktoś chce zostać prokuratorem, ktoś inny utrzymać się na stanowisku głównego komendanta, a jeszcze ktoś inny marzy o stołku gubernatora - drabina, z której w każdej chwili można spaść, warto więc dbać o to by mieć ludzi, którzy będą za nami stali, realizowali zadania na nasze zlecenie, realizowali prośby, choćby takie by zdyskredytować przeciwnika lub pozbyć się niewygodnego świadka, dowodów w sprawie. Media mogą sobie prowadzić swoje śledztwa dziennikarskie, krzyczeć nagłówkami, a najwyżej podsunie im się jakiegoś kozła ofiarnego. 

Oto tło w jakim dzieje się akcja i tak naprawdę dzięki zrozumieniu tych mechanizmów chyba lepiej ogarniemy to wszystko co dzieje się na naszych oczach: dziwne rozkazy, naciski przełożonych, zagubione teczki, utrudnianie śledztwa, czy wreszcie wkroczenie federalnych z grubymi armatami. Porucznik Dave Klein święty bynajmniej nie jest, ale jednak czujemy, że to glina, w którym zachowały się jeszcze jakieś drobiny przyzwoitości. A może to instynkt nie pozwala mu porzucić sprawy w połowie? Ściga i w którymś momencie sam staje się ściganym. 

Seks. Władza. Pieniądze. Wokół tych trzech rzeczy wszystko u Ellroya się kręci, tym właśnie żyją jego bohaterowie. Wciąż w poczuciu zagrożenia, ale i nie potrafiwszy zrezygnować, by mieć więcej i więcej. To właśnie tło, w jakim wszystko się dzieje, ten brudny realizm jest tu najciekawszy. 
Jeżeli już przyzwyczaimy się do stylu w jakim to jest napisane: surowego, chaotycznego, pełnego myśli, hasłowo zapisanych zdarzeń, trudno potem się od tego oderwać.
podziękowania ze egzemplarz dla EMPIKu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz