poniedziałek, 29 lipca 2013

Powstanie - koncert Lao Che, czyli pamiętamy

Muzeum Powstania Warszawskiego - placówka, która co roku zaskakuje nowymi pomysłami na przybliżanie nam historii, na uczczenie tego zrywu do walki o niepodległość - nie zwalnia tempa. Zajrzyjcie na ich stronę i sprawdźcie jak różne przedsięwzięcia będą działy się jeszcze w ciągu najbliższych dni. 
Koncertu Lao Che nie mogłem przegapić. I nie tylko dlatego, że coraz rzadziej grają ten materiał w całości, ale też dlatego, że tym razem koncertowi w tym wyjątkowym miejscu towarzyszyła świetna oprawa wizualna. Nie jestem specem w takich rzeczach - podobno nazywa się to mapping architektoniczny 3D, ale efekty rzeczywiście kapitalne!
Obraz robił wrażenie, ale przecież w tym przypadku i tak wszyscy przyszli przede wszystkim dla muzyki. Efekty wizualne były jedynie dobrym dopełnieniem i chwilami dobrze podkreślały atmosferę utworów...
Od premiery płyty "Powstanie Warszawskie" upłynęło już ponad 8 lat, ale ten materiał mam wrażenie, że kompletnie nie traci na swej mocy. Własne, autorskie, współczesne spojrzenie na tamten czas, na ludzi, którzy wtedy walczyli, na ich pobudki, emocje, na ich lęk, nadzieję, walkę, śmierć... Wszystko tu jest. I poryw patriotycznego uniesienia i zwątpienie, bohaterstwo, wielkie słowa i przekleństwa jakie cisną się na usta wobec wroga i tych, którzy zostawili ich niczym owce na rzeź. Wycie syren, gwizd kul, krzyk, oczekiwanie na nieuchronne, adrenalina, walka o życie, wściekłość i gorycz gdy widzi się przeważające siły wroga, gdy nadzieja znika.
To wszystko się czuje w tej muzyce zarówno na płycie, jak i w sposób jeszcze mocniejszy gdy słucha się tego na żywo. Nie zawsze klarowne dźwięki, czasem drażniące zmysły, zgrzytające w głowie, narastające aż do kakofonii prawie rozsadzającej głowę. Gitary, klawisze, perkusja nie tylko tworzą melodię, ale i tło - coś co tworzy pewną opowieść o tamtych dniach. No i teksty. Połączenie poezji, tekstów i haseł z życia codziennego okupowanej Warszawy, piosenek powstańczych i dosadnych, współczesnych tekstów Spiętego... Mocny przekaz, który pokazuje brutalność, okropność tamtych dni. 
Każdy przeżywa to na swój sposób, młodsi skakali, śpiewali razem z kapelą, ale mnóstwo osób po prostu słuchało tego stojąc lub siedząc, niczym nieruchome, zastygłe anteny odbierające intensywne fale emocji płynące ze sceny. 
Od instrumentalnego wstępu (Wieje wiatr) zagrali cały materiał. Bez zapowiedzi, dialogu z publicznością, bez bisów. Tylko tyle. I aż tyle.      

Wolny naród musi być...

Całości płyty można posłuchać legalnie tu. a tu kilka fotek z soboty. 
PS i polecam ciekawe spoty jakie wypuszcza Muzeum - zerknijcie na sam dół mojego bloga i odpalcie kanał na youtube...

Płakałem wczoraj raz, dziś dwa razy.
Nigdy nie było dobrze między Nami, a Gapami
Jak na imię mam, żadna z Nich nie zapyta,
Gapie Soldaty wołają mnie polski bandyta.

Czekałem na Ciebie Czerwona Zarazo,
Byś była zbawieniem witanym z odrazą,

Czerwonych z Nami nie ma, jest za to Czerwonka
Hej że, hej że ha, nasza ostatnia Wieczornica
Chociaż lewi jesteście na prawym rzeki brzegu kucnęliście
Druzia..... skurwysyny, nie przyszliście.  


2 komentarze:

  1. Przeczytałam relację i mi się normalnie łezka w oku zakręciła. Oglądałam na TVN 24 i na szczęście mogłam szybko przerzucić się na relacje online (bo idioci przerwali koncert przed końcem, bo reklamy przecież ważniejsze! wstyd). W tv jednak lepiej, bo głośniej i ekran większy.
    Rozpłakałam się kiedy publiczność skandowała "pamiętamy" i zirytowałam kiedy namolnie domagała się bisów. Zamiast "jeszcze jeden" powinno paść "dziękujemy" i muzykom i tym dzięki, którym taka muzyka mogła powstać. Tego mi bardzo brakowało.
    Dla mnie to najważniejsza i najlepsza płyta Lao i w ogóle jedna z płyt życia. Niezmiennie od lat. Na koncertach kiedy grają Powstanie (rzadko i mało niestety) jestem w ekstazie zupełnej. Nie lubię dużych tłumów na koncertach, nie pcham się na przodu, ale na takim koncercie myślę gdyby było mi dane być polazłam bym pod scenę być bliżej, by czuć wspólnotę. Bardzo, bardzo zazdraszczam, że mogłeś tam być. Ale tak pozytywnie zazdraszczam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może jeszcze kiedyś będzie okazja... nie raz widziałem u Ciebie jakieś wspominki na ich temat i wtedy ja zazdrościłem. Ważne, że płyta powstała, wciąż jest słuchana i chłopaki raz na jakiś czas grają ten materiał w całości.

      Masz rację. W mojej notce też zabrakło. Więc tu i teraz ode mnie, od żony i od tych co tam ze mną byli: Dziękujemy!

      Usuń