środa, 6 marca 2013

W Brighton, czyli kariera psychopaty i konkurs z kryminałkami M.C. Beaton



Jakże mylący może być czasem opis filmu - jak zerknąłem na opis i wzmiankę o walkach między rockersami i modsami miałem wielką nadzieję na coś z klimatem Quadrophenii i dużą ilością muzyki. A tu kicha. Tak naprawdę jest tu parę scen z jakichś potyczek, muzyki jest niewiele, a film opowiada o czymś zupełnie innym.
Podobno to ekranizacja powieści Grahama Greene'a z 1939 roku. Przeniesienie historii młodego gangstera w lata 60-te sprawiło, że jest ciekawa, ale widać w niej też pewne mielizny. Obraz gangstera z lat 30-tych i z lat 60-tych ewidentnie się różnią, a tu twórcy uznali chyba, że można zachować te same sposoby działania, czyli pięści i nóż (kto by tam myślał o spluwach). Jakieś to trochę sztuczne.
W skrócie można by to opowiedzieć tak: młody chłopak wykorzystując przypadek zaczyna mieć chęć na to by się wybić na przywódcę gangu. Jest agresywny, nieprzewidywalny, szybko więc zyskuje posłuch u mniej charyzmatycznych kolegów. Tyle że Pinky ma ambicje, by jego grupa - dotąd spychana na margines, odzyskała władzę w mieście, a to już na pewno nie zostanie zaakceptowane przez silniejszych i ustawionych przestępców. To co najciekawsze w filmie to postępowanie chłopaka wobec pewnej dziewczyny - świadka, który może wsypać go przed policją. Chłopak owija ją sobie wokół palca, ale ze względu na narastającą w nim paranoję, wciąż kombinuje jak się jej pozbyć. Sceny gdy możemy obserwować ich przedziwną relację są jedynymi moim zdaniem godnymi uwagi.
Reszta mocno przeciętna. Nie ma tu specjalnie ani wielkiego napięcia, ani też zaskoczeń (jedyny plus ode mnie za zakończenie). Chyba tylko dla fanów kina brytyjskiego. Nawet obrazki z Brighton i niezłe zdjęcia nie ratują moim zdaniem całości.        

 
 ************
 
Aby przedłużyć trochę zabawę i emocje oto kolejne prezenty jakie otrzymałem od Edipresse Polska i mogę oddać w Wasze ręce. Są chętni?
Jakiś czas temu pisałem o jednym z tomów serii Agatha Raisin, potem jeszcze bawiłem się z Wami w wymyślanie tytułów rozdając różne tomy. Książeczki autorstwa M. C. Beaton to lekkie kryminały, czytadła w sam raz do kieszeni - współczesna brytyjska prowincja (morderstwa w sielskiej atmosferze) i zabawna postać głównej bohaterki, pani w wieku dojrzałym, ale która wciąż nie chce uznać się za emerytkę :) Seria wciąż ukazuje się w kioskach (kilkanaście zeta), a wydawnictwo właśnie rozpoczęło nową serię tej samej autorki - z nowym bohaterem (mam nadzieję, że równie fajne i wciągające). Mam do oddania dla Was 3 książeczki M. C. Beaton  - pierwszy tom nowej serii, czyli "Śmierć plotkary" i dwa tomy z serii o Agacie: "Agatha Raisin i miłość z piekła rodem" "Agatha Raisin i zemsta topielicy". Umówmy się, że tym razem oddaję cały zestaw.
Rozlosuję go wśród osób, które pod tym postem opowiedzą jakąś ciekawą/zabawną/wstrząsającą historię związany z czytanym przez Was jakimś (dowolnym) kryminałem. Może to być coś co Wam się kojarzy z danym tytułem, jakimiś emocjami związanymi z lekturą, ale może też być np. zdarzenie, które się przydarzyło Wam, lub komuś bliskiemu w trakcie czytania. Prawdziwości opowieści sprawdzać nie będę, więc jak ktoś trochę pofantazjuje, lub wymyśli jakiś kawał, który tematycznie będzie pasował, oczywiście będzie brany pod uwagę. Czas: do 13 marca do północy. Jak chętnych nie będzie książki zostaną uwolnione w klubo kawiarni w moim miasteczku. Wybór będzie dokonany albo przez losowanie, albo poprzez naukową obserwację reakcji na czytane wpisy naszej kotki Cookie (uwierzcie - potrafi ziewać, okazywać zainteresowanie, a nawet się uśmiechać)...        
   
