poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Zapomniany legion - Ben Kane, czyli i dla facetów i dla kobitek

Oto pierwszy tom cyklu "Kroniki zapomnianego legionu", lektura która trochę u mnie czekała na swoją kolej, ale jak już się za nią wziąłem, okazała się idealna na wakacje :) Gdyby jeszcze nie ten cegłowaty rozmiar, który trochę utrudnia jeżdżenie z nią wszędzie gdzie się da. Gdyby nie to, pewnie bym połknął to jeszcze szybciej.
Przypomniały mi się czasy gdy zaczytywałem się powieściami historycznymi - od Medicusa, przez słynnego Egipcjanina Sinohe, aż po Królów przeklętych. Za każdym razem wartka akcja, ciekawe tło historyczne, fajni bohaterowie, wywoływały wypieki na twarzy i nie raz również przekrwione oczy po nieprzespanej nocy. Teraz już niby jestem starszy, ale przy niektórych powieściach te same emocje powracają, podobnie jak i przyjemność z tego, że z bohaterami będę mógł spędzić trochę więcej czasu (tu zapowiada się trylogia).
To jak dobry serial :)


Niektórzy nawet po lekturze "Zapomnianego legionu" przywołują przeboje telewizyjne z ostatniej dekady, czyli Rzym oraz Spartakusa. Może aż tak krwawo i pieprznie to nie jest, raczej nie muszę stawiać przy tej lekturze ostrzeżeń "tylko dla dorosłych", ale pewne podobieństwa można dostrzec. Zresztą Spartakus jest tu przywoływany kilkukrotnie - jest legendą wszystkich niewolników i nawet jego porażka nie zniszczyła marzenia, które zasiał w wielu sercach.
Tak też marzą o wolności, o zemście i o szansie na zbudowanie nowego życia wszyscy główni bohaterowie tej powieści. Młody chłopak, którym opiekował się i kształcił go etruski wróżbita, olbrzymi Gal, który po zniszczeniu swojej wioski przez rzymskie legiony trafił do niewoli i na arenę jako gladiator, rodzeństwo, które nie dość że było owocem gwałtu, to potem przez właściciela zostali sprzedani: on na arenę, ona do lunaparu. Każde z nich próbuje sobie jakoś radzić w sytuacji w jakiej zostali postawieni. Płaczą, ale się nie poddają. Wspominają przeszłość, marzą o przyszłości, ale nie mają zamiaru umrzeć z głodu, narażać się na niechęć swoich panów. Każde z nich było trochę samotne, ale gdy odkryli bratnie dusze wokół siebie, nabrali jeszcze więcej siły, pewności siebie, gotowi byli zrobić prawie wszystko, byle tylko przybliżyć się do realizacji swojego planu.
Jaki jest ten plan? Najpierw oczywiście zadbać o własne bezpieczeństwo, nawet jeżeli trzeba przełknąć jakąś plamę na honorze. Czas na zemstę jeszcze przyjdzie.

Dzięki takim bohaterom dotykamy życia w imperium rzymskim, nie od strony bogatych oficjeli i obywateli, ale od strony plebsu, tych pogardzanych, często nie zauważanych. Przejdziemy przez ciemne zaułki, w które po zmroku ludzie boją się zaglądać, przez szkołę gladiatorów, obóz wojskowy, pole walki i niewolę u wroga, przez komnaty i łaźnie lunaparu, wille gdzie usługuje się na bogatych przyjęciach... O władzy i decyzjach wielkich, którzy o nią walczą, na dole, wśród normalnych ludzi mówi się zupełnie inaczej niż wśród tych, którzy na co dzień próbują się wkraść w łaski kogoś z triumwiratu. Inaczej myśli się o wojnie, gdy trzeba na niej walczyć, czy o igrzyskach, gdy wiesz, że możesz w ich trakcie zginąć. Ten świat odmalowany został barwnie i żywo.

Nie mam zamiaru opowiadać Wam fabuły, ale szczerze mogę powiedzieć: wciąga. I już by się chciało sięgnąć po tom kolejny opowieści. Bo przecież to co najciekawsze pewnie jeszcze przed nami i tempo będzie teraz rosło. Oby... I chciałoby się, żeby te postacie nabrały trochę więcej wymiarów, bo na razie są troszeczkę płascy. Może to kwestia tłumaczenia albo po prostu zbyt lekkiego traktowania sobie dialogów przez autora, ale można by było niejedno tu podszlifować. Nie jest to więc żadne arcydzieło, ale jako wakacyjne czytadło sprawdza się idealnie!

1 komentarz: