czwartek, 20 sierpnia 2015

W cieniu, czyli jak ja czekam na podobne produkcje u nas


Nie ogarniam już wszystkich filmów czekających na swoją kolejkę do opisania. Sporo się po prostu ich zrobiło. Jedne nowsze, inne zupełne klasyki, ale dzięki buszowaniu w rekomendacjach na Filmwebie wciąż znajduję różne rzeczy, na które nie zwróciłbym uwagi. Choćby na tą czeską produkcję. 
Ostatnio miałem szczęście trafić na ich kilka filmów, które trochę przełamują stereotyp, że oni tylko komedie kręcą. A tu proszę - klimatyczny kryminał, trochę w stylu kina noir. I aż tęskno do tego, żeby u nas wreszcie ktoś dogadał się z Krajewskim albo z Wrońskim i przerobił ich powieści na scenariusz. Byłoby równie dobrze, a może nawet lepiej!


Nazwałem tę produkcję kryminałem, choć tak naprawdę to nawet nie o sprawę rabunku tu chodzi, ani o śledztwo, które ma wykryć sprawców. Cała sprawa ma drugie dno, bo akcja dzieje się w latach 50, w czasach głębokiego socjalizmu, gdzie jeżeli przełożeni mówili, że czarne jest białe, to nikt nie miał prawa zaprotestować. Główny bohater - kapitan policji Hakl, chyba jednak jest ze starej przedwojennej szkoły i zasady są dla niego ważniejsze niż kariera. Podważając kolejne dowody w sprawie i szukając kolejnych tropów w sprawie, naraził się na niezadowolenie władzy. Oni z góry wiedzieli kto ma być złapany (syjoniści nadają się na wroga jak mało kto), a policja miała tylko wykonać swoje zadanie.  
Trochę przypomina to nasz "Rewers", tyle że bez czarnego humoru - tu wszystko jest jak najbardziej poważne.
Ładne zdjęcia i naprawdę dobrze zrobiony wizualnie obraz. Trochę w tym zasługi m.in. naszego operatora Adama Sikory, zresztą Polska była kooproducentem tego filmu. 
To taka czeska wersja detektywa Marlowa, stawiającego wyżej własny honor, niż bezpieczeństwo własne i rodziny. A ja w niektórych scenach naprawdę wyobrażałem sobie, że równie dobrze można by opowiedzieć o Maciejewskim, Mocku, Popielskim. Czemu nasza kinematografia tak rzadko sięga po dobre scenariusze tego typu. Po sukcesie adaptacji filmowej Miłoszewskiego miałem nadzieję na szybki przełom. A propos tego ostatniego - już w przyszłym tygodniu rusza w tv "Prokurator" - oby było warto czekać!!!

2 komentarze:

  1. Podobał mi się dużo bardziej niż "Rewers", w którym przeszkadzał mi rys groteski, karykatury. Ja jednak lubię noir na poważnie, a nie jak sobie twórcy robią jaja (no, chyba że to Coenowie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale oni są po prostu niepowtarzalni... Chociaż ten ostatni trochę mnie zawiódł. muszę też o nim napisać. A "W cieniu" warto polecać

      Usuń