piątek, 16 grudnia 2016

Ślady nieobecności. Poszukiwanie Ireny Szelburg - Anna Marchewka, czyli warto, choćby ze względu na połowę tej książki

Kolejna zaległa pozycja, o której nie za bardzo wiedziałem jak napisać. Ani to biografia, ani reportaż, choć przecież poznajemy trochę faktów na temat życia Ewy Szelburg-Zarembiny. Większość z nas kojarzy ją jedynie z literaturą dla dzieci i młodzieży, ale jak się okazuje raczej niesłusznie zapominamy o jej innych tekstach. Anna Marchewka odkrywa ją dla nas jakby na nowo, pokazując jej dość skomplikowane losy oraz to jak to wpływało na jej twórczość. Już w tytule pisze: poszukiwanie... Ciekawe jest bowiem to, że całość czyta się trochę jak eseje, jakieś osobiste rozważania, w których wrażliwość autorki splata się z jej bohaterką, której poświęciła książkę. Więcej nawet chwilami pisze o samych poszukiwaniach, niż o ich efektach - czy pojawienie się po wielu latach w tym samym mieście, gdzie nikt nie pamięta już o jej postaci, cokolwiek może jej pomóc w zrozumieniu obiektu swojej fascynacji?



Czemu ślady nieobecności. Czemu tyle tu hipotez, domysłów, sugestii, a tak mało pewników. Ewa Szelburg-Zarembina nie pozostawiło zbyt wiele na temat swojego życia, raczej zacierała ślady, nie chciała żeby ktoś się nimi zajmował. Straty, rozczarowania, okrucieństwo dwóch wojen, smutek i niedostępność, powolna utrata wzroku, a jednocześnie twórczość dla dzieci, która przecież kojarzy nam się z osobami bardzo pogodnymi, otwartymi, optymistycznymi? Sprzeczność? A może jednak nie?
To książka, która raczej nie pozwoli nam lepiej poznać, zrozumieć, polubić Szelburg, ale może chyba stać się okazją do własnych poszukiwań, odkrywania jej śladów. Obecności w nieobecności. Anna Marchewka próbuje dotknąć fenomenu pamięci, obrazów z przeszłości, ważnych chwil, które są nie od odtworzenia, ale jak okazuje mogą coś znaczyć dla kogoś i dziś.

Dziwna lektura. Irytująca, na pewno nie wciągająca, niełatwa, ale jednocześnie trudno jej odmówić wartości, bo przybliża nam postać i twórczość dziś już trochę zapomnianą. Największym dla mnie bogactwem było to, że prawie połowę "Śladów nieobecności" stanowiły duże fragmenty tekstów Szelburg. Odszukiwanie w nich śladów wspominanych wcześnie przemyśleń, przeżyć, uczuć, które Anna Marchewka opisuje, daje możliwość przyjrzeć się im uważniej, wnikliwiej.

2 komentarze:

  1. To ciekawe niezmiernie co piszesz. Pisarkę znam tylko z literatury dla dzieci. Ale miałam ogromną chęć przeczytać jej cykl powieściowy i nawet chciałam go sobie kupić i niestety nie udało się. Rozgladne się za tą książką, bo mnie zainteresowałes. Może forma esejów nie jest zbyt zachęcająca, ale pisarka mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest generalnie moje odczucie - Ślady nieobecności czytały mi się ciężko, ale bardzo mnie zainteresowała sama postać i jej teksty, widać w nich wrażliwość, zaangażowanie społeczne

      Usuń