piątek, 5 czerwca 2015

Śmierć i dziewczyna, czyli kat i ofiara

Wciąż obiecuję sobie więcej czasu na czytanie, bo stosy rosną, ale póki co wciąż pozostaje mi jedynie zerkanie na ekran telewizora w trakcie wpisywania ankiet. Coraz bliżej końca, ale jeszcze parę dni męczarni. W taki upał siedzieć w domu to zgroza...

Nadrabiam jedynie zaległości filmowe i wreszcie opróżniam dekoder z rzeczy nagranych w ciągu ostatnich tygodni. A wśród nich znalazło się miejsce na Polańskiego. O kilku innych jeszcze napiszę, ale dziś jeden wyjątkowy. Nawet ładnie się połączył w parę z filmem, który znalazł się na miejscu zakończonego konkursu. Zarówno Śmierć i dziewczyna, jak i Nie nawiązują do dyktatur panujących w Ameryce Południowej. Każdy jednak trochę inaczej. Tamten jest oparty na faktach, a film Polańskiego to przeniesiona na ekran sztuka teatralna. Stąd jego trochę statyczny charakter. Ale sam tekst ma swoją siłę i nie potrzeba tu więcej fajerwerków. No i jak to jest zagrane!

 
Jeżeli Sigourney Weaver kojarzy Wam się jedynie z Obcym i uważacie ją za średnią aktorkę, powinniście zobaczyć ją tutaj! Grana przez nią kobieta przed laty wiele wycierpiała w trakcie aresztowania i tortur ze strony reżimu. Do dziś nosi tą zadrę w sobie i nawet mężowi nie opowiedziała wszystkich szczegółów tego co wtedy przeżyła np. wielokrotnych gwałtów. Dziś kraj powoli zrzuca z siebie przeszłość, a nawet pojawia się jakaś szansa na rozliczenie oprawców i wydających im rozkazy. Mąż Pauliny, znany adwokat, ma zostać przewodniczącym komisji śledczej badającej zbrodnie dawnego reżimu. Dla niego to powód do dumy, zadanie, które chce podjąć, patrząc z nadzieją w przyszłość. Dla niej to przede wszystkim obawa, że funkcjonariusze byłych służb, lada chwila pojawią się w ich domu, by zrobić z nimi porządek. 
I oto w mężczyźnie, który podrzuca jej męża do domu, po tym jak ten łapie gumę po drodze, Paulina rozpoznaje jednego ze swoich dręczycieli. Nie zamierza wypuścić go ot tak z domu. Sama wymierzy sprawiedliwość, a mężowi każe być sędzią na jej prywatnym procesie. 
Narastające napięcie, agresja i niepewność (kto mówi prawdę?) towarzyszy nam prawie do samego końca. 
Trójka aktorów, prawie cały czas jedno pomieszczenie, a ogląda się to jak dobry thriller albo dramat psychologiczny pełen zagadek i zwrotów akcji. 
Jak daleko może posunąć się człowiek ogarnięty strachem? Czy jego przyznanie się do winy ma w takiej sytuacji jakąś wartość? Ból, który aż bije z twarzy obu postaci - u obecnej ofiary fizyczny, a u dawnej ofiary, psychiczny, przeradzający się w chęć zemsty. 
Dobre dialogi i ciekawa muzyka (Kilar) - choćby dlatego warto sięgnąć po tę dość starą produkcję.


2 komentarze:

  1. Oglądałam ten film wiele lat temu, a mimo to dokładnie go pamiętam. To chyba dobrze o nim świadczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano dobrze. A chyba jakoś mało się o nim mówiło... Może nie jest najlepszym dziełem Polańskiego, ale jest wart uwagi

      Usuń