czwartek, 25 czerwca 2015

Londyn NW, czyli to skąd jesteś naprawdę dla wielu ma znaczenie


Kolejna notka. I tym samym dzięki Zadie Smith mam 30 wpisów w czerwcu :) A następne pewnie dopiero w połowie lipca. Miała być jeszcze pożegnalna notka o filmie "Barry Lyndon", ale będzie na powitanie po powrocie.
Zielona wyspo - przybywamy!

Niedługo o najnowszym zbiorze opowiadań Zadie Smith, ale przecież został mi jeszcze Londyn NW. Nie dlatego, że nie przeczytałem, ale dlatego, że jakoś trudno mi było wyrazić odczucia wobec tej pozycji.
Podobno problem tkwi po części w tłumaczeniu, bo w naszej wersji językowej trudno wyłapać wszystkie "smaczki" różnice w pisaniu każdej z czterech części.
Cztery postacie, jedno miasto, w którym żyją. Choć być może wychowali się w jednej dzielnicy, widywali się w dzieciństwie, mieli wspólnych znajomych, ich drogi się rozeszły w innych kierunkach. Każdy żyje innymi sprawami. Trzydziestolatkowie, których marzenia jakoś rozminęły się z rzeczywistością.

I każda z tych części w zamierzeniu autorki różni się nie tylko użytym językiem używanym przez bohatera, ale stylem pisania całości. Sprawia to trochę wrażenie zabawy z czytelnikiem, ale muszę przyznać, że w polskim wydaniu było mało czytelne i raczej drażniło niż sprawiało frajdę.

Leah, Natalie, Nathan i Felix – cztery postacie, cztery historie, cztery oblicza Londynu. Wszyscy wychowali się niedaleko siebie, w jednej dzielnicy. Dziś to klasa średnia i najbiedniejsi, z rodzinami i bez, pracujący o kloszardzi. Jakże różnie potoczyły się ich losy. Każdy jest trochę inny i ma swoje problemy. To co dla jednego jest powodem do frustracji, dla innych jest szczytem marzeń. Nasze ambicje, cele, które sobie stawiamy, mogą być mobilizacją, sposobem na przetrwanie kolejnego dnia albo nawet przyczyną depresji. 
Wchodząc w wiek średni robimy sobie podsumowania i próbujemy na nowo zrobić coś z życiem. Ktoś próbował się wyrwać z dawnego środowiska, wymazać swoje pochodzenie, które jest dla niego kompleksem, komuś innemu dobrze gdzie jest, bawi się i korzysta z życia, a jeszcze ktoś inny może już przegrał wszystko i jest na samym dnie. W sercach, w głowach wciąż noszą swoją dzielnice, miejsce, które jest trochę zapomniane, postrzegane jako gorsze. Jest ich, więc oni sami też czują się, gdziekolwiek by się przeprowadzili, że trochę nie pasują. Jak się okazuje nie tylko odmienny kolor skóry niesie ze sobą ryzyko kompleksów, nierówności i zmarnowanych szans.
Jak wspomniałem - lektura, która nie jest łatwa i niestety niewiele dała mi przyjemności. Zbyt to wszystko dla mnie chaotyczne i niewiele z tego wynika. Ot, zabawy językiem i sposobami narracji... Ale gdyby wycisnąć fabułę niczym gąbkę, niewiele by z tego zostało.

5 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem Zadie Smith, ciągle słyszę bardzo pozytywne opinie na temat jej twórczości, a jeszcze do niczego osobiście się nie dorwałam. Czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgłaszaj się koniecznie!

      Usuń
    2. Jestem Bardzo zainteresowana twórczością Zadie! Gdzie mogę o powalczyć o książkę? Nie mogę odnaleźć stosownego wpisu...
      Będę wdzięczna za podpowiedź:)
      Pozdrawiam
      Magdalena

      Usuń
    3. http://notatnikkulturalny.blogspot.ie/2015/06/wakacje-z-ksiazka-czyli-rozdaje-prezenty.html

      Usuń