czwartek, 5 marca 2015

Dumni i wściekli, czyli uścisk dłoni

Jutro premiera, więc najwyższa pora by wspomnieć o kolejnej premierze naszykowanej przez Gutek Film. Co prawda przegapiłem u nich pokazy prasowe, ale za to Multikino nie zawiodło i udało się po raz kolejny wbić na spotkanie w ramach Kocham Kino. I powiem Wam, że możliwość spotkania z jednym z prawdziwych bohaterów wydarzeń przedstawionych w filmie, trochę zmienia mi obraz całości. Niby film jest zabawny, we mnie jednak jest jakieś spore "ale" do tej produkcji. 

Zacznijmy od punktu wyjścia - lata 80 w Wielkiej Brytanii, protesty górników przeciw planom rządowym zamykania kopalni, strajki, atmosfera bardzo napięta, w wielu miasteczkach gdzie nie ma innej pracy, sytuacja materialna rodzin robi się krytyczna. A w tym samym czasie, w Londynie grupka gejów i lesbijek wpada na pomysł, by zaangażować się w zbiórkę na rzecz górników. Szumnie nazwana organizacja LGSM (Lesbians and Gays Support the Miners) to raptem kilka osób, ale za to pełnych dobrych chęci i zdeterminowanych. Skoro już nazbierali trochę kasy, chcieliby ją przekazać. Tylko jak, skoro gdy tylko mówią nazwę swojej organizacji, wszyscy rozmówcy odkładają słuchawkę i twierdzą, że nie są zainteresowani taką pomocą?
Wreszcie (pomyłka?) udaje im się nawiązać kontakt z ludźmi z małego walijskiego miasteczka Onllwyn. Jadą. No i teraz wyobraźcie sobie miny i reakcje w większości konserwatywnych, prostych ludzi na widok grupy kolorowych dziwaków, w dodatku na każdym kroku podkreślających swoje preferencje seksualne.


photo.titleGdy wcześniej czytałem o tym filmie, nawet żartowałem ze znajomymi, jak to by było u nas, jakie by były reakcje, czy nie byłoby problemów, by taką pomoc zaakceptować. Ale nie ukrywam (choć na filmie bawiłem się dość dobrze), że po projekcji daleki jestem od tego by łatwo osądzać ludzi według narzucanej przez twórców ramki: akceptacja, tolerancja, a nawet przyjaźń na całe życie jest obowiązkiem ludzi, którym oferowana jest taka pomoc, że jakiekolwiek wątpliwości są wyrazem zacofania, homofobii itp. Nawet goście z Wielkiej Brytanii nie potrafili odpowiedzieć na moje pytanie - kto na takiej pomocy bardziej skorzystał. Sorry, ale jakoś nie przyjmuję tłumaczenia, że pomagają jako ludzie, jako lewicowcy z przekonania, że chcą być solidarni, skoro jadą tam przedstawiając się nie jako ludzie pracy, tylko jako homoseksualiści, z tego robią transparent, przekaz medialny. W takim razie rodzi się pytanie czy nie walczą przede wszystkim o własną promocję, o własne prawa. W końcu górnicy przecież przegrali. A środowiska LGBT od lat 80 na tyle umocniły swoją pozycję w Wielkiej Brytanii, że teraz są świętą krową, której wszyscy boją się tykać. Piszę ostro, ale pomyślcie sami. Czymś innym dla mnie jest akceptacja ludzi, a czymś innym oczekiwanie, że mam z nimi maszerować w paradzie. Każdy ma prawo do swojego życia. Zgoda. Ale naprawdę widzę różnicę w sytuacji: oferuję ci pomoc, bo wiem, że jesteś w potrzebie; od takiej gdzie odbywa się to na zasadzie: wiesz, chcę ci pomóc, ale zrobię to po swojemu: zamiast pieniędzy przyniosłem ulotki o prawach mniejszości seksualnych, bo wiesz my cierpimy tak samo jak wy biedni górnicy/pocztowcy/policjanci itd. No absurd jakiś. A jak próbujesz mu wybić to z głowy, to podnosi się krzyk, że jesteś nietolerancyjny cham itd. 

