środa, 16 kwietnia 2014

Prawo ulicy, czyli jak wygląda praca stróża prawa

Obiecywałem serial trochę różniący się od całej masy rozrywkowych średniaków, taki bardziej "do myślenia" i oto jest. Wygląda jak dzieło z lat 80-tych, obraz Baltimore przygnębia szarością, marazmem i biedą, ale rzecz jest naprawdę całkiem świeża (pierwszy sezon już po 11 września). Również obraz pracy Policji odbiega od wszystkich wyidealizowanych obrazków CSI. Tu nie ma dostępu do super laboratoriów, a o głupi podsłuch musisz się użerać się z przełożonymi albo załatwiać to z sądem pod stołem. Sami możemy ocenić, który obraz jest bliższy rzeczywistości.

Niby prawie nie ma tu prawdziwej akcji, pościgów, strzelanin, czyli tego co zwykle prezentuje się nam w filmach kryminalnych, ale wciąga jak cholera. Bo o uroku tego obrazu stanowi to czego bardzo brakuje we wszystkich sztampowych tasiemcach o gliniarzach - dobry scenariusz, świetne dialogi i ciekawe postacie tak pierwszo jak i drugoplanowe.
Ciekawe, ze wśród krytyków panuje opinia, że to jedna z ciekawszych produkcji telewizyjnych wszech czasów, ale jakoś nie przekłada się to na wielkość widowni. Ale może to i lepiej? Masz pewność, że nie oglądasz tego co masy :)   
Dużą zasługę w tym jak serial wygląda ma na pewno osoba producenta i współscenarzysty. David Simon pracował wcześniej jako dziennikarz śledczy, a potem wielokrotnie współpracował z policją, obserwując ich codzienną pracę (jeden z nich jest współautorem scenariusza). Dobrał sobie grupę osób, które może i nie miały dotąd do czynienia zbyt wiele z filmem, ale znały się na pisaniu, lub realiach jakie chcieli opisać. Dzięki temu dostajemy historię mocno osadzoną nie tylko w schemacie dobry-zły, gliniarz-przestępca, ale i w realiach społecznych. Równolegle śledzimy kroki i życie prywatne zarówno handlarzy narkotyków (pierwszy sezon), jak i policjantów, którzy próbują rozbić ich interes. Trzeba przyzwyczaić się do rwanej narracji, do wielu postaci i wątków, bo każde z nich może okazać się w którymś momencie ważny. 
Pokazana tu praca w dochodzeniówce to nie tylko próby zgromadzenia dowodów pozwalających na złapanie grubych ryb, równie ważne okazuje się to jakie masz stosunki z przełożonymi, jakie znajomości by to właśnie tobie nie obcięto funduszy i nie zamknięto sprawy. No i musisz uważać, żeby przypadkiem nie nastąpić na odcisk komuś bardzo ważnemu - jeżeli podpadniesz politykom to już nic nie uratuje twojej dupy, w najlepszym razie możesz skończyć jako krawężnik albo policjant portowy (drugi sezon). Biznes, przestępczość i polityka zbyt często obracają tymi samymi pieniędzmi. Podsłuchy, łapówki, przesłuchania, szukanie świadków i dowodów, zawalone noce i często frustracja, że cała twoja praca jest psu na budę. Oto niewesoła rzeczywistość pracy policjanta.
Jestem przy drugim sezonie, który kompletnie przeniósł historię w inne środowisko i coraz bardziej wkręcam się w tę historię. To już nie jest banalna czarno-biała opowieść o dobrych policjantach, o jakimś genialnym super bohaterze, tu olbrzymia gama odcieni szarości pozwala nam przyjrzeć się różnym mechanizmom, w jakich tkwią bohaterowie, miastu w którym żyją.        
 

2 komentarze:

  1. The Wire jeszcze przede mną, gdyż liczba serialów do obejrzenia stale się powiększa. Ale muszę obejrzeć! Tylko niestety nie wiem kiedy... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Shiiiiiit :D mój ulubiony serial. Każdy serialomaniak powinien go obejrzeć!

    OdpowiedzUsuń