czwartek, 7 lipca 2016

Egzekucja w dobrej wierze - Aleksandra Marinina, czyli bez legitymacji, ale umiejętności nie wyparowały

Trzydzieści dwie książki na koncie i to z jedną bohaterką, a czytelnicy nadal chcą nosić cię na rękach i wyczekują kolejnych tytułów? Kurde oto prawdziwa królowa kryminału, a nie jakieś wypromowane jednym czy dwoma tytułami autorki. I o dziwo powiem Wam, że miałem podobnie jak z ostatnim Wrońskim: sama zagadka kryminalna jakoś mało wciąga, a mimo wszystko cholera trudno się oderwać. To kryminały, ale z duszą – bez chłodu skandynawskiego, bez rozdmuchanej akcji, prawdziwie żmudne śledztwa, praca intelektualna, a nie survival dla supermenów.
Co ciekawe, wydawnictwo Czwarta Strona, zdecydowało się nie bawić w druk starszych tytułów, ale zaoferowało czytelnikom najnowszy tom, w którym... Nasta Kamieńska nie jest już nawet milicjantką...
Bohaterka zmienia się wraz z kolejnymi powieściami, dojrzewa wraz z autorką. To ciekawe, że Aleksandra Marinina nie wykorzystuje tak modnego pomysłu na retro kryminały, ale każe swojej major Kamieńskiej dostosowywać się do zmieniającej się rzeczywistości.


No tak: stopień pułkownika, wcześniejsze emerytura, ciepła posadka w firmie brata, wreszcie sensowne pieniądze i zero stresu z powodu nadętych przełożonych – żyć nie nie umierać. A jednak Nastii Kamieńskiej czegoś brakuje. Może to uzależnienie od adrenaliny, jakaś wewnętrzna potrzeba, by nie zostawiać za sobą żadnych nierozwiązanych spraw. Ona po prostu nie potrafi się nie wtrącać i tęskni za dawnymi emocjami. Dlatego gdy kolejne zadanie pchnęło ją wraz z kolegą na Syberię, by tam dokonali analizy opłacalności budowy ośrodka wypoczynkowego, nudzi się strasznie, wypatrując czegoś co byłoby wyzwaniem dla jej intelektu. Choć mieli się przecież nie rzucać w oczy, a już na pewno nie wchodzić na odcisk miejscowym władzom czy służbom, tak pokieruje sprawą, by sami poprosili ją o pomoc. Zawsze przecież może powołać się na argument: nasz zleceniodawca sprawdza czy okolica jest bezpieczna, a plotki o jakichś samobójstwach (bądź jak powtarza "miasto": morderstwach) na ekologach, powinny zostać sprawdzone.
Praca prywatnego detektywa, który nie ma żadnych uprawnień do prowadzenia śledztwa wcale nie musi wiązać rąk. W dzisiejszych czasach wiele informacji można zebrać przez internet, a Nastia potrafi też świetnie manipulować ludźmi, by sprawdzić swoje podejrzenia. Niby więc wszyscy zajmują się sprawdzaniem tego, którą działkę kupić i który wariant poprowadzenia nowej autostrady jest bardziej prawdopodobny, ale przy okazji można przecież podpytać o to i owo. Skoro lokalna milicja sobie nie radzi...
Może się podobać nie tylko żmudny proces zbierania danych i ich porządkowania, ale i samo tło: rosyjska prowincja, lokalne układy i zbliżające się wybory, które mogą wiele zmienić (również to kto wygra przetarg i który wariant trasy zostanie wybrany). Wiadomo. Interesy, łapówki, przysługi, znajomości. Taka właśnie jest Rosja. Biznesmeni z nie zawsze czystą kartą, decydenci i służby, którzy chętnie przymykają oczy na różne sprawki o ile mogą na tym skorzystać. Kto tam nie żyje, ten tego nie ogarnie. Prości, zwyczajni ludzie niby się oburzają, ale specjalnej nadziei na zmiany nie mają, bo każdy kolejny władyka podobny, a jeżeli nie jest obrotny i nie ma pleców wyżej, to i tym gorzej dla ich prowincji, miasta, czy regionu. 
Fabuła nie toczy się może w zawrotnym tempie, ale uwierzcie, że wciąga. Bohaterka musi naprawdę nieźle się nakombinować, by prowadzić swoje śledztwo, jednocześnie udając, że nie interesuje jej nic poza sprawami biznesowymi. "Egzekucja w dobrej wierze" to łamigłówka z tajemnicami z przeszłości i świetną bohaterką. Kamieńska nawet na emeryturze, nadal zachowuje sprawność umysłu, a odrobina autoironii tylko dodaje jej uroku. 
Ukłony dla wydawnictwa za egzemplarz do recenzji :)

2 komentarze:

  1. Marininy jeszcze nie czytałam, ale może kiedyś się skuszę. Z rosyjskiego kryminału to lubię Akunina. Czytałam też chyba jedną książkę Polakowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dawno temu czytałem jej starsze rzeczy i były całkiem fajne, na Akunina miałem długo fazę i zachwycałem się prawie wszystkim (pozostał sentyment choćby do Pelagii), ale Polakowa mi zdecydowanie nie podeszła.

      Usuń