Pogoda taka, że czuje się już wiosnę pełną gębą i człowiek tylko drży na myśl, że zima może wrócić... Fotka obok to z radości - i ze względu na pogodę i ze względu na to, że właśnie dziś udało się dograć szczegóły wyprawy całym zespołem z pracy w Tatry - nocleg w Dolnie Pięciu Stawów zaklepany :)
A teraz to na co czekacie: rozstrzygnięcie konkursu  z Cejrowskim - umówmy się, że ja ogłaszam wyniki, a mój szanowny kolega potem wpisze w komentarzu uzasadnienie (pewnie jutro), ok? Płyty Cejrowskiego Tajlandia lub Meksyk część I wędrują do:
Ady 2012, Marta, eMeM, Hani Kwaśnej i Slavkoyama. Tak! Nie mylą się Wasze oczy - nagród jest nie 3 jak obiecywałem, ale aż 5 - jak widać warto się starać, bo wtedy jury ma dylemat i czasem zwiększa pulę nagród.  Do zwycięzców zostanie wysłany e-mail z prośbą o adres do wysyłki
Mam nadzieję, że się będą dobrze oglądały :)
Zwykle notki z konkursami i wynikami zapełniam inną sensowniejszą treścią, więc pojawiła się notka o płycie z muzyką wydaną przez Cejrowskiego, a tu pewnie znajdzie się notka o którymś z jego filmów.

18 komentarzy:

  1. Dziękuję bardzo za wyróżnienie. Jeśli to możliwe, wybrałbym Tajlandię, bo filmy z Meksyku mam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję i gratuluję pozostałym zwycięzcom :)
    Jeśli to możliwe, również poproszę o Tajlandię :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Marta


    pysiumisiu1@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Asante sana :) Czekałam wczoraj do 22:50, ale mnie zmogło :) I gratuluję wszystkim zwycięzcom, nie ma co, świetna niespodzianka! Szkoda tylko, że tak mało jury stosuje tę zasadę:((( Sama płyty nie wybieram, bo nie widziałam jeszcze ani jednego ani drugiego więc niech mi przypadnie to co zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję zwycięscy.
    Książki bym bardzo chciała, ale cóż jak ja nie mam wyobraźni.
    Kryminały czytam rzadko. Ale może coś jednak skrobnę gdyż właśnie mi się przypomniało, że jak czytałam "Ziarno prawdy " Miłoszewskiego to wróciłam na moment do swojego dzieciństwa.
    Miałam ciotkę, starą pannę, która mieszkała z nami i ta ciotka Anna, jak ja, uwielbiała opowiadać. A wszystkie jej opowieści były straszne; o utopcach, duchach itp. Na terenach gdzie mieszkam też żyło dużo Żydów, i co dom to był po wojnie pożydowski. I ciotka właśnie opowiadała nam min. o tym, że Żydzi porywali dzieci na krew do mac. I że do wytaczania krwi służyły im beczki. Właśnie takie jak opisał w książce Miłoszewski. Jak to czytałam to od razu przypomniały mi się te historie opowiadane przez nią. Ona opowiadała to głównie jako bajki na dobranoc a my się później baliśmy kłaść spać, ale mimo to uwielbialiśmy te jej opowieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam, że oczywiście zgłaszam się.)

