sobota, 8 listopada 2014

Marta Zaborowska - Rajskie ptaki, czyli kontynuacja dobrego debiutu

Kontynuujmy cykl kryminalny na blogu :) I znów po polsku! Jak ja się cieszę, że nasi autorzy nie śpią, a wydawnictwa coraz bardziej promują krajowych twórców. Ale zanim o lekturze, przypominam jeszcze i konkursach! Najnowszy Ciszewski czeka, a 12 książek troszkę starszych też mam nadzieję, że kogoś skusi. Zaglądajcie do zakładki z konkursami. 

Dziś druga książka o przygodach policjantki Julii Krawiec. O pierwszej pisałem i to w tonie bardzo pozytywnym (że kobiety też potrafią pisać kryminały). "Rajskie ptaki" są podobne objętościowo (spora cegła!) i równie nieźle trzymają w napięciu. Obok Zielke to naprawdę dobry, krajowy "koń" w stajni "Czarnej Serii".


Na pewno mocnym plusem dla książek p. Marty jest stworzenie przez nią ciekawej bohaterki. Julia Krawiec, po różnych życiowych zakrętach, po zmaganiach z chorobą alkoholową, próbuje zbudować coś od nowa. Wyprowadza się z Warszawy do mniejszego miasta, podejmuje nową pracę i wciąż obiecuje sobie, że będzie poświęcać więcej czasu swojej małej córce. Nie jest to jednak proste, bo przecież i kasy nie nigdy dość, by nie trzeba było brać żadnych dodatkowych dyżurów, a i pani komisarz nie należy do tych, którzy dobrze czują się odpoczywając. To praca jest jej żywiołem i jeżeli chwyci jakąś sprawę to jest niczym pies gończy, który biegnie nawet gdy już pada, nie zważając nawet, że ktoś próbuje go nakłonić do przerwania polowania, uznając trop za mylny.

Zarówno w pierwszym, jak i tu - w drugim tomie przygód policjantki, ta relacja z córką, życie osobiste i naciski byłego męża, który próbuje jej dziecko odebrać, będą nie mniej istotne jak cała sprawa kryminalna. One nadają fajnego, życiowego kolorytu. Jednocześnie mam wrażenie, że nawet jeżeli pojawiają się jakieś wątki bardziej osobiste, uczuciowe, to nie są one dominujące, zachowanie i sposób myślenia bohaterki nie drażni mnie tak jak choćby u Lackberg, czy Marklund. W końcu to kryminał, a nie obyczaj. 
Ach, byłbym zapomniał, że tym razem mamy jeszcze drugą bohaterkę - podwładną i podopieczną pani komisarz, czyli młodą policjantkę Michalinę Bodnar. Różnice charakterologiczne między nimi są fajnie rozegrane, ale sama postać jakoś nie przykuła mojej uwagi tak bardzo jak od pierwszego tomu Julia Krawiec. Zobaczymy czy ta postać zostanie rozbudowana w kontynuacji (bo wszystko wskazuje na to iż ta nastąpi). 

A sama sprawa zapytacie? Tym razem rzecz dotyczy zniknięcia (porwania) dwóch młodych kobiet, zamordowania jednej z nich i próby uśmiercenia drugiej. Jedna, bardzo bogata, tuż przed ślubem z mężczyzną z dość znanej, nowobogackiej rodziny, druga raczej biedna, skromna i obracająca się w zupełnie innych kręgach. Co je łączyło? Jakie tajemnice kryją ich bliscy? 
Przyznam, że bardzo pasuje mi sposób prowadzenia akcji przez autorkę - niby nie ma wiele spektakularnej akcji, ale śledzimy różne tropy prawie na bieżąco razem z policjantkami, możemy dzięki temu rozważać różne hipotezy, kombinować czy idą w dobrym kierunku i popełniać błędy - tak jak one. Nie wszystko może sprawiło mi równie wielką satysfakcję (np. cały wątek wsi z szeptuchami był dziwaczny i nie do końca moim zdaniem potrzebny), ale całość naprawdę wciąga.
A to przecież w kryminałach lubimy najbardziej.  

2 komentarze:

  1. Właśnie czytam i nie jest źle. Z Czarnej serii to jeszcze PM Nowak naprawdę dobrze sobie radzi z odświeżaniem klasyki.

    OdpowiedzUsuń