środa, 23 grudnia 2015

Życie na pełnej petardzie, czyli daj Boże każdemu tyle wiary, nadziei i miłości

Dziś tylko krótka notka, bo i przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia jeszcze sporo. Znikam pewnie na jakiś czas z sieci. Zostawię Was z życzeniami i dobrą lekturą :) I przypominam o konkursie z 3 książkami (zakładka na górze). 
Składam Wam serdeczne życzenie radosnych Świąt Bożego Narodzenia, tego dziecinnego zachwytu nad cudem życia, szczęścia jakie daje dawanie innym (nie tylko prezentów, ale i czasu, siebie). Zaufajmy miłości i wbrew wszystkiemu (choćby zwątpieniu, kłopotom, złości, urazom), to właśnie ją pielęgnujmy!
Znajdźcie trochę czasu dla bliskich, a w zabieganiu, również dla siebie. I na lekturę, obcowanie z kulturą również :) Czego życzy Wam z całego serca autor Notatnika Kulturalnego.

Lektura wywiadu rzeki, jaki przeprowadził Piotr Żyłka z księdzem Janem Kaczkowskim, to rzecz na Święta Bożego Narodzenia podwójnie pasująca. Po pierwsze - świetnie się to czyta, a fragmenty dotyczące wiary, podejścia do życia, do drugiego człowieka, naprawdę mogą okazać się inspiracją do pracy nad sobą. Jak znalazł w tym okresie. Ale jest jeszcze drugi argument, którym chcę Was zachęcić do kupna tej pozycji, nawet po świętach - w każdej chwili możecie poczuć się trochę jak św. Mikołaj - anonimowo dorzucić swój drobny wkład do dużego, dobrego dzieła. Prawie wszystkie zyski ze sprzedaży książki idą na wsparcie hospicjum w Pucku, które założył ks. Kaczkowski.


Kto go raz zobaczył albo usłyszał, pewnie nie zapomni tej postaci tak łatwo. Ksiądz z olbrzymią wadą wzroku i w charakterystycznych okularach, podpierający się laską, wydaje się schorowany i słabowity... Ale gdy się go posłucha, człowiek nie może się nadziwić ile w nim energii, siły do życia i działania dla innych, ile wiary. Nie unika mediów, stąd też może się wydawać troszkę zadufany w sobie, jednak tylko na pierwszy rzut oka. Jest w nim tyle autoironii, skromności. Doprawdy, aż by się chciało, by takich księży było jak najwięcej. 
Otwartych na innych. Nawet jeżeli czasem ma mocne przekonanie, że coś zasługuje na potępienie, nazwanie po prostu złem, to nadal jest w nim akceptacja człowieka, który być może w tym grzechu, błędzie tkwi. To jak mówi o swoich kontaktach z różnymi ludźmi, o sakramencie pokuty, o zbawieniu, które jest przecież darem dla każdego, raduje serce i przywraca przekonanie, że o Bogu można mówić nie tylko jako o surowym sędzim, czy policjancie, którego trzeba się lękać. 
Ksiądz Kaczkowski z dużą mądrością i rozwagą wyraża swoje opinie, czasem ma się nawet wrażenie, że surowszy jest dla nas przedstawicieli stanu duchownego, niż dla świeckich. O jakże się to różni od tego co słyszy się od innych kapłanów, którzy nigdy nie chcą mówić o własnych słabościach, za to chętnie, niczym pasterze, pokrzykują na "swoje owieczki".
Dużo tu naprawdę ciekawych fragmentów. Szczere i ciekawe wspomnienia o drodze do swojego powołania, kapitalne świadectwo przeżywania własnej wiary, dialogu z Bogiem (a przecież w jego sytuacji wiele osób dawno by mogło by zwątpić, gdy wciąż jest doświadczany i lekarze już dawno postawili na nim kreskę). Do tego dużo mądrych słów o Kościele, o tym jak często błądzimy odrzucając miłość Boga oraz bardzo ciekawe odpowiedzi na różne trudne zagadnienia, które podrzuca pytający: aborcję, eutanazję, in vitro. Mocno, bez lawirowania, a jednak również bez moralizowania. Czuć, że jest to człowiek, który potrafi słuchać, który rozumie problemy ludzi i dlatego nie pozostaje na poziomie tylko i wyłącznie doktryny, definicji i norm, ale stara się je przybliżyć, pokazać jaki one mają sens. Mówi z humorem, ironią, z dystansem do samego siebie, bez patosu, nawet gdy mówi o sprawach trudnych, bolesnych. 
Zanim się dowiedział, że sam ma raka i zostało mu kilka miesięcy życia, właśnie drogę opiekowania się chorymi, wybrał jako własną. Najpierw zespół opieki domowej, potem stacjonarne hospicjum - można by sądzić, że to jeden z wielu księży, których powołaniem jest gospodarowanie, marketing, inwestycje (takich nie brakuje), ale w Kaczkowskim czuje się dużo więcej - głęboką wiarę, pragnienie, by w tym wszystkim co robi cały czas było miejsce na Boga, na kontemplację.  

Naprawdę świetna, inspirująca lektura!

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię tego księdza. Jak rzadko którego. Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołych Świąt dla Ciebie i całej Twej Rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczna lektura i dla wierzących i niewierzących. Tyle w niej zrozumienia i wiary w drugiego człowieka. Mądry człowiek

    OdpowiedzUsuń