      Usuń
  5. "W mieszkaniu Jacinta jest fotel do umierania. Kiedy ludzie się starzeją, pewnego dnia zaprasza się ich, żeby usiedli w fotelu, który jest jak wszystkie inne, tyle że na tylnej poręczy ma srebrna gwiazdeczkę. Osoba zaproszona wzdycha, lekko trzepocze rękami, jakby pragnąc oddalić od siebie to zaproszenie, po czym siada w fotelu i umiera. Dzieciaki, przekorne jak zawsze, kiedy nie ma rodziców, zabawiają się nabieraniem gości i namawiają ich, by usiedli w fotelu. Goście wiedzą, o co chodzi, ale wiedzą też, że o tym nie należy mówić, więc speszeni patrzą na dzieciaki, wymawiając się słowami, jakich normalnie nie używa się w rozmowie z dziećmi, które strasznie się tym cieszą. W rezultacie goście pod jakimkolwiek pretekstem wykręcają się od spoczęcia w fotelu, ale mama po powrocie jakoś zawsze się domyśli, co zaszło, i wieczorem odchodzi straszne lanie. Dzieci nie zniechęcają się tym jednak i od czasu do czasu udaje im się usadzić kogoś w fotelu. W tych wypadkach rodzice zachowują się jakby nigdy nic, bo się boją, że sąsiedzi dowiedzą się o właściwościach fotela i zaczną nudzić o pożyczanie im go, żeby usadzać rodzinę lub znajomych. Tymczasem dzieciaki rosną i nie wiadomo dlaczego pewnego dnia przestają interesować się fotelem i wizytami. Zaczynają unikać przechodzenia przez salon, okrążają go przez patio, a rodzice, którzy są już bardzo starzy, zamykają na klucz drzwi salonu i uważnie obserwują dzieci, jakby chcąc przejrzeć ich myśli. Dzieci odwracają wzrok, mówiąc, że już pora posiłku albo wypoczynku. Rankiem ojciec wstaje pierwszy i zaraz idzie sprawdzić, czy drzwi salonu są nadal zamknięte na klucz, czy czasem któreś z dzieci nie otworzyło ich, ażeby fotel był widoczny ze stołowego, bo srebrna gwiazdeczka błyszczy nawet w ciemnościach i świetnie ją widać z każdego miejsca". "Właściciel fotela" Julio Cortazar. Wiem, reguły są inne, ale po pierwsze primo, reguły są po to aby je łamać, a po drugie primo, jakoś tak dziwnie mi tutaj ten tekst pasuje, było to moje pierwsze skojarzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No teraz jestem ciekawa co było dalej..... :(((

      Usuń
    2. Miałem nadzieję, że uczestnicy konkursu dopiszą nasz ulubiony cią dalszy :)

      Usuń
  6. Nie będę ściemniał, że wybór był trudny. Był oczywisty, bo te opisy nie mogły zostać nienagrodzone! Każdy z nich zachęcał do podróży w to miejsce, najlepiej u boku pana WC. Dlatego nie wahaliśmy się ani chwili i powiększyliśmy pulę nagród do pięciu.

    Ada2012, Kilimandżaro:
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/02/konkurs-z-cejrowskim-czyli-boso-przez.html?showComment=1361866071780#c1802107188621166877
    Za pasję, emocje i radość życia - czyli to, co można znaleźć w programach Wojciecha Cejrowskiego. Przeczytajcie jej wpis, a natychmiast zaczniecie planować wyprawę do Tanzanii! Dodatkowy plus za praktycznie gotowy scenariusz kolejnego odcinka programu "Boso przez świat". Właściwie wszystko już wiadomo: gdzie być, co pokazać, o czym opowiedzieć. Ada2012 powinna pojechać na Kilimandżaro z panem WC jako przewodnik, a za parę lat również jak tłumacz suahili!

    Marta, Czandigarh:
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/02/konkurs-z-cejrowskim-czyli-boso-przez.html?showComment=1362349452128#c3771685041573799339
    Pozornie pomysł spalony u podstaw. Wpuścić do sztucznego i betonowego miasta podróżnika kochającego naturę i naturalność? To się nie może udać! Ale z każdym zdaniem Marta przekonywała, że warto. Bo Czandigarh to miasto, które jest sztuczne tylko z zewnątrz. Wewnątrz to kipiąca życiem metropolia, której charakter nadają nie budynki, ale ludzie. Kultura, religia, trochę też polityka - to wszystko wpływa na oryginalność Czandigarh. A poza tym pan WC tak rzadko bywa w Azji - wyślijmy go tam!

    eMeM, Watykan:
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/02/konkurs-z-cejrowskim-czyli-boso-przez.html?showComment=1362404269481#c162027063009981795
    Brawa za przewrotność! eMeM nawiązał do programu o buddyzmie, którego nie ma w naszej kolekcji, ale który bez trudu można znaleźć w Internecie. Warto go obejrzeć! Pan WC już kilka razy poświęcał swoje programy nie tyle samej religii, co raczej religijności, czyli stykowi religii z kulturą. Nie żałował uszczypliwości pielgrzymom w Guadalupe (meksykańscy czarownicy na katolickim odpuście!), ale też potrafił mówić pięknie o muzułmanach (Senegal, Tunezja). Watykan - absolutnie wyjątkowe państwo-miasto - jako kolejny cel pana WC? Lubimy to! Tylko czy szwajcarscy gwardziści wpuściliby bosego wędrowca na papieskie salony?

