poniedziałek, 21 marca 2011

Zła dobra Ameryka - głosy z kampanii wyborczej, czyli mój dom murem podzielony

Bardzo ciekawy dokument produkcji HBO - wyborcy którzy w kampanii prezydenckiej byli zwolennikami Johna McCaina i przeciwnikami Baracka Obamy, a więc środowisko mocno konserwatywne  oczami lewicującej reporterki Alexandry Pelosi (córki znanej przewodniczącej amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi). Z góry więc wiemy, że to trochę film "z tezą" - niby mamy poznać poglądy konserwatystów i republikanów, ale wybiera się i układa je tak, aby wyszli na bandę fanatyków, ksenofobów i rasistów. Aż chciałoby się obejrzeć film pokazujący argumenty wyborców demokratów i zwolenników Obamy nakręcony przez kogoś o poglądach prawicowych. Bo mogę się założyć, że wariatów ze spiskowymi teoriami, oszołomów pełnych nienawiści, demagogii i pustych haseł znaleźlibyśmy tam równie dużo.   
Nie dajcie sie wprowadzić w błąd notatkami dziennikarskimi dotyczącymi tego filmu - jakoby opowiadał o coraz bardziej popularnym w Stanach Zjednoczonych ruchu konserwatywnym, nazywanym "Tea Party". O samym ruchu znajdziesz tu niewiele, bo film opowiada po prostu o kampanii wyborczej republikanów i ich spotkaniach z potencjalnymi wyborcami w stanach uważanych za konserwatywne (widzimy tu nie tylko McCaina ale również kandydatkę na wiceprezydent Sarah Palin). Sam ruch zaczął się chyba nawet jako forma protestu przeciw reformom rządowym jeszcze za czasów Busha i głównymi kwestiami są chyba podatki, reforma zdrowia i tym podobne kwestie gospodarcze. Wrzucenie wszystkich zwolenników McCaina do worka Tea Party jest chyba więc sporym błędem. 
Ale miałem przecież napisać dlaczego ten film jest interesujący. Po pierwsze dlatego, że pokazuje głęboki podział jaki jest podskórnie w USA - niby na linii republikanie-demokraci, ale okazuje się, że dużo głębszy bo dotyczy uznawanych wartości, stosunku do świata, do sąsiadów i do kraju, dotyczy sfery moralności, religii, wychowywanie dzieci, oceny sfer rządzących i różnych reform jakie się funduje itd. Czy Wam to czegoś nie przypomina? Po drugie jest interesujący bo pomiędzy różnymi tekstami specjalnie pokazującymi "płytkość" elektoratu Mc Caina pada sporo całkiem niegłupich słów - na temat tego jak się czują gdy słyszą, że nazywa się zacofanymi wieśniakami, mało inteligentną prowincją, gdy wyśmiewa się ich za to co uważają za swoją tradycję (oprócz pracy, rodziny to np. prawo do posiadania broni), jakim mediom ufają i dlaczego, czego się boją, jak oceniają zmiany w kraju, dlaczego tak mocno się mobilizują i wspierają wobec zagrożeń (a jako jedno z nich postrzegali czarnoskórego kandydata na prezydenta)... Dużo tego i znowu możemy zaobserwować sporo podobieństw do naszego podwórka.
Film jest jaki jest i przez wielu jest odbierany wprost jako ostrzeżenie przed zagrożeniem dla kraju gdy zwyciężą republikanie, oto zacofanie i brak tolerancji, z którym musimy walczyć itd. A nie możemy zaprzeczyć, że tacy ludzie są, mają prawo do swoich wartości i przekonań, ba! przecież mają prawo dopominać się o reprezentowanie ich punktu widzenia w mediach czy w polityce. Najwyraźniej ci którzy walczą o "demokrację", "tolerancję" i prawa dla wszystkich najchętniej tych praw właśnie tę grupę by pozbawili mimo, że nie jest ona mniejszością. 
To film o podziałach i o tym jak trudno się porozumieć, bo takie filmy raczej tylko potwierdzają stereotypy (ciekawa jest scena gdy jakiś afroamerykanin zagadnięty rzuca do kamery - zjeżdżajcie stąd bo tam u Was jest taka sama nietolerancja! Nie potwierdzę tego co chcecie usłyszeć!). Różnica pomiędzy nami i USA jest może tylko taka, że tam taki film jest nakręcony przez lewicującą dziennikarkę i puszczony w tv - bo uznali, że skoro tyle osób jest przeciwne Obamie to może warto pokazać ich argumenty. U nas gdy coś podobnego robi nawet ktoś z prawej strony (patrz film Solidarni 2010 czy podobne) oskarża się o manipulację, podstawianie aktorów, sekuje się twórców tak jakby zaprzeczając, że ludzie o krytycznym spojrzeniu na obecną rzeczywistość mogli wogóle istnieć. 
Warto obejrzeć. Film dostępny m.in. tutaj
I kilka ciekawych refleksji. Przyszedł mi do głowy taki kawałek.
Mój dom murem podzielony...
moja głowa murem podzielona... 

możesz zobaczyć także: Czekając na sobotę lub Jack jakiego nie znacie

3 komentarze:

  1. Good guys, bad guys
    Which is which?
    The white collar worker
    Or the digger of the ditch?
    Man, who's to say who's the better man?
    I'm doing the very best I can
    http://www.youtube.com/watch?v=1yujJPYPfxI

    Tak mi się jakoś przypomniała piosenka z Washington D.C.
    (m.i.t.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zwolennicy obu partii powinni się spotkać zimą na Dupont Circle ;)
    http://www.youtube.com/watch?v=PpXGgLRfW2k&feature=related
    m.i.t.

    OdpowiedzUsuń
  3. kto wie... może to jest jakiś pomysł? albo politycy niech walczą nie tyle na obietnice i kłamstwa ale np. w jakichś zawodach

    OdpowiedzUsuń