sobota, 29 czerwca 2013

Kurczak ze śliwkami, czyli danie dla smakoszy

Jak to czasem kilka ostatnich minut filmu może zmienić jego ocenę i nasze spojrzenie. Cieszę się, że
wytrwałem do końca. A nie ukrywam, że początek mnie jakoś męczył. Nie wiedziałem czy traktować to poważnie, czy jako żart, groteskę. 
Historia wirtuoza, który po stracie swoich skrzypiec postanawia umrzeć, bo odechciało mu się żyć snuje się powolnie i trudno połapać się co jest wspomnieniem, co realnością, a co snem. Do tego dochodzą jeszcze gorzkie i skrzywione historie przyszłości jego dzieci, które stają przy jego łóżku zaciekawione tym co się stało ojcu. Dziwaczne to wszystko, chwilami melancholijne, ale częściej po prostu ni to śmieszne, ni to żałosne...
Do tego Teheran lat 50-tych (ale tego się raczej nie czuje), rozmowy z Azraelem (aniołem śmierci) i gorzkie refleksje na temat swego małżeństwa. Nasser-Ali stracił radość życia i chce po prostu umrzeć. I dopiero ostatnie minuty filmu wreszcie wyjaśniają nam całą historię (przynajmniej ja wcześniej tego nie dostrzegałem) i nagle cała moja perspektywa się zmienia. Z żałosnej i trochę śmiesznej historii genialnego skrzypka, całość zmieniła się w moich oczach w piękną historię nieszczęśliwej miłości.  

Całość jest ekranizacją komiksu Marjane Satrapi, a więc to kolejna jej współpraca z Paronnaudem  po słynnym Persepolis. To w pewien sposób tłumaczy trochę dziwny klimat tego filmu, poetyckość niektórych ujęć, nie przejmowanie się ciągłością fabuły i mieszanie snu z rzeczywistości. Tym razem film fabularny, ale naprawdę do komiksowego sposobu opowiadania historii wcale mu nie daleko.  
Ciekawe, choć to bardzo specyficzne kino.
A ja chyba poszukam tego albumu, by porównać obie wersje...

3 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie i intrygująco, choć szkoda, że tego Teheranu lat pięćdziesiątych nie czuć, bo to fajne tło. Czuję się zainteresowana, tym bardziej, że "Persepolis" mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. wydaje się, że film jest ciekawy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam wszystko, co wyszło w Polsce tej autorki. "Kurczaka..." jednak oceniłam najniżej, ciekawe, jak wyszło w filmie.
    Ale chyba "Persepolis" jest nie do pobicia.

    OdpowiedzUsuń