    Hania Kwaśna, Laos:
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/02/konkurs-z-cejrowskim-czyli-boso-przez.html?showComment=1362404300878#c148020999719101635
    Pierwsze skojarzenie? Przecież już była Tajlandia! Czy można powiedzieć coś nowego o krajach leżących na Półwyspie Indochińskim? Hania przekonała nas, że można. Laos to kopalnia tematów! Wątek dotyczący laotańskiego narkobiznesu zasługuje na osobny odcinek. Podobnie kuchnia - śmierdzący rybny padaek, piekące laotańskie potrawy, a na podwieczorek suszone niedźwiedzie penisy (czujecie to? penisy jako przegryzka!). I wreszcie ludzie, którzy zegarków nie noszą, bo po co? Przecież szczęśliwi czasu nie liczą. Poznajmy ich!

    Slavkoyama, Lucimia:
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/02/konkurs-z-cejrowskim-czyli-boso-przez.html?showComment=1362491846466#c8987328862505269256
    Już sam pomysł podróży pana WC po Polsce zasługuje na nagrodę. Czy wiecie, że wśród setki odcinków "Boso przez świat" Polsce poświęcony był tylko jeden? Jeden! A nasz kraj to przecież tygiel kultur, języków i lokalnych obyczajów. Zaproponowana przez Slavkoyama wieś Lucimia leży na Mazowszu. Kto z Was o niej słyszał? Ja pierwszy raz, ale od razu zapragnąłem usiąść z jej mieszkańcami nad szklaneczką samogonu. Spróbujemy namówić pana WC na nowy program: "Boso przez Polskę". Co Wy na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się podpisuję pod każdym słowem!

      Usuń
    2. dziękuję bardzo! uszczęśliwiliście nie tylko mnie, ale napewno też mojego brata, któremu mam zamiar podarować nagrodę. Jest wielkim fanem podróży Pana WC :)

      Pozdrawiam,
      eMeM

      Usuń
    3. Ale się cieszę! Dziękuję! :)

      Usuń
  7. Pięknie napisane, to się nazywa siła argumentu:) Jeszcze raz gratuluję wszystkim. Było warto. To następny konkurs(za parę lat): wrażenia z opisanej przez siebie wyprawy.
    Idę się szykować!

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze raz wszystkim dziękuję za poprzedni konkurs i teraz czekamy na zgłoszenia związane z kryminałkami!

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdego roku zimą spędzam przynajmniej jeden weekend w górach w zaprzyjaźnionym niedużym pensjonacie.
    Jest położony w urokliwym miejscu, u stóp Turbacza, na uboczu, do sklepu i najbliższych domów około 5 km.
    Zawsze biorę ciekawą książkę, ponieważ zdarzają się zakłócenia w odbiorze telewizji i internetu.
    W tamtym roku mój wybór padł na kryminał "Tam piaski śpiewają" J. Tey.
    Długo tej książki poszukiwałam, uwielbiam "Bartłomieja Farrara", a i "Córkę czasu" przeczytałam z przyjemnością, więc wydawało mi się: Pewniak!
    Niestety, im dłużej czytałam, tym było gorzej, nie mogłam się skupić! Gdy moje myśli zaczęły błądzić, postanowiłam zejść na dół do właścicielki i poprosić o coś do czytania.
    Dzieci właściwie jeszcze małe, ale coś chyba się znajdzie:)
    Dostałam do wyboru: Książkę kucharską, śpiewnik kościelny, wywiad z pierwszym premierem Polski Osóbką-Morawskim i "Biały kieł" Londona, nagroda szkolna w jakimś konkursie.
    Wybrałam oczywiście "Biały kieł", przeczytałam w godzinę i znowu zagłębiłam się w przygody szkockiego detektywa:)
    W tym roku wezmę "Trędowatą", przynajmniej sobie popłaczę:)

    Katarzyna
    katarzynaiwanczak@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszym kryminałem, jaki przeczytałam, była lektura szkolna. Tak mi się przynajmniej wydaje. Przygody Sherlocka Holmesa bezwzględnie mnie wciągnęły tak, że sama wchodziłam w skórę poszczególnych bohaterów i brałam udział w akcji. Udało mi się nawet przyłapać sama siebie na tym, że siedzę z zaciśniętymi pięściami i książką na kolanach, zastanawiając się na głos, kto tak głupi wychodzi na wrzosowiska w środku nocy. To musiało niesamowicie wyglądać, tym bardziej, że kiedy już zostawiłam pięści w spokoju, zaczęłam machać rękami i strasznie gestykulować, nawet się nie spostrzegając, kiedy książka upadła na podłogę.
    Ach, te podstępne kryminały!

    Mossi
    mossinda@gmail.com


    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń