wtorek, 25 czerwca 2013

Korzenie niebios - Tullio Avoledo, czyli mroczna i mroźna Italia


Na początek warto wspomnieć o notce, która pojawiła się na miejsce zakończonego konkursu - o świetnej płycie Fismolla (polecam). Jutro kolejna takie wypełnienie różnych dziur na blogu, ale mam nadzieję, że znajdę też chwilę na normalną notkę - wszak limit czerwcowy trzeba wypełnić. Tym samym zbliżam się do 2,5 roku istnienia bloga, juuupi! Nie sądziłem, że wytrwam, że tak mnie to wciągnie. O świętowaniu na razie nie myślę, za dużo pracy, by kombinować fajerwerki, ale pamiętajcie o trwającym konkursie, w którym do wygrania trzypak niezłych książek (dziś o jednej z nich). Jak uzbieramy 100 chętnych to obiecałem kolejny pakiet i słowa dotrzymam, już Wam niedużo brakuje! 
A na dziś kolejna książka (i pierwsza napisana przez pisarza spoza Rosji) wpisująca się w świat Metra 2033. Książki te zwykle nie łączą się w żaden sposób ze sobą, ale wykorzystują zarysowane przez Gluchowskiego realia post apokaliptyczne. Ziemia po wybuchach bomb atomowych, ludzkość żyje w podziemiach, tworzy małe społeczności, które często walczą ze sobą, powierzchnia ziemi jest nie tylko skażona, ale pełna też zmutowanych stworzeń groźnych dla człowieka. I tak sytuacja trwa od kilkudziesięciu lat - ludzie coraz bardziej zapominają o dawnym życiu, nie wiedzą nic o tym jak jest w innych miastach i mogą tylko marzyć o tym, że gdzieś, kiedyś... Że ludzkość przetrwa.
Tym razem możemy z Moskwy, czy Petersburga przenieść się do... Watykanu.
No tak, inne realia, inny autor, troszkę inny styl, za to ten sam świat - groźny, przerażający, popychający ludzi do czynów nieludzkich. Inni są też bohaterowie (ksiądz katolicki, oraz członkowie gwardii "szwajcarskiej", czyli obecnie banda dawnych żołnierzy i normalnych bandytów), dużo więcej jest wątków, które nazwałbym filozoficzno-duchowymi, świat normalny często przeplata się tu z jakimiś wizjami, snami, więc akcja poprowadzona podobnie jak w "Ku światłu" (grupka wybrańców zostaje wysłana na straceńczą misję) nie jest aż tak wartka. Czy to źle? Zależy pewnie dla kogo - różnych zmagań tej grupy ludzi z nieznanym i śmiertelnym niebezpieczeństwem nie zabraknie, ale ci którym zależy troszkę na pogłębieniu sylwetki bohatera, na pokazaniu tego co dzieje się z psychiką ludzi w sytuacji zwątpienia, rozpaczy, zagrożenia, powinni też coś dla siebie tu znaleźć.   
Mamy więc księdza, któremu dano do ręki karabin i każe mu się walczyć o bezpieczeństwo drużyny, mamy liczne pytania o sens wiary w świecie, w którym wszyscy powtarzają, że Bóg umarł, mamy różne wybory i moralność, które mogą gorszyć i budzić protest, mamy krew, pot i łzy. Ach mamy też wizję świata po zagładzie - tym razem bowiem cała prawie akcja dzieje się na powierzchni ziemi. Popiół, ruiny i śnieg. Wszechogarniająca biel i zimno. 
Cała grupa w obawie przed morderczymi promieniami słońca porusza się głównie nocą, co jeszcze zwiększa ryzyko różnych ataków. Śmierć podążająca niczym cień za ekipą, wszystko to czego doświadczy o. Daniels w trakcie wyprawy zmieni go bardzo. Jego przemyślenia, wizje, wspomnienia i koszmary mogłyby fajnie uzupełniać charakterystyczny dla całej serii mroczny klimat, ale mam wrażenie, że było ich trochę zbyt dużo, stawały się monotonne. 
To chyba jeden z zarzutów, które można by postawić tej fabule - w rozwoju wydarzeń posuwamy się skokowo, nie tworzy to jakiejś spójnej całości i przez to trochę gubi się klimat, wypada z rytmu. Od scen brutalnych przechodzimy raczej mało płynnie do jakichś wizji, których sens mamy odkryć dopiero na koniec. Ma się wrażenie, że autor trochę na siłę łączy pewne sceny i pomysły - chce dać i strach, walkę, adrenalinę i jednocześnie refleksję na światem, etyką, wiarą itd... Realia post apokaliptyczne dają taką możliwość, ale tu mam wrażenie że wyszło średnio.    

Głuchowski o Korzeniach niebios wypowiadał się w samych superlatywach. Nazwał m.in. tę powieść poetycką. Pytanie tylko czy rzeczywiście takich poetyckich fragmentów oczekują fani Uniwersum Metro. 
Na plus język powieści. Całość jednak troszkę mnie zmęczyła i dlatego na pewno nie mogę powiedzieć iż to najlepsza książka z tej serii.   

PS Czy wspominałem, że po raz pierwszy w cyklu pojawiają się ilustracje i możemy konfrontować swoje wyobrażenia z wizją grafika? Jak ja lubię ilustracje w książkach! Tu niestety nie są zamieszczone w tekście, tylko na końcu. 

PS 2 Za książkę dziękuję firmie AIM Media. I przypominam, że przekazuję ją w Wasze ręce, byście sami mogli się przekonać czy to najlepsza rzecz napisana w ramach Uniwersum Metro (szczegóły na początku albo w zakładce z konkursami). 

2 komentarze: