poniedziałek, 10 lipca 2017

Bezsenność - Stephen King, czyli przekleństwo i dar

Stephen King zwykle kojarzy się z horrorami, z mrocznymi thrillerami, z klimatem, tajemnicą, a tu książka, która jest zupełnie inna. Nawet trudno ją dokładnie jakoś zakwalifikować. Elementy Sci-Fi, przeplatają się z dramatycznymi zdarzeniami ze świata realnego oraz z rozważaniami pewnego starszego pana cierpiącego na bezsenność. Czy z takiego połączenia może wyjść coś ciekawego. Oceny różnych książek Kinga wskazują zwykle, że "Bezsenność" jest chyba największym zawodem, dla tych którzy szukają czegoś łatwego, strasznego, klimatycznego. Ta cegła może rzeczywiście zmęczyć, gdy przewracasz kolejne strony i wciąż nie widzisz rozpoczęcia się "tego na co czekasz". Ale wiecie co?

Cholercia, przyznam się, że mnie właśnie to przyspieszenie akcji, ta kulminacja, gdy wreszcie wszystko zaczyna się "dziać" mnie tu trochę rozczarowała, a najbardziej podobało mi się to powolne wchodzenie w historię, gdy jeszcze nie do końca wiedzieliśmy o co chodzi. King jest mistrzem klimatu i nawet jeżeli opisuje przemyślenia staruszka, który zmaga się z bezsennością i dziwnymi wizjami, ciągnie to przez kilkaset stron i czytelnik, podobnie jak sam bohater zastanawia się czy wszyscy tam są zdrowi psychicznie, to nadal robi to z klasą. Brak możliwości spania, regeneracji organizmu jest cholernie dokuczliwy, ale dziwniejsze jest to, że Ralph Roberts zaczyna widzieć świat trochę inaczej. Nagle dostrzega aury, towarzyszące ludziom i wyrażające ich stan fizyczny i emocjonalny, dostrzega też jakieś dziwne postacie "doktorków", których podejrzewa o odbieranie życia. Tyle, że nikt poza nim tego nie dostrzega.  

Derry, czyli miasteczko w którym Ralph mieszka również przeżywa kryzys. Wszystko przez ośrodek dla kobiet, ofiar przemocy, w którym jak twierdzą członkowie ruchów "ProLife", dokonuje się na masową skalę aborcji. Konflikt się zaognia, gdy do miasteczka swój przyjazd zapowiada jedna z czołowych przedstawicielek ruchów feministycznych, która chce dać wsparcie dla ośrodka i odpór jego przeciwnikom. Nastroje się radykalizują, coraz mniej osób wydaje się zachowywać jakiś trzeźwy osąd sytuacji, czujemy więc, że to nie skończy się dobrze. 
I poniekąd mamy rację, bo starszy pan będzie miał okazję zmierzyć się nie tylko ze swoimi wizjami, lękami, ale i szaleńcami, którzy chcą usunąć z powierzchni ziemi "wysłanników diabła". Bezsenność okaże się nie tylko przekleństwem, ale i pewnym darem. 
Tyle, że tu nawet nie sama fabuła jest najbardziej istotna, a to co stanowiło dla mnie o uroku tej pozycji, to wybranie na głównego bohatera staruszka, po którym nikt by się nie spodziewał jakiejś większej aktywności. Przyzwyczailiśmy się do tego, że ze starszymi osobami to same kłopoty: dziwaczeją, coraz więcej zapominają ze spraw teraźniejszych, chorują, mają coraz mniej sił, robią się zgryźliwi... Najlepiej do domu starców, prawda? King tymczasem zagłębia się w świadomość starszych ludzi (bo do Ralpha dołączy potem jeszcze Lois) i pisze o tym jak bardzo boli go takie spychanie na margines, samotność, lekceważenie. Oni są świadomi swoich słabości, ale też nie oznacza to bezradności. I to właśnie tacy staruszkowie będą mieli tu do zrealizowania misję, której pewnie nie dałby rady wypełnić żaden młodzieniaszek. Tu trzeba empatii, doświadczenia, pogodzenia się z pewnymi rzeczami, aby żaden Karmazynowy Król, nie przerobił cię w minutę swoimi obietnicami, czy groźbami.
Życie. Śmierć. Cel. Przypadek. 

Cała ta filozofia, przechodzenie między światami, poziomami egzystencji, potwory itp. już nie były aż tak bardzo oryginalne i tak bardzo nie wciągnęły jak ten wstęp, który tak wielu krytykuje (bo trwa przez ponad połowę książki:)).
King mnie zaskoczył, bo to nie jest typowe rozrywkowe straszenie, więcej tu filozofii, ludzkiej psychiki, do których potem dopiero dołożone zostały elementy paranormalne. Choć "Bezsenność" czytałem długo, to lekturę będę wspominał naprawdę dobrze.
To co teraz do "Mrocznej wieży"?

3 komentarze:

  1. Moze ten staruszek to alter ego pisarza? odm pewnego czasu mam wrażenie ze powstające w tak szybkim tempie książki piszą ghostwriterzy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powieść napisana już dawno, więc nie wiem czy to rzeczywiście wizja samego siebie... Ale to naprawdę ciekawie wyszło. A co do zatrudniania innych do pisania, kto wie - Paterson już się do tego przyznał

      Usuń
  2. Uwielbiam tego autora. Przyjemnie mi sie czyta te wariackie książki :)

    OdpowiedzUsuń