photo.titleNo dobra, to choć kilka słów o filmie. Mam wrażenie, że zrobiono go pod przesłanie i potwierdzono to na spotkaniu z bohaterem tamtych wydarzeń, że wiele faktów i scen po prostu powymyślano. Wiem, wiem, przecież to fabuła, a nie dokument, ale czasem czujesz, że coś jest przynajmniej prawdopodobne, a tu mocno zgrzytało (a cały czas podkreśla się autentyczność historii). Jest zbyt słodko, zbyt szybko następują przemiany w ludziach (i oczywiście dokonują się one tylko w "ciemnych" górnikach, bo londyński LGBT daje im objawienie i prawdziwą radość życia), wątki komediowe poprowadzono tak, by przyjaźń i akceptacja prawie od pierwszego wrażenia była czymś oczywistym, a ewentualne bardziej dramatyczne sceny znajdowały wentyl poprzez coming out, czy też przytulenie się do partnera tej samej płci. Szkoda. Gdyby się przyjrzeć dokładniej w głowach homoseksualistów jest przecież wcale nie mniej uprzedzeń, stereotypów i krzywdzących sądów, opinii o innych ludziach. No ale oczywiście oni mają do tego prawo. Hetero już nie. A gdyby tak film opowiedział historię bez upiększeń, to co by się stało? Rozumiem, że nie byłby tubą propagandową dla LGBT, ale czy wszystko musi nią być? Przesłanie o współpracy przecież by nie utraciło na swojej sile.

Zabawne, z fajną ścieżką dźwiękową, z sympatycznymi postaciami, ale jak dla mnie zbyt nachalne i jednostronne.  

6 komentarzy:

  1. Miałem właśnie takie obawy, niestety się sprawdziły, jak czytam.
    Czyli jednak mogę sobie odpuścić - nie zrobiłem tego przy Grze tajemnic i żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie unikam takich produkcji, ale nie podzielam zachwytu nad nimi i nie bardzo rozumiem te tendencje żeby za wszelką cenę promować homoseksualizm. Czasem wychodzi film ciekawy, ale sporo jest rzeczy po prostu przerysowanych

      Usuń
  2. No właśnie tematyka filmu trochę i przypiął ni wypiął, ma się do siebie wszystko jak kwiatek dobkożucha. po co się pytam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, historia podobno autentyczna, więc może jest coś na rzeczy, tylko szkoda, że opowiedziane jest to tak trochę "na wcisk". Do sprawdzenia: czy po tym jak środowiska LGBT zangażowały się w zbiórkę kasy dla strajkujących i ich rodzin, rzeczywiście potem w ramach wdzięczności związek zawodowy górników wywalczył by Partia Pracy wpisała do swojego programu walkę o prawa mniejszości.

      Usuń
  3. Uważam, że analiza filmu jest od zupełnie innej strony. Ocenianie czy oni robili to dla wypromowania swojej organizacji jest w ogóle nie na miejscu. Film mówi o solidarności różnych grup, niezależnie od czynników, które pozornie mogłyby dzielić. Swoją drogą nie zauważyłem by lesbijki i geje w tym filmie od początku podkreślali swoją orientację i stylizowali się na kolorowych dziwaków. Bez urazy, ale musisz być mocno uprzedzony, skoro do tak neutralnego przekazu stosujesz takie określenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pokaż ten film komukolwiek i spytaj czy nie podkreślali swojej orientacji - przecież specjalnie to jest przerysowane, bo to komedia. I nadal uważam, że trudno jest pisać o tym filmie bez właśnie tego aspektu: po co to robili... Ja rozumiem: solidarność różnych grup, które czuły się dyskryminowane itd., ale przecież to historia prawdziwa, więc po prostu nie kupuję bajki w stylu: geje i lesbijki pomagają każdemu bezinteresownie, to był odruch serca. Zrobili to bo mogli na tym skorzystać i tak naprawdę tylko oni długofalowo skorzystali - kopalnie i tak zamknięto i jakoś nie było słychać protestów organizacji LBGT. Poprawili swój wizerunek, oni wygrali poparcie społeczne, zmiany w prawie, a ludzie pracy niech się bujają (chyba, że są gejami).

      Usuń