![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjFrOzD8RSy3CFjxscbwlsc9qNsEl0r_6ObfXyX-lqUk3xZ4UO8qPp-2bTgpFPMw5wRTcky53MzIq7EZN_-AF4BI5V_Q7HZFjeKLwcE48P86QZURkGj0RfWczj3NBnoFEj3tCLdvKTtEa4/s1600/371871-352x500.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi88V7bOVhoBbMIVcYqMPcP7EfNZx9LhyphenhyphencwC0E3ZLtLTrQbgPem_gbX8wZvhQKq9BHx-6Rz217dlhixZJymV4_6loogSsWmN1Y_H6pRfftUoQrch4Pol9xaGmMzPNWzl2Z1Iz40kLmRu1I4/s1600/352x500+%25283%2529.jpg)
Nie mogłem się powstrzymać, by nie odświeżyć sobie wspomnienia z dzieciństwa. Mimo, że czytywałem Szklarskiego, to na ekranie jakoś mało mnie rajcowały wtedy westerny, ale dużo większe wrażenie robili faceci za kółkiem. Przygoda, humor - po prostu te filmy się uwielbiało. I nie przeszkadzały wcale przerysowania - one nawet dodawały smaczku.
Kris Kristofferson jako Kaczor ze swoją wielką czarną ciężarówą i pasażerką na gapę (Ali MacGraw) to był po prostu hit (potem jeszcze Mistrz kierownicy i długo, długo nic, bo choć Różową Panterę lubiłem, to jednak wolałem jako bohaterów silnych facetów). No i policję raczej uważało się za przygłupich mundurowych, więc dużo ciekawsi wydawali się ci, którzy policji grali na nosie, nie?
Dziś ten film wydaje się dość prosty - od zwykłego spięcia z przekupnym gliną, do wielkiego protestu kierowców ciężarówek, którzy za nic mają wszelkie blokady. Protest społeczny, czy po prostu impuls - odruch solidarności na zasadzie: coś się dzieje, nie może nas tam zabraknąć. No i już. Ale mimo wszystko trudno zaprzeczyć, że i dziś ciary chodzą gdy widzi się ten sznur wielkich szesnastokołowców, które np. ruszają na miasto.
Komiksowe? I co z tego. Muzyka i zabawne postacie kierowców dopełniają całości. I dodatkowy smaczek - zdaje się, że do tego filmu (podobnie jak do wielu w latach 80) tłumaczenie robił Tomasz Beksiński.
*********
Dawno nie robiłem sobie takiego zupełnie luźnego posta, zawsze staram się wypełniać je konkretnymi tytułami, to przynajmniej na kilka dni, niech sobie zawiśnie na blogu coś innego :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaObAc_7PwxRORYbeL7YongnKIWMRpC9GfjfUcGRFxsIuhr-IwwK0FK7NLAlc2H4PN5l1mXCAWlXlq_rkVS3TVgCq3293Rbxk7oBWx71vQF46tEvuq0gFOqjVMkdHOa31cm18EoiVITVYi/s320/IMG_20160322_160731.jpg)
nie tylko mnie skusiło (a zwykle unikam wszelkich zabaw blogowych), ale i sprawiło dużo zabawy. Tyle, że okazało się, że mój telefon za słaby na takie zabawy i trzeba było prosić o pomoc córę...
***
Pamiętacie o konkursie z trzema reportażami? Naprawdę dobre tytuły!
***
Dziś czytam rozmowę Szymona Hołowni z noeonatologiem (Ludzie na walizkach). Jejku - naprawdę daje do myślenia, a jakże to inny ton od tych wszystkich kłótni na FB wokół nowego projektu ustawy...
Reportaże, wywiady, biografie - coraz bardziej wchodzę właśnie w taką literaturę i to właśnie ona mam wrażenie ma dziś największą "siłę rażenia".
***
A wczoraj zakończona Pieśń harfy - rzecz po prostu kapitalna! Magia. A notka pewnie w ciągu kilku dni.
***
Rozbawił mnie projekt jednej z organizacji z Łodzi - wraz z bibliotekarzami wychodzą na ulicę patrole, w poszukiwaniu innych "patroli" - chcą edukować na temat historii ludzi z ONR. Brawa za inicjatywę. Słowem i edukacją, rozmową i dyskusją na argumenty, a nie przekleństwami albo pięścią!
***
Siedziałem prawie dwie godziny ze starszą córką nad podręcznikiem do historii. Sam się ubawiłem ile z głupiej powtórki materiału można wyciągnąć ciekawych tematów. Od wojny secesyjnej i tego co zrobili pod koniec "ci dobrzy", do innych przykładów zastraszania, wojny totalnej. Ciekawe, że często to właśnie Amerykanie sięgają po takie metody. Od socjalizmu i komunizmu do dyskusji na temat tego czemu takie szczytne programy w rzeczywistości okazują się totalną utopią.
***
I ostatnia rzecz. Wiecie co? Wściekły jestem na Wydawnictwo ZNAK. Promocja goni u nich promocję i spróbuj się nie skusić, jak tu takie okazje. Kasy nie ma. Ale kupujesz. A następnego dnia widzisz te same tytuły jeszcze taniej. Wrrrr.... Cóż - budujemy biblioteczkę dla młodszego pokolenia.
Miło Cię widzieć na tle książek.
OdpowiedzUsuńJa sobie selfi nie zrobię, bom nie fotogeniczna.
Zacietrzewienie nic nie daje.....może tylko zniechęcać....
na szczęście w projekcie chodziło o te półki z książkami, bo ja też mało fotogeniczny :)
UsuńNadal przystojny i sympatyczny:D
OdpowiedzUsuńhe he, dobrze, że dodałaś nadal. To pocieszające
UsuńFajne shelifie :)
OdpowiedzUsuńNie kasuj, sympatyczna notka :)) Ja z synem ostatnio w średniowieczu ;-)
nooo naprawdę przystojne półki :) średniowiecza nigdy nie lubiłem... Jakoś nowożytne czasy ciekawsze
UsuńA ja najpewniej poruszam się jednak w starożytności. Ale nie zapomnę, jak pytałam młodego, jeszcze w podstawówce, z powstań. I pytam co to Arsenał. A on mi na to, że klub piłkarski...
UsuńOczywiście w pierwszym komentarzu miało być shelfie, nie wiem skąd się tam dodatkowe i zrobiło. ;-) I nie tylko półki przystojne, a już na pewno nie takie sympatyczne.
dobre :)
UsuńO "Pieśni harfy" nie słyszałam, ale intrygujesz :)
OdpowiedzUsuńTe promocje też mnie kuszą, ale mam na razie dość wydatków, niestety i przyjemności muszą poczekać. Dobrze, że są biblioteki.
A zdjęcie super :)
Pozdrówka!
Pieśń harfy naprawdę polecam! Napiszę pewnie na dniach. pozdrawiam gorąco
Usuń