czwartek, 28 maja 2015

Szkoła Babel, czyli różnimy się, ale jesteśmy podobni

Dziś prawie cały dzień na konferencji z ludźmi realizującymi fajny program profilaktyczny dla maluchów i dużo przemyśleń na temat psychologii pozytywnej, więc w tym nastroju sięgam po rzecz, której co prawda jeszcze na ekranach nie ma, ale premiera już za tydzień, więc można powoli sprawdzać program w Waszych kinach studyjnych. 

Odwiedzający Notatnik Kulturalny wiedzą, że na punkcie oświaty i wychowania mam trochę hopla, wyszukując gdzie się da filmy na ten temat i ciągle mi mało. Często bowiem w naszych potocznych rozmowach o szkole, ale również w mediach, w filmach, czy książkach dominuje obraz pesymistyczny - dzieją się rzeczy straszne, boimy się o nasze dzieci, uważamy, że nauczyciele niewiele im dają... Na gimnazja słychać same narzekania i gromy - używki, przemoc, degeneracja - ta reforma była błędem (też tak uważam) i należało by je zlikwidować (tu już bym się tak nie spieszył). Naszym nastrojom towarzyszą raz na jakiś czas jeszcze bardziej dołujące filmy jak np. Plemię, który będzie miał premierę jutro. Czasem potrzeba wstrząsu, żeby coś przemyśleć, otworzyć oczy. Ale do cholery, czemu tak mało mówimy o pozytywnych przykładach w edukacji - o dobrych wzorcach, fajnych, mądrych nauczycielach, wychowawcach, ciekawych lekcjach, sukcesach, pomocy i wsparciu? Nie istnieją na to przykłady? No nie wierzę. 
Trochę właśnie w takich klimatach jest film "Szkoła Babel" - dokument nakręcony przez Julie Bertucelli (współpracowała kiedyś z Kieślowskim). Łezka się kręci, człowiek się uśmiecha i mocno trzyma kciuki za te dzieciaki.
Pomysł był dość prosty. W jednej z paryskich szkół, w klasie tzw. przygotowawczej (czyli zanim trafi się na odpowiedni dla siebie poziom edukacji francuskiej) dla dzieci imigrantów, uczniowie pracują nad filmem, który ma pokazywać kim są, jakie mają trudności, jakie nadzieje... Sami siadają przed kamerą, nagrywając siebie nawzajem, czasem dyskutują na jakieś tematy, a potem montują całość, wysyłając swoją pracę na konkurs dla młodych twórców. Kamera dokumentuje nie tylko ich prace, ale towarzyszy im w różnych chwilach życia szkolnego np. na zajęciach, na spotkaniach gdzie wraz z rodzicami omawia się ich postępy. 
Zero komentarza. Tylko emocje i słowa dzieciaków, rodziców (którzy często znają francuski dużo gorzej od nich), nauczycieli. Radości. Nadzieje, Wspomnienia. Tęsknota. Trudności w adaptacji.
Dorosłym często wydaje się, że przyjeżdżają do raju, że dziecko powinno się cieszyć, z tego iż ma szanse na lepsze życie. A to nie zawsze jest prawda.
Prawie każde dziecko pochodzi z innego kraju (jest i Polka) - łącznie mamy 24 młodych ludzie w wieku nastu lat. Słuchamy ich historii, wspomnień, marzeń. Mówią o swoich lękach. Kłócą się, bo przecież na wiele spraw patrzą zupełnie inaczej (różnice kulturowe i religijne). Jedne są nieśmiałe, zamknięte w sobie, inne za to przebojowe, bardzo otwarte. Jednym nauka przychodzi lekko, inne muszą wkładać bardzo dużo wysiłku, by w nowym dla siebie języku przyswajać wiedzę, choć pewnie w swoich krajach nie mieli z tym problemu. I wśród nich nauczyciel, który musi być uważny na każde z nich. Widzieć i doceniać postępy, wspierać, mobilizować, dawać zadania na odpowiednim poziomie. I potem ocenić tak, by dziecko nie czuło się pokrzywdzone. 

To mądry film o różnorodności, nauce tolerancji. Obraz opowiadający zarówno o młodych ludziach, którzy muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jak i o tych, którzy próbują im w tym pomóc. 
Jak to dobrze, że są na tym świecie mądrzy nauczyciele.

2 komentarze:

  1. Zapowiada sie swietnie. Bardzo chetnie bym go obejrzala. Co do ocen systemy edukacji w Polsce, to mysle, ze jak zwykle Polacy sa zbyt pesymistyczni, bo wcale nie jest zle. Oczywiscie zawsze moze byc lepiej, ale zle nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w każdym kraju pewnie można znaleźć jakieś ciemne strony w edukacji, ale może nie warto skupiać się tylko na nich?

      Usuń