wtorek, 22 kwietnia 2014

Bez hamulców, czyli sezon pora rozpocząć

Co prawda pogoda pozwala szaleć na dwóch kółkach już ponad miesiąc, ale pora ogłosić to nawet leniuchom co rzadko wsiadają na rower: majówka to najlepszy czas by wreszcie się przełamać! Więc niech dziś będzie "rowerowo".
No tak, tylko rower rowerowi nie równy... No bo jak tu porównać sprzęt na którym jeździsz rekreacyjnie i wypasioną maszynę, na której śmigają np. kurierzy w większych miastach. Właśnie oni są głównymi bohaterami w tym filmie. Pal licho sensacyjną historię w jaką są wplątani (przesyłka, którą ktoś próbuje przechwycić), to co najciekawsze tu to właśnie szaleństwo jakie jest dziełem ludzi, dla których rower jest po prostu sposobem na życie.
Nowy Jork widzimy więc z perspektywy dwóch kółek - samochody stoją w korkach, a kurierzy (i główny bohater, który jest częścią tej społeczności) śmigają zupełnie nie przejmując się ani kierowcami, ani pieszymi, ani też przeszkodami jakie napotkają na drodze :) A nawet jak zdarzy się jakaś kontuzja, to przecież kości się zrastają, prawda? Niektóre sceny (podobno kręcone bez kaskaderów) nie mniej efektowne jak w wyścigach samochodów.
Bez hamulców, przerzutek i ograniczeń - ostre koło to ryzyko, ale i jak się okazuje czysta adrenalina... Może wydaje nam się chwilami, że ktoś odebrał niektórym postaciom nie tylko rozsądek, ale i wszelki instynkt samozachowawczy, jednak podobno to wcale nie odbiega tak bardzo od rzeczywistości jazdy po mieście (czyli czasem szybkość może uratować życie, a przesadna ostrożność prowadzi do poważnych błędów i wypadków).
Ani aktorstwo, ani fabuła nie rzucają na kolana, ale te rowery... Ech. Kto by uwierzył, że dwa kółka mogą nadać obrazowi takie tempo...

2 komentarze:

  1. Film to typowy przecinek w karierze Levitta :) Film średni. Z jednej strony uważałem aktora zawsze za tego, który starannie dobiera scenariusze, z drugiej strony rozumiem powody. Wydaje się pewne że takimi produkcjami zbierał fundusze dla swojego "dziecka", czyli reżyserskiego debiutu. Smaczku "Premium Rush" dodaje Michael Shannon. Jak zawsze wypadł świetnie w roli spiętego, podminowanego typa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwilami jako czarny charakter trochę szarżuje, ale rzeczywiście to fajna rola...

      Usuń