niedziela, 21 września 2014

Święty chaos, czyli audio serial

No tak, zdaje się, że na rynku pojawiła się już wersja papierowa "Świętego chaosu", a ja dopiero niedawno miałem okazję zapoznać się z materiałem od którego się wszystko zaczęło. Tym razem bowiem było nietypowo. Scenariusz Cezarego Harasimowicza powstał bowiem najpierw jako serial audio - udostępniane co tydzień kolejne odcinki znalazły całkiem sporą grupę fanów, mamy więc ciąg dalszy. Pojawia się bowiem książka w wydaniu papierowym, a całość ma być podstawą do produkcji filmowej. Czy wszystko wyjdzie tak jak sobie zaplanował autor, zobaczymy. Ale z wersją audio, na pewno był to krok odważny, nietypowy i zdaje się, że całkiem udany. Można jedynie zadawać sobie pytanie jaka w tym zasługa oprawy dźwiękowej tego materiału. Audioteka bowiem, podobnie jak już przy kilku innych produkcjach zadbała o świetne wykonanie. Aktorzy, muzyka, efekty dźwiękowe, klimat - to wszystko sprawia, że historię chłonie się całym sobą. Na szczęście jednak nie musiałem czekać kolejnych tygodni na kontynuację i miałem możliwość przesłuchania sobie tego w takim tempie jak mi to pasowało. Bo nie wiem czy bym odnalazł się w tej fabule z ciągłymi przerwami - chaos można znaleźć nie tylko w tytule.
   

Harasimowicz stworzył thriller sensacyjny pełen polityki, przemocy, agentów, terrorystów i pogmatwał tę historię tak mocno, że chwilami łatwo stracić wątek, albo stwierdzić, że to zbyt przekombinowane. Pamiętacie Borne'a? Tu punktem wyjścia jest podobny pomysł, chodzi jednak nie tyle o utratę pamięci, ale o wskrzeszenie do nowego życia. Jamy Ulan - agentka CIA, która zostaje brutalnie zamordowana przez terrorystyczną bojówkę na oczach całego świata, budzi się, choć sama nie rozumie tego co się zadziało. Nikt też jej do końca nic nie wyjaśnia - ma jedynie dojść do siebie i rozpocząć kolejne zadanie. Dochodzi do manipulacji tak rozbudowanej, że główna bohaterka, w którymś momencie sama się gubi w tym dla kogo pracuje. Misje, które ma wykonać, nijak nie przystają bowiem do tego co wcześniej kojarzyła z "obroną kraju przed złem". Kim zatem mogą być tajemniczy mocodawcy i do czego tak naprawdę zmierzają?
Powieść szpiegowska pisana przez człowieka, który zaglądał za kulisy tajnych operacji, czy nierealna bajka pisana na pograniczu political i science fiction? To już każdy musi sam ocenić. Jak dla mnie oprócz kilku świetnych pomysłów i scen, chwilami robiło się trochę mało realistycznie. Wrażenie chaosu, albo wykorzystywania oklepanych pomysłów rodem z Hollywood, było bardzo silne. No i przy rozpędzającej się akcji, poświęcanie całego rozdziału na pokazanie przeszłości bohaterki (Tatarka polskiego pochodzenia), trochę wybijało z rytmu. Warto uprzedzić też, że to rzecz raczej mocna (spora dawka przemocy).
Potraktujcie to trochę jako eksperyment i zachęcam najpierw do sięgnięcia po wersję audio.
Jest tylko dziwna sprawa - nie wiadomo co z kontynuacją... Czyżby tylko w wersji papierowej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz