niedziela, 6 marca 2016

Krótka książka o miłości - Karolina Korwin-Piotrowska, czyli nie tylko dla miłośników kina

Wśród książek, które ostatnio wpadły mi w ręce i trafiły na moje półki, dwie są dość wyjątkowe - z góry bowiem wiem, że nie są to pozycje, które dałyby się przeczytać na raz - ich sens i urok polega właśnie na tym, by sobie je umiejętnie dawkować, by się nimi rozsmakować po kawałeczku. Na razie nie będę zdradzał jaka jest ta druga, ale pierwszą już widzicie obok. 
Po pierwsze, wbrew tytułowi, nie jest wcale ona taka krótka. Blisko 700 stron, to przecież spora cegła. Spytacie dlaczego nie da się jej przeczytać (a już na pewno lepiej tego nie robić?) za jednym razem? Bo nie jest to powieść, a raczej zbiór felietonów o ulubionych filmach. Nie o najlepszych, bo nie jest to ranking, nie o lekcja historii, bo obok starszych tytułów, są tu też takie, które mają raptem kilka lat. Po prostu opowieść o miłości do kina, czyli felietony o tym co wzbudza emocje. Od czystej rozrywki, aż po rzeczy ambitne, bardzo poważne. Blisko 100 tytułów (i będzie ciąg dalszy, bo nie ma tu np. produkcji polskich) i cudowna podróż przez obrazy, które oglądali moje rodzice, które oglądałem ja (będąc dużo młodszym) i te, które wybierałem już w pełni świadomie, sam polując na to co wartościowe. Jak wiecie na blogu mam już obejrzanych i opisanych ponad 1000 filmów, coraz częściej sięgając po rzeczy z klasyki kina, szukając nazwisk reżyserów, aktorów. Wyobraźcie sobie jaką wiec frajdę mi sprawiło przekopywanie się przez tę pozycję, szukając rzeczy jeszcze mi nie znanych, troszkę przeze mnie zapomnianych albo porównywanie opinii (nie zawsze się zgadzając co do wrażenie jakie robi film, ale to przecież jest subiektywne). 
Na półkach u mnie stoi już kilka tomów rozmów Zygmunta Kałużyńskiego i Tomasza Raczka, gdzie wybierali swój kanon, pisząc albo krótkie felietony, albo też dialogując sobie na temat niektórych filmów. Ale przyznam się szczerze, że wiele z tam wspominanych produkcji wydawało mi się dziwnym wyborem - może po prostu było tego zbyt dużo, a mimo uporządkowania gatunkowego, czy alfabetycznego, rzadko sięgam do tamtych książek, by coś wyszukać. Za dużo tam też moim zdaniem narzucania własnego zdania (krytyk ocenia, a Ty widzu przyjąć to na kolanach). Tymczasem Karolina Korwin Piotrowska pisze głównie o swoich emocjach, które towarzyszyły jej przy oglądaniu, tak za pierwszym razem, jak i niedawno przy kolejnych próbach podejścia. I to właśnie jest mi bliskie, bo sam też staram się tego właśnie w filmach szukać, o tym pisać. Wiadomo, że jest to subiektywne, ale wolę to niż górnolotne definicje, analizy i odwołania do historii kina, po to by ogłosić światu, że jakiś film jest wielki. Mnie przynajmniej to nie przekonuje, a nawet śmieszy. Podobnie jak podniecanie się przez bardzo młodych widzów, którzy jeszcze niewiele widzieli, każdą nową produkcją i nazywanie jej genialną. 


Nie mam zamiary wymieniać wszystkich tytułów opisanych przez autorkę, ale wiecie co? Naprawdę miałem frajdę, gdy zobaczyłem, że większość z nich już znam :) Kilka jeszcze do upolowania zapisanych jest na filmwebie, a kilka dopisuję, bo wciąż przekartkowuję "Krótką książkę o miłości" znajdując tam rzeczy, przy których się zatrzymuję i mówię sobie: ach, chyba do tego bym chciał wrócić, zobaczyć to raz jeszcze. O ile nie przepadam za obliczem telewizyjnym Pani Karoliny, za jej odrobinę plotkarskimi programami o świecie mediów, to tę książkę przyjmuję jako nie tylko ciekawą, ale i cenną. Tyle wśród moich znajomych szuka czasem podpowiedzi co warto zobaczyć, a szczególnie młodzi mają niesamowite braki w klasyce, przeładowani są nadmiarem śmieci, seriali i produkcji po prostu miernych. Ta księga to źródło inspiracji - tak jak wiele osób robi sobie wyzwania z książkami, które warto przeczytać, to spróbujcie zrobić coś takiego samego z filmami. Szukajcie rzeczy, które dają coś więcej niż pusty, głupawy śmiech i półtorej godziny podjadania popcornu (a nazajutrz po seansie i tak nie pamiętasz na czym byłeś, nie potrafisz powiedzieć o tym nic sensownego). To nie jest mądrzenie się krytyczki: musisz, trzeba itp. To raczej zaproszenie do odkrywania w filmie czegoś więcej - pasji, emocji, marzeń, piękna, wrażliwości, pytań... Chyba jedyne o co można mieć trochę pretensji, to fakt, że czasem pisząc o jakimś tytule autorka zdradza ciut zbyt dużo - może wychodząc z założenia, że wszyscy go znają, a ona jedynie zachęca go do odkrycia na nowo. Można czytać, można oglądać, a potem spróbować sobie stworzyć własną listę, zacząć prowadzić własne notatki (to był jeden z powodów dla którego zakładałem blog) - w końcu filmy, które kochamy, to te które coś znaczą dla nas, a nie tylko dla krytyków. Dla jednego będzie to "Love story", dla kogoś innego "V jak Vendetta", a jeszcze ktoś inny wybierze "Inwazję barbarzyńców" (wszystkie znajdziecie w książce).

Książkę wydało wydawnictwo Prószyński - kłaniam się nisko za egzemplarz do recenzji, a na ich stronach możecie też zerknąć do zawartości. 

3 komentarze:

  1. Zobacz sobie wpis Zwierza popkulturalnego. Jeśli autorka wali taką bułą, że Woody Allen ma dzieci z własną adoptowaną córką, to śmiem wątpić w rzetelność tej pani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytam na pewno. Ale akurat takich dupereli bym się nie czepiał, to nie jest biografia, ale dygresja, że w tej chwili Allen jest bardziej znany młodym ludziom z kontrowersji wokół swoich małżeństw. A końcu nie każdemu łatwo jakoś się w tym połapać, że ożenił się z córką (adoptowaną) swojej żony i już potem też adoptowali dwójkę. Ma dzieci? Ma. Dziennikarze z lubością podkręcają takie teksty, a Korwin Piotrowska tylko z przymrużeniem oka się do tego odniosła.

      Usuń
    2. mocne! http://zpopk.pl/dlugi-wpis-o-nienawisci-czyli-zwierz-o-krotkiej-ksiazce-o-milosci-karoliny-koriwn-piotrowskiej.html#axzz42AG45sds - to dla chętnych
      ale widać, że podeszła zupełnie inaczej - czytając szczegółowo wszystko, a nie tak jak ja, wybierając sobie kawałki. Nie przejmowałem się specjalnie subiektywnością wyboru, ani potocznym językiem - przecież to felietony, a nie encyklopedia filmu.

      